Gralam dzis na gitarze popijajac Gin&Tonic, by chociaz troche poczuc sie jak na wakacjach. Ojeju-jeju. Mialam za dluga przerwe. W graniu oczywiscie, nie w piciu alkoholu. Palce zdretwiale jak po wyjeciu z zamrazarki. Granie chwytami jeszcze jakos szlo, ale tabulatura... szkoda gadac. Marzy mi sie jam session z jakimis muzycznymi geekami. Wiecie, duzo papierosow, whisky i granie do rana. Ja bym pewnie bardziej sluchala niz grala. Uwazam, ze umiejetnosc gry na instrumencie to +100 do seksapilu. Byl taki jeden, co mi przez telefon gral po nocach, gdy robilam projekty do szkoly, eh, dawne dzieje.
Kolejna sprawa, to rece mi opadaja. Kolezanka opowiada mi co u niej. Kolezanka to chyba za duzo powiedziane w jej wypadku, snobka z niej straszna. Przyklad- odwiedzila mnie w Londynie kilka miesiecy temu. Za kazdym razem, gdy przechodzilysmy obok Laduree, ja bralam sobie porcje makaronikow. Ona sie krzywila na ich widok, nawet nie sprobowala. Wrocila do Polski, poczytala co to jest i nagle makaroniki staly sie jej pasja. Piecze je, rozdaje znajomym. Tak bylo z wieloma sprawami, dziecinada totalna. Ale wrocmy do tego, ze opowiada mi co u niej. Tutaj dodam, ze figura przypomina Twiggy. Opowiada mi, ze daje sobie wycisk z Chodakowska, ogranicza kalorie, bo ostatnio jej sie przytylo, musi schudnac. Mam silne uczulenie na pierdolenie, ale staram sie nad soba panowac. Pytam wiec "A z sensownych rzeczy co u ciebie?". Meza zdradza. Maja 2-letniego synka, a ona meza zdradza.
- Dlaczego nie zostawisz Pana Meza?
- A bo wiesz, pieniadze.
W takich sytuacjach dziekuje Bogu, ze moje zycie wyglada inaczej. Dziekuje, ze nie czuje potrzeby, by komukolwiek cos udowadniac (oprocz samej siebie).
Ogolnie nie moge narzekac na te wakacje. Czeka mnie kilka dni ciezkiej pracy zakrapianej RedBullem, ale tez kilka dni wypelnionych nurkowaniem, drinkowaniem i wdychaniem jodu. Kiedy mysle o moich wymarzonych wakacjach, to mam kilka wersji. Pierwsza to wyprawa przez Stany ze znajomymi na motocyklach. Trudne do zrealizowania, bo wciaz nie mam wlasnego motocykla, co w calym planie jest najlatwiejszym do zrealizowania punktem. Najslabszym punktem tegoz oto planu sa znajomi, ktorych nie ma. Jacys tam sa, ale nie tacy, z ktorymi mozna by bylo objechac Stany na motocyklach. Nigdy nie mialam szczescia do ludzi. Kiedys myslalam, ze mam przyjaciolki, ale mloda bylam, mylilam sie. Od tamtej pory spotykam samych jakichs wybrakowanych osobnikow.
Druga wersja to miesieczny rejs po Morzu Srodziemnym. Nurkowanie na otwartym morzu, opalanie sie nago, przyplywanie do portow, tylko po to, by uzupelnic zapasy. Morska ze mnie dziewczyna.
Albo lato na farmie. Takie typowe, proste zycie. Pobodka o 6 rano, karmienie zwierzat, swieze owoce i warzywa. Seks na sianie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz