Nie jestem w najlepszej formie, choroba przyskrzynila mnie do ziemi. Ostatnie tygodnie byly bardzo intensywne, wiec postanwilam wziac dzien wolnego i porobic te wszystkie rzeczy, ktore robia chorzy ludzie. Wiecie, duzo snu, czytanie, ogladanie glupich filmikow na YouTube.
Gdzies okolo 15.00 zaczelam czuc, ze cos mnie omija, zycie ucieka mi miedzy palcami. W firmie na pewno maja teraz jakis ciekawy projekt. Napisze maila, niech mi cos podesla. Dzis mialam isc do restauracji na spotkanie "milosnikow Francji", na pewno beda super ludzie, a ja ich nie poznam. Znajomi pewnie poszli razem na obiad i gdy nastepnym razem sie spotkamy nie bede w temacie. O nie! Umawiaja sie na WhatsUpie na domowke!
- Tylko godzinke pospie i przyjde.
- Tatarka, nie zebym cie nie zapraszala, ale czy ty widzialas wczoraj siebie na uniwerku? Prosze, zostan dzis w lozku, nadrobimy jak wyzdrowiejesz.
Phi, tez mi cos. Wstalam z lozka i postanowilam isc na zakupy. Pierwszy raz od dlugiego czasu nie mialam racji. Kompletnie sie przeliczylam. Juz w polowie drogi czulam jak bardzo oslabiona jestem, a zwienczeniem wieczoru byl pokazowy atak kaszlu w sklepie, gdzie obcy ludzie podnosili mi rece do gory zebym sie nie udusila.
2 dni temu poszlam do fryzjera zrobic sobie fryzure na Kiere Knightley w reklamie Chanel Mademoiselle. Wyszlam jak zwykle zachwycona.
- Ojej, Tatarko, dlaczego nie zapuszczasz wlosow? Tak ladnie ci bylo w dlugich... no i faceci lubia dlugowlose.
Uwazam, ze kazda kobieta przynajmniej raz w zyciu powinna miec wlosy dlugie do pasa i krotkie do zuchwy- tak na sprobowanie. A pozniej niech chodzi w czym jej wygodniej/ladniej. Ja, gdy mialam dlugie wlosy, czulam, ze nie jestem traktowana powaznie. Zwlaszcza, jesli chodzi o sprawy fimy. Faceci widzieli loki dlugie do pasa, dziecieca buzke, to mysleli, ze jestem tam dla ich rozrywki. Odkad scielam wlosy czuje sie pewniej, a moja twarz nabrala dojrzalszych rysow.
Na uczelni wciaz bardzo fajnie, nawet zebralam kilka pochwal od profesorow, ze sie angazuje i "jako jedna z niewielu wiem o co w tym wszystkim chodzi". Nie jestem juz Nikosiem Dyzma, co ma swoje plusy i minusy. Te 2-3 lata temu, gdy w swiecie architektury bylam zupelnie swieza wiele rzeczy uchodzilo mi plazem, a sukcesy liczyly sie trzykrotnie, bo zazwyczaj byly dzielem przypadku i wielkim zaskoczeniem. Dzis cos sie zmienilo, jestem w stanie przewidziec, czy dany projekt zakonczy sie sukcesem, bo dokladnie wiem co robie. Jesli jednak cos nie wyjdzie, cala odpowiedzialnosc spada na mnie- nie jestem juz swieza rybka w tym akwarium.
Troche zalamuje rece, bo podzielili nas na gupy po 4 osoby i kazali robic model. Wszystko ok, tylko nikt z mojej grupy nie ma pojecia o co chodzi oprocz mnie. Oni nawet nie wiedza jak zmienic skale. Wczoraj spedzilam 2 godziny na wyrysowywaniu modelu z opisami jak zmienic jego skale i wyslalam do mojej grupy. Lubie prace grupowa, ale gdy poziom wiedzy kazdego z czlonkow grupy jest podobny. Jest ciezko, bo czuje, ze cala odpowiedzialnosc spadla na moje barki- jesli tego nie dzwigne, to oni na pewno nie zrobia tego za mnie i oberwiemy wszyscy razem jako grupa. Alez jestem na to zla.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz