IELTS (International English Language Testing System), nazywany testem zmieniajacym zycie, kluczem do bram uniwersytetow i firm na calym swiecie. Dopisujesz do CV i jak za dotknieciem czarodziejskiej rozdzki, twoje szanse na dostanie pracy wzrastaja o kilkadziesiat procent. Mowisz na interview na uniwersytet, ze ukonczyles z "takim i takim" wynikiem (najlepiej powyzej 6) i prawie na pewno zostajesz studentem. Odbywa sie na calym swiecie (w Polsce rowniez) i na calym swiecie jest uznawany. Gdzie jest haczyk? Ano hak jest taki, ze wciaz nie wierze, ze sie podjelam tego wyzwania.
7.20 rano. Chce mi sie pic, wszystko pozamykane. O, u ciapka otwarte.
- Dzien dobry, jak to dobrze, ze u pana juz otwarte
- Dzien dobry, a co, impreza byla wczoraj?
- Nie egzamin mam dzis...
- A wyglada pani, jakby pila cala noc.
Zeby byc wlascicielem certyfikatu IELTS musisz: miec troche pieniedzy na zbyciu, duza wiedze, mocne nerwy, pecherz i zoladek ze stali. Ta watpliwa przyjemnosc kosztuje £130. Sam egzamin nie byl jakos szczegolnie wymyslny, ale ja i wielu innych przezylismy horror. Na miejscu trzeba bylo stawic sie o 8.00, co dla wielu oznaczalo pobudke o 6 rano. Po 8.00 bramy sie zamykaly i "sorry Winnetou, koniec gry". Najpierw odbyla sie rejestracja, ustawili nas wedlug nazwisk i profilu (Akademicki i Ogolny, ja wybralam Akademicki). Bylo nas ze 100 osob. Dostalismy numerki i to byla ostatnia szansa, by cos zjesc lub skorzystac z toalety. Na sale egzaminacyjna wnosimy tylko wode mineralna (bez etykiety), olowek, temperowke, gumke (mozna pozyczyc na miejscu) i dowod. Nie mozna miec ze soba jedzenia. Przed wejsciem robia jeszcze zdjecie i pobieraja odcisk palca (!!!). Ja taka nieobeznana z technika, zaskoczylo mnie to. Przydzielili mi lawke i jeszcze wtedy nie wiedzialam, ze nie opuszcze jej przez kolejne 4 godziny. IELTS sklada sie z 4 testow- sluchanie, czytanie, pisanie i mowienie. Pierwsze trzy odbywaja sie w sali i musza byc pisane olowkiem, co bylo dla mnie duzym zaskoczeniem. Na maturze nie mozna bylo uzywac olowka. I tak kilka osob sie pochorowalo i musieli przerwac egzamin. Tzn. nie zaliczyli, mogli wrocic do domu i zamowic sobie kolejny termin za kilka tygodni, zaplacic kolejne £130. Wcale sie tym ludziom nie dziwie, blady swit, rano moze nie mieli apetytu, wiec nie zjedli sniadania, godziny czekania, do tego nowa stresujaca sytuacja- zaslabniecie gotowe. Mimo ze juz przed pierwszym testem zaczelo mi burczec w brzuchu, bylam dumna z mojego organizmu. Dalam z siebie 100%, bylam w pelni skupiona i rozluzniona. Ani razu nie spanikowalam, a byly powody do paniki.
1. Test pierwszy, sluchanie, 40 pytan
Troche sie go obawialam. Uwazam, ze moj codzienny angielski jest bardzo dobry. Od 3 lat posluguje sie glownie nim i w potocznej mowie ciezko mnie zagiac. Balam sie, ze czegos nie doslysze. Takie same obawy mialabym, gdyby mowili po polsku. Tasma jest puszczana tylko RAZ, wiec jak ktos ci smarknie w miejscu, gdzie jest odpowiedz, jestes punkt do tylu. Odpowiedzi nie da sie zgadnac. Poszlo mi dobrze, ale wylozylam sie na... alfabecie. Ten sam problem mam w jezyku polskim- nie radze sobie z literowaniem, taka jakas wade mam nie do zwalczenia. Lektor szybko przeliterowal nazwe ulicy. "Kurwa" pomyslalam i poszlam dalej, bo gdybym w tamtym momencie spanikowala, stracilabym rytm i oblala pol testu.
2. Test drugi, czytanie, 1 godzina, 3 teksty, 40 pytan
Tu byly powody do paniki- 60 minut na 3 dlugie teksty, to za malo. Teksty sa brane z czasopism naukowych, wiec jezyk jest trudny. Jesli ktos uwaza, ze jego angielski jest "sredni" nie ma szans w starciu z ta czescia. Do kazdego tekstu dolaczone sa pytania. Najwazniejsze jest tu czytanie ze zrozumieniem, ktore jest trudniejsze niz by moglo sie wydawac. Pytania probuja nas zagiac. Na czytaniu moze sie przytrafic:
a) wybierz poprawna odpowiedz
b) dopasuj tytuly do akapitow
c) True/false/don't given
Sprobujcie sobie zrobic przykladowy test, matura rozszerzona z angielskiego przy tym to pestka. Zatesknilam za czasami, gdy angielski byl taki prosty.
3. Test trzeci, pisanie, 2 teksty odpowiednio po 150 i 250 slow, 1 godzina
Tu juz wrzucilam na luz, bo wiedzialam, ze nie moga mnie zagiac niczym. Najpierw w 150 slowach mialam porownac 2 diagramy kolowe. Akurat to pamietalam z przygotowan do matury, a i teraz nieraz mi sie przydaje takie porownywanie. 150 slow, 20 minut. Drugie zadanie bylo rownie latwe- wypowiedziec sie na temat " Specjalisci mowia, ze nalezy ludzi edukowac, ze jedzenie fast foodow jest dla nich zle. Inni sie z tym nie zgadzaja. Jaka jest twoja opinia, podaj przyklady z zycia". Tu nalezy pamietac, by zrobic wstep, rozwiniecie, zakonczenie jak Pan Bog przykazal. Dodac bogate slownictwo, kilka fajnych zwrotow i gotowe. 250 slow, 40 minut.
4. Test czwarty, mowienie
W tym momencie chcialam wymknac sie do toalety, bo moglismy opuscic lawki, ale pechowo w tej samej minucie zaczynal sie moj egzamin ustny, pietro wyzej. Pobieglam pod wskazany adres, kobietka wlaczyla nagrywanie na dyktafonie, posmialysmy sie, pogadalysmy o dupie Maryni i wylaczyla dyktafon.
- Ale to juz?
- Chetnie bym jeszcze z toba porozmawiala, ale to przy herbatce, bo dzis jeszcze 30 osob musze przepytac. Swietnie mowisz, nie mam zadnych dodatkowych pytan.
Tak wygladal moj egzamin ustny.
Podsumowujac, IELTS do nie jest bajka, to jest bitwa. Bitwa z samym soba, swoim organizmem, stresem i czasem. Poziom jest duzo wyzszy niz na maturze rozszerzonej, ale forma podobna.
Gdybym miala Wam cos doradzic, to:
- dajcie sobie kilka tygodni na zapoznanie sie z forma egzaminu, robienie probnych testow, to naprawde pomaga. Mozecie mowic swietnie, ale jak nie zapoznacie sie z zasadami, wynik moze Was nie zadowolic
- dzien wczesniej polozcie sie wczesnie spac
- rano wstancie o takiej godzinie, by na spokojnie wziac prysznic, zjesc sniadanie i dotrzec na miejsce
- na miejscu nie rozpraszajcie sie rozmowami ani powtarzaniem, sprobujcie sie zrelaksowac i powtarzac jak mantre "jak nie pojdzie, zrobie to jeszcze raz". Ja powtarzalam "A ship is safe in harbor, but that's not what ships are for".
- nie zwracajcie uwagi na innych zestresowanych- amatorzy
- podczas egzaminu nie myslcie o czasie, o chlopaku, o tym, ze jest trudno- to moment, by dac z siebie 100%, tylko kilka godzin i bedzie po bolu
- najwazniejsze- skorzystajcie z toalety, kiedy bedzie taka mozliwosc.
Z toaleta to jest tak, ze niby mozna poprosic o skorzystanie w czasie egzaminu, wtedy idzie z wami profesor i czatuje pod drzwiami. Ale jak juz powiedzialam- czasu i tak jest na styk, wiec siusiuanie bedzie kosztowac kilka cennych punktow.
Zaraz po egzaminie, glodna jak wilk, pojechalam na Soho, bo tam zawsze znajde jakas ciekawa restauracje. Postawilam na Cote, choc bylam pewna obaw, bo to jednak sieciowka. Tak sie ciesze, ze tam poszlam, swietnie karmia. Wzielam mule w winie i linguine z owocami morza, jakby mi jeszcze malo Omega-3 bylo. Wszystko, lacznie z sosem do malzy bylo palce lizac. Restauracja sama z siebie daje wode stolowa, co uwazam za mily gest. Obsluga byla przemila. Potem sie dowiedzialam dlaczego- restauracja czardzuje prawie £3 za serwis. W tym wypadku dolozylam jeszcze kilka drobnych, bo zeby TAKIE owoce morza byly w sieciowce? I tacy wspaniali kelnerzy? I, jak to w sieciowce, ceny byly bardzo w normie, za taki obiad + swieza lemoniada+ serwis, zaplacilam nieco ponad £20. Na pewno wroce.
Dla "ukojenia nerwow" wybralam sie do kina na "Conjuring", czyli w Polsce "Obecnosc". Alez byly emocje. Jeden z lepszych horrorow, jakie widzialam w tym roku. To jest wlasnie przewaga kina nad ogladaniem filmow w domu- silniejsze doznania. Chyba, ze ma sie ogiera w lozku, to kazdy film, bez wzgledu na tresc i otoczenie jest emocjonujacy... eh... moze by tak zaczac sie z kims umawiac, a nie tylko szkola-kariera-kariera-szkola?
Może się przydać
OdpowiedzUsuńhttps://ebookpoint.pl/ksiazki/jak-przygotowac-sie-do-egzaminu-ielts-poradnik-studenta-dla-studenta-justyna-tarnowska,s_005r.htm