Ostatni tydzien byl tak intensywny, ze ostatecznie po powrocie z uniwerku padlam na lozko tak, jak stalam- w ubraniach i makijazu. Dobrze, ze buty zdjelam, bo to by juz bylo niechlujstwo. O polnocy obudzil mnie glod, ktory potwierdzil wspaniala nowine- mam ferie swiateczne! Nawet nie chcialam sie zastanawiac, kiedy byl moj ostatni posilek, ktory nie byl kawa albo Red Bullem. Kiedy jestem zajeta nie czuje potrzeby jedzenia, przez co wszystkie spodnie smetnie zwisaja mi z bioder. Jako wytrawna kucharka zalalam kuskus wrzatkiem, dodalam pomidory i ser mozzarella- ta-dam! Wykwintne danie gotowe. Obejrzalam "Insidious: Chapter 2". Nie jest to horror najwyzszych lotow. Ogladalam go sama, po ciemku, po polnocy i tylko raz podskoczylam. A potem znowu poszlam spac. Jestem w tym dobra.
W zwiazku z adwentem pomyslalam, ze sobie czegos odmowie. Wiecie, jedni nie jedza slodyczy, inni biegaja. Pierwsze co mi przyszlo do glowy to slodycze, ale z moja obecna waga lepiej zebym sobie ich nie odmawiala. Zreszta i tak nie jem ich za duzo. W porownaniu z tym ile jadlam w wieku dojrzewania. Huhu, wtedy moje wyjscie do cukierni konczylo sie na zakupie kilku rurek z kremem (bita smietana), ptysia (ale kiedys byly z taka pianka nie z bita smietana), paczkow (tylu zeby dla mamy i siostry rowniez starczylo, czyli duzo) i jeszcze loda na droge. Mialam tez przelotne fascynacje bajaderkami i wuzetkami. Przytylam, potem schudlam, jak to w zyciu. Wracajac do adwentu tak mysle, z czego byloby mi ciezko zrezygnowac i juz wiem. Papierosy, a zeby bylo trudniej elektroniczne tez sie licza. Moim najwiekszym problemem jest przyznanie sie do tego, ze pale "Ja? Skad! Raz na jakis czas, dla towarzystwa". To nie do konca prawda, bo moze i nie wychodzilam specjalnie po to by zapalic, ale jak juz bylam na dworze to uwazalam za normalne odpalic sobie Vogue. Nie palilam paczki dziennie, tylko jednego, dwa papierosy, za to reguarnie. Troche sie smialam z tego postanowienia, ale juz nastepnego dnia wiedzialam, ze to dobre postanowienie. Wyszlismy sobie cala grupa na kawe, a jak kawa to papierosek, wiadomo. Cale szczescie moi znajomi nie pala slimow, tylko zazwyczaj zwijaja tabake, ktorej ja nie trawie. O tyle lepiej. Na razie wytrwalam w postanowieniu i przyznam, ze jest coraz latwiej.
Jednym z moich "must" na studiach bylo napisanie eseju na 2000 slow+ minimum 6 szkicow. Latwizna, pomyslalam i sie mylilam. Bylo by latwe, gdybym zaczela znacznie wczesniej i pisala po 300- 500 slow dziennie. Ja zrobilam to w moim stylu. Ponad miesiac wczesniej zabralam sie za zbieranie materialow, czyli tzw slomiany zapal. Bardzo ladnie mi to poszlo, wybralam temat, ktory idealnie mi podpasowal, wypisalam sobie ksiazki, ktorych fragmenty musze przeczytac i zapomnialam o sprawie. Tydzien przed deadline zorientowalam sie, ze zostalo mi tylko 7 dni, wiec nastapila reaktywacja mocy i jednej nocy naszkicowalam 15 szkicow. I to tyle. Potem w 2 dni napisalam 2000 slow na temat stacji Arnos Grove. Nie bylo latwo, bo juz po 1200 slowach skonczyly mi sie pomysly. Siedzialam w bibliotece uniwersyteckiej, byla 1.00 w nocy, a jedynym kompanem byl mi 450 ml kubek zimnego americano. Podobno duza kawa ze Starbunia ma 320 mg kofeiny, czyli 4 razy wiecej niz Red Bull! No, panie… Siedze, pisze i zauwazam, ze brakuje mi jednego skanu. Zesz cholera jasna, jak ktos nie ma w glowie, to musi miec w nogach! Spakowalam sie i poszlam na autobus nocny. A w nocnym, jak to w nocnym, przysiadl sie do mnie nawalony rastaman i spiewal "Don't worry be happy". Normale. Normale? Normale.
Wielu ludzi nabja sie z wierzacych. Nawet moi bliscy znajomi. Nie smieja sie ze mnie, bo sie raczej na codzien nie obnosze z moja religijnoscia, ale lubia na Facebooku wstawic jakis glupi obrazek. Moim zdaniem ludzie, ktorzy nie wierza w nic sa bardzo biedni. Stawiaja sie na przegranej pozycji wierzac, ze czlowiek jest bogiem. Czlowiek jest bardzo niedoskonala istota, klamie, mowi zle rzeczy, potem zaluje, potem placze. Nie moze zyc bez jedzenia, potem wydala je w nieladny sposob, musi sie czesto myc, bo smierdzi. Zauwazcie, ze psa wystarczy umyc raz na miesiac i nie cuchnie, za to czlowiek juz po 3 dniach staje sie nieznosny dla otoczenia. W sumie nie wazne w co kto wierzy, moze to byc Jahwe, moze byc Budda, oby costam, co moze wszystko.
Na zdjeciach mozecie zobaczyc moja prace- biblioteka w parku. Jest to surowa wersja dlatego moge ja pokazac. Finalny projekt jest top secret az do konca stycznia. Przekroilam ten model na pol, zeby lepiej bylo widac sekcje. Zamysl jest taki, zeby nie uzywac mebli, czytelnik jest otoczony ksiazkami , a siedzenia sa w oknach. To, co na modelu jest wykonane z papieru, w rzeczywistosci bedzie metalowe. Takze duzo szkla, metalu = nowoczesny look, ale rowniez ksiazki, ktore dodadza miejscu cieplego akcentu. Na dachu zrobilam taras widokowy, bo budynek znajduje sie przy rzece, na ktorej jest olbrzymia tama. Dodatkowych wrazen dostarcza szyba w podlodze ;).
Na koniec kilka "Z polecenia Tatarki":
1. Poczytaj http://www.fastcompany.com . Dzial LEADERSHIP szczegolnie przypadl mi do gustu. Na zachete:
2. Obejrzyj nowy, rosyjski film "Metro". Bedziesz zaskoczony. To Rosjanie kreca filmy? Tak i to dobre.
3. Obejrzyj stary, polski film "Konopielka".
4. Zajrzyj na bloga The Lovely Side
kurde, ten model - wow!
OdpowiedzUsuńpokażesz ostateczną wersję jak już będzie można? strasznie jestem ciekawa jak to wyjdzie :)
W lutym pokaze :)
Usuńto super :)
Usuń