Zaczelam pisac ksiazke.
Idzie mi calkiem niezle. Pisaniem zajmuje sie odkad nauczylam sie kreslic litery. Pierwsze dziela mialy bardzo ukryty artyzm..."Adam i Ewa trzymali (podejrzewam, ze w tamtych czasach raczej CZymali) sie drzewa. Koniec.". Pozniej powstaly 3 rozdzialy (ponad 100 stron maszynopisu!) mojej pierwszej ksiazki o roboczym tytule "Czarownica byc. Prolog". Bylam jakos w 4 klasie podstawowki, kolezankom i polonistce sie podobalo, bralam udzial w konkursach, pisalam teksty piosenek dla zaprzyjaznionych kapel. Jakkolwiek, kariere zyciowa obralam inna. Jak to mawia moja kolezanka "ksiazke mozesz pisac nawet siedzac na sedesie" i tego sie trzymam.
Bycie architektem nie ma negatywnego wplywu na moj dalszy rozwoj osobisty, wrecz przeciwnie. Uwazam, ze czlowiek ambitny nie powinien zajmowac sie tylko jedna rzecza, bo szybko sie wypali. Dla mnie, jako przyszlego architekta, bardzo wazny jest kontakt te sztuka w kazdej postaci. Mowia, ze trudno jest patrzec przez kilka okien naraz. Prawda, ale patrzac tylko jednym masz ograniczone pole widzenia.
Bycie architektem nie ma negatywnego wplywu na moj dalszy rozwoj osobisty, wrecz przeciwnie. Uwazam, ze czlowiek ambitny nie powinien zajmowac sie tylko jedna rzecza, bo szybko sie wypali. Dla mnie, jako przyszlego architekta, bardzo wazny jest kontakt te sztuka w kazdej postaci. Mowia, ze trudno jest patrzec przez kilka okien naraz. Prawda, ale patrzac tylko jednym masz ograniczone pole widzenia.
Co do ksiazki, to pomysl przyszedl nagle. Wczesniej mialam kilka innych, ale chyba jestem za mloda, zeby pisac na niektore tematy, musze poznac wiecej zycia. Jesli chodzi o nagle pomysly, takie "gromy z jasnego nieba", to mam swoja teorie. Sadze, ze "pomysl", to wiazka energii, ktora uderza na ziemi kilka osob rownoczesnie i wtedy gdzies poza nasza swiadomoscia odbywa sie wyscig. Kto pierwszy ten lepszy. Mialam tak z kolekcja ubran, ktora stworzylam na potrzeby interview na uniwersytet. Kierunek byl fashion, trzeba bylo miec nienaganne portfolio. Wymyslilam sobie ubrania i gadzety z motywem klockow lego. Nie minely 3 miesiace od mojego interview, a w jakiejs gazecie zobaczylam zdjecia nowej kolekcji "mojego" pomyslu. No tak, kto pierwszy ten lepszy. Dlatego musze sie spieszyc z pomyslem na ksiazke.
Z ciekawych spraw, to poznalam kogos. Wybralam sie ze znajomymi do Hyde Parku w dniu koncertu Eltona Johna (ktory ostatecznie nie wystapil z powodu choroby), posiedzielismy, poplotkowalismy i okazalo sie potem, ze czekamy na jeszcze jedna osobe. Im wiecej, tym weselej (nie wiedzialam jeszcze, ze mi bedzie najweselej). Tak rozmawiamy, robimy zdjecia wiewiorkom, meldujemy sie na Facebooku, az w koncu zglodnielismy. Jako jedyna z towarzystwa nie mialam ochoty na KFC (na Marble Arch), wiec musialam sie poddac. Jakby nie bylo frytki maja, ketchup maja, obiad zaliczony. Siedzimy, oni jedza kurczaka z kubelka, ja napycham policzki frytkami ze zbyt duza iloscia ketchupu, ON wchodzi. Ja mialam poliki jak u chomika, a on wygladal jak Mario Casas w "Trzy metry nad niebem". O zesz w morde. I tak poznalam nowego kolege, ktorego roboczo bede nazywac Hache. Macie tak czasem, ze Was dreszcz przejdzie i wiecie ze to jest to? Po prostu wiecie, ze musicie kupic te sukienke, zgrac tamta piosenke na ipoda, zjesc to ciastko albo... miec tego faceta. Ja tak mam. Po prostu wiem. Ale czesto sie myle, zwlaszcza co do facetow. Zgadalo sie o muzyce, a on mowi, ze byl ostatnio na Bon Jovi. Moj ostatni koncert to tez Bon Jovi. I tutaj moj osobisty list do Pana Boga "Dlaczego nie moglismy sie poznac 3 tygodnie temu? Co to w ogole za glupi zart? Dobra, wiem, masz plan. Mam nadzieje, ze bardziej dopracowany niz moj". Pozniej obeszlismy pol centralnego Londynu. Rozmawialismy o zyciu, planach, o wszystkim o czym rozmawia sie w letnie wieczory, kiedy powietrze jest przesycone perfumami i zapachem popcornu, wszystko wyglada lepiej. Mozna wtedy zdradzic kilka drobnych sekretow, zlapac przelotne spojrzenie, moze nawet sie zauroczyc. Dowiedzialam sie, ze Hache jest marines i w Londynie spedzi tylko kilka miesiecy, probuje tu rozwinac swoj biznes, pozniej wroci do Hiszpani, do sluzby. "Moze zostane na dluzej, jesli cos mnie zatrzyma, to tylko plan". Usmiechnelam sie. Tez tak mowilam.
Bardzo chetnie umowilabym sie z Marines na randke, moze dwie. Nigdy nie spotykalam sie z zolnierzem, a ten wydawal sie wyjatkowo pociagajacy. No i niedawno powiedzialam zdanie, ze moim idealem faceta jest Jon Bon Jovi, wiec smiesznie sie zlozylo. Wspominalam kiedys, ze moj tata byl za mlodu podoby do mlodego Jona Bon Jovi? To jednak prawda, ze szukamy facetow na podobienstwo ojcow. Zobaczymy jak sie ulozy. Mialam na dzis zaproszenie na grilla, na ktorym on rowniez byl. Zatrzymaly mnie niestety inne plany.
Jakkolwiek, doszla do mnie paczka z... bielizna. Nie bylo lisciku, ale ktos zna moj rozmiar, ma dobry gust i gest. Prawie na pewno nadawca nie byl nowopoznany kolega, to by bylo conajmniej dziwne. Podejrzewalam, ze moze "Chuck Bass", ale on od tygodnia jest w Marsylii, zreszta ostatnio prawie w ogole nie rozmawiamy. Tajemniczy wielbiciel. Prawopodobnie zalezy mu tylko na tym, by mnie przeleciec, bo inaczej przyslalby kwiaty. Z drugiej strony, jak ktos mnie zna wie, ze nie lubie kwiatow... Kolejna zagadka do rozwiazania.
I'd beg, I'd steal, I'd die to have you in these arms tonight... a na zycie, to zobaczymy.
I'd beg, I'd steal, I'd die to have you in these arms tonight... a na zycie, to zobaczymy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz