niedziela, 28 lipca 2013

O wielu rzeczach, bo Tatarka juz u siebie.

Powroty znad morza sa dla mnie zawsze nieprzyjemne. Znalazlam na to sposob- jak poszlam w bajlango we wtorek, to odzyskalam swiadomosc dopiero, w momencie uderzenia kol samolotu o plyte lotniska wczoraj w nocy. A tak na powaznie, to bylo fajniej niz sie spodziewalam.
Doleciala do mnie kolezanka, ktora pozazdroscila mi zdjec na facebooku, wiec rozruszalysmy towarzystwo razem. A bylo co rozruszac. Posluchajcie...


vol. 1 Kobiety i kobietki

Kontakty z obcymi kobietami mam albo dobre albo neutralne. Raczej sie usmiecham, gdy sie mijamy w drzwiach damskiej toalety, raczej mowie "dziekuje, prosze, przepraszam". Hiszpanskie kobiety to cios w policzek dla turystki. Nie liczcie na babska solidarnosc, predzej zgasza wam papierosa na czole niz sie usmiechna do przyjezdnej. Gdy bawilam sie w klubie dla turystow (czyt. platny wstep, drozsze drinki, duzo Anglikow i Finow), zabawa byla przednia. Inne dziewczyny byly bardzo otwarte, dalo sie porozmawiac, posmiac. W klubie dla lokalsow po wejsciu do damskiej toalety poczulam, ze szykuje mi sie wpuerdol. Spojrzenia Hiszpanek mowily mi za duzo. Kolezanka rozochocona Tequila Sunrise zagadala jedna skad ma sukienke. Tamta burknela pod nosem cos, co mi brzmialo bardzo jak "puta" i przekrzywiajac obcasy wyszla z lazienki. Jedna przy wyjsciu zagrodzila nam droge, bo ponoc jej chlopak sie na nas patrzyl. Ja sytuacje olalam, rozesmialam sie, popukalam w glowe i wyszlam z tego nedznego klubu. Kolezanka, ktora mowi dobrze po hiszpansku chciala dyskutowac, ale ostatecznie popchnela tamta w tlum, a ze Hiszpanka wypila nieco za duzo, potoczyla sie miedzy innymi imprezowiczami. Zastanawialysmy sie z czego to wynika i doszlysmy do wniosku, ze jesli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o seks albo pieniadze.
Kolejna sprawa to cos, co jest powszechne rowniez w Londynie- kiwaczki. Kiwaczkami nazywam dziewczyny, ktore na impreze zakladaja 15-centymetrowe szpilki, sukienki obcisle tak, ze po kilku drinkach wygladaja jakby byly w ciazy i doklejaja sobie rzesy, ktore siegaja az za brwi. Kiwaja sie przy barze na tych szczudlach i szukaja w tlumie smakowitych kaskow liczac, ze ktos im postawi drinka. W wiekszosci przypadkow bezskutecznie. Albo stoja w kuleczku i przestaja z nogi na noge, tak jakby sie im chcialo siusiu. Nie wiem jaki jest sens zakladac do klubu niewygodne buty. Jesli chodzi o facetow, to nie sa glupi, nie dadza sie oszukac. Dobrze wiedza, ze skoro dziewczyna ubrala sie jak prostytutka, to jest prawdopodobnie bardzo zdesperowana. Desperatki? Tylko jesli jestes Eva Longoria. Polecam wrzucenie na luz, wygodne buty, zwiewna spodniczke i zabawe bez myslenia "czy on na mnie patrzy? czy dobrze wygladam?". Ty sie swietnie wybawisz, a kiwaczka dorobi sie odciskow i co najwyzej lonowych wlosow miedzy zebami.  

vol. 2 Boys, boys, boys...

Zachowanie kobiet stalo sie dla mnie bardziej zrozumiale po tym, jak poznalam zachowanie mezczyzn. A jest karygodne. Gdyby moj facet sie tak zachowywal, to bym go lala i patrzyla czy zyje. Przytocze kilka sytuacji, ktore sa kropla w morzu, tego co sie tam dzialo. Idziemy z kolezanka, idzie grupa chlopcow, 18-20 lat moze mieli. "Skad jestescie? Jak sie bawicie? Gdzie idziecie potanczyc, moze z nami?" i tak nas czaruja. W koncu mowia, ze jestesmy piekne, ale skoro nie chcemy z nimi isc, to oni sie zmywaja, bo tam stoja ich dziewczyny. 5 krokow od nas siedzialy na murku hiszpanki nerwowo palac papierosy i machajac ze zniecierpliwieniem noga zalozona na noge. Dziewczyny nic im nie powiedzialy, odeszli w pokoju. Kolejna sytuacja, jest facet okolo 40-stki, jego zona i mala coreczka, on im robi zdjecia i w miedzyczasie krzyczy, ze mu sie podobamy i czy bysmy chcialy isc z nim na obiad. Zona nic. Albo czaruje mnie chlopak w klubie, stawia drinki, a pozniej podchodzi dziewczyna i ze zloscia mowi do MNIE, ze to jej chlopak. Nie miesci mi sie to w glowie.

vol. 3 Ciagnie swoj do swego

Lezalam sobie na plazy, wygrzewalam plecy (nie opalalam, bo na cale cialo smarowalam blokerem), czytalam ksiazke "Seks w wielkim miescie" (ktora ostatecznie zostawilam w jakiejs restauracji i jestem zla, bo dobrze sie zapowiadala). Poprawiajac na nosie Ray Bany Aviatory zobaczylam JEGO. Kopia Mariano di Vaio. Wydaje mi sie, ze koles sie nim inspirowal, bo wlosy i zarost toczka w toczke, identyczne. Pieknie wyrzezbiony tors, opalenizna zadbana, a nie spalony burak. Obok niego, na lezaku, opalala sie jego dziewczyna. Rownie piekna jak on sam, figura wypracowana na silowni, skora lsniaca i zdrowa (dziewczyna na pewno prowadzi dobra diete) idealny odcien blondu i delikatnie uniesiona broda. Po tych ludziach widac bylo pewnosc siebie i pieniadze. Dlatego mnie smieszy, gdy dziewczyna 10 kg nadwagi, ktorej dorobila sie podjadajac przed snem, palaca jak smok, z wlosami spalonymi rozjasniaczem, tradzikiem jak u nastolatki, calymi dniami przesiadujaca w Internecie, zastanawia sie dlaczego nie ma takiego zycia, jak ta laska obok falszywego Mariano di Vaio. Dlaczego facet, ktory o siebie dba, ma pasje, pieniadze, perspektywy mialby strzelac sobie w stope i brac taki wybrakowany model? To samo sie tyczy kobiet. Kobieta na stanowisku, zadbana, ktora wie czego chce, nie umowi sie ze Zbyszkiem, ktory zarabia na zycie robiac na plazy tatuaze, a weekendy spedza pijac piwo przed telewizorem. Zawsze bylam zwolenniczka porzadku (ktory w dzisiejszych czasach zostal zaburzony). Francis Scott Fitzgerald pisal w "Wielkim Gatsby'm", ze jak tak dalej pojdzie, to czarni beda sie umawiac z bialymi i ludzie beda to uwazac za normalne. Ksiazka powstala w roku 1925, mamy 2013 i... Panie Fitzgerald, masz Pan szczescie, ze nie widzisz, co sie wyprawia. Idac tym tokiem myslenia uwazam, ze ludzie z klasy robotniczej powinni sie wiazac z ludzmi z tej samej klasy, by zachowac harmonie. Intelektualisci z intelektualistami, milionerzy z milionerami i tak dalej. A powiedzmy, jesli ktos chcialby zmienic klase, to musi to zrobic wlasna praca, a nie poprzez malzenstwo. Wtedy zwiazki bylyby bardziej udane, bo nic tak nie niszczy milosci jak roznice w ambicjach.
Rozczulila mnie naiwnosc mojej kolezanki, ktora podkochiwala sie w pracowniku naszego hotelu. Jego zajeciem bylo noszenie lezakow. Koles okolo 30-stki. Poszlysmy do restauracji na kolacje, a kolezanka westchnela "ah, gdyby to on mnie tak zaprosil tu na kolacje". Rozesmialam sie i powiedzialam, ze gdyby ja tu zaprosil, to potem przed dwa tygodnie nie jadlby obiadu. Dziewczyna mnie zbesztala, ze nie powinnam sie smiac z ciezko pracujacych ludzi. Troche faktycznie zrobilo mi sie glupio, ale z drugiej strony, kazdy jest kowalem swojego losu i najwidoczniej ten facet nie najlepiej kul zelazo, bo w wieku 30-stu lat wciaz nosi materace. Taka praca nadaje sie dla 18-sto latka, studenta, ale nie dla kogos, kto juz powinien myslec powaznie o zalozeniu rodziny. Rozczulilo mnie czyste jak lza serduszko kolezanki, ktora wciaz wierzy, ze miloscia wykarmi rodzine. Dobrze ja znam, wiem ile potrafi wydac na zakupach, w restauracjach, wiem, ze lubi sie bawic luksusowo i na pewno nie chcialaby miec utrzymanka na glowie. Ich zwiazek wytrzymalby krocej niz lakier hybrydowy od chinczykow. Mowie do niej "jak tak bardzo ci namieszal w glowie, to sie z nim przespij, zaraz zobaczysz, ze nie jest wyjatkowy". Kolezanka mi odpowiada, ze przespac to ona sie moze z jednym ze swoich bylych, a z nim to by sie chciala kochac tak naprawde. Zanim zgubilam "Seks w wielkim miescie" przeczytalam ciekawe zdanie "Prezerwatywy zabily romantycznosc". Sama prawda. Zanim gumki zaczely byc powszechne jak dzis, ludzie dwa razy sie zastanowili, zanim poszli z kims do lozka. Po pierwsze ciaza, po drugie chorobska, juz lepiej bylo zachowac dziewictwo do slubu i miec pewnosc, ze nie bedzie wstydu. Teraz powstrzymuje nas tylko sumienie. Troche zazdroszcze kolezance tej slepej wiary w milosc ponad wszystko. Wierze w nieskonczona milosc rodzicielska, ale zeby pokochac obcego czlowieka, zaufac mu tak do konca, to raczej nie.

Urlop mi dobrze zrobil, ale 5 dni nicnierobienia to dla nie stanowczo za duzo. Obudzilam sie dzis bez budzika, cialo samo mi sie rwalo do pracy. Hop, przysiady, hop, wstawianie prania, hop, szybki marsz do metra, hop, biuro i mnostwo nowych pomyslow. Postanowilam, ze oprocz najnowszej Audioweczki, comiesiecznych podrozy i penthouse'u musze zarobic rowniez na domek z widokiem na morze. A to bardzo duzo pracy.






A teraz maly Zrob To Sam. Muszle + ramka + klej + potpourri, czyli kreatywnosc na co dzien.




Wstawie zdjecie rodzinne i wysle do domu w Polsce. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...