Jestem zaskoczona jak wszystko plynnie dziala. Mimo godzin spedzonych na uczelni( a daja nam niezly wycisk), zdazylam umowic i spotkac sie z ksiegowym, prawnikiem, znalezc i skontaktowac z nowym fotografem (bo inny fotograf nie moze przyleciec z Portugalii w ciagu nastepnego miesiaca) no i jeszcze mam umowione kilka rozmow z designerami na ten tydzien ( zdazylam isc jeszcze do kina na Exodus i Foxcatcher, zeby zachowac higiene pracy). Reszte spraw zalatwia moja biznespartner, ktora swoja droga pracuje na pelny etat. Ludzie sa zaskakujaco pomocni. Myslalam, ze beda jakies problemy z rejestracja firmy, kontraktami, ale okazuje sie,ze prawnik i ksiegowy robia to wszystko za nas. Myslalam tez, ze bedzie problem z projektantami itd, ze nie beda sie palic do pracy, a tu ludzie z calej Europy chca z nami rozmawiac i wspolpracowac. Tez troche mialam obawy co do prawdziwych profesjonalistow, ktorzy maja juz sukcesy na swoim koncie, czy chcieliby wesprzec nowy, niepewny biznes, okazuje sie, ze wszyscy jestesmy tylko ludzmi. Z moja biznespartner umowilysmy sie na samym poczatku- go hard or go home, wiec kontaktujemy sie z ludzmi, ktorzy na pierwszy rzut oka nigdy w zyciu nam nie odpisza i... Na ten moment tylko jedna osoba nam NIE odpisala (ale moze jeszcze odpisze). Najbardziej mnie rozwalilo jak dzis na mailu znalazlam odpowiedz prywatna (nie pisana przez asystentke), przez znana fotograf z Berlina, ze w tym momencie pracuje nad projektem wlasnie w Niemczech, ale ma ochote w tym roku odwiedzic Londyn i, ze moze w lutym.
Ekscytuje sie tym niesamowicie. Na wiele z tych osob nas zwyczajnie nie stac, bo obie mamy po 23 lata i wciaz zarabiamy zwyczajne pieniadze, ale ku naszemu zaskoczeniu duzo osob zgodzilo sie pracowac za duzo nizsze stawki niz zwykle biora, bo spodobala im sie idea firmy. Moi i kolezanki rodzice, kiedy zobaczyli, ze my tak na powaznie, spotkali sie i zdecydowali, ze nas dosponsoruja. Nie zgodzilysmy sie, chociaz z pieniedzmi, jak to z pieniedzmi- lepiej miec niz nie miec. Postanowilysmy, ze ten jeden raz chcemy zrobic cos w 100% same, na swoj rachunek. Jak nie wypali, to zwrocimy sie o pomoc do rodzicow i przyznamy im racje, ale jak wypali to nikt nam oka nie zapruszy. Wkurza mnie usprawiedliwianie sie ludzi "tobie wyszlo, bo rodzice, bo Londyn, bo costam". Tym razem chce sobie i innym udowodnic, ze moge zrobic cos z niczego, bez niczyjej pomocy, tylko dzieki sile charakteru, umyslu i pracowitosci.
Prowadzenie firmy to rowniez swietna okazja do poznawania ludzi o podobnych zainteresowaniach i ambicjach. Moja biznespartner chcialaby byc w przyszlosci aktorka. No i dzieki naszym nowym kontaktom dostala cynk o castingu do... nowego Rockiego. Do Rockiego to i ja bym sie zglosila, gdyby nie to, ze casting odbywa sie w Filadelfii, a mnie wciaz nie chca przyznac wizy, po mojej akcji z aresztem. Dobra, dobra cwaniaczki, jeszcze zobaczymy. Wracajac do Rockiego, dla mnie zagranie w najnowszej czesci byloby ukoronowaniem mojego zycia. Zostalam wychowana na tych filmach, calej historii, ktora towarzyszyla tworzeniu filmu. Zaryzykuje wrecz i napisze, ze historia Sylvestra Stallone miala duzy wplyw na moje decyzje, dodawala mi odwagi. Pomijajac to, ze jestem aktorskim drewnem i moglabym co najwyzej zagrac przechodnia :D. Jakkolwiek, trzymam kciuki za kolezanke, never try, never know.
Dobra, wracam do projektow, teraz musze wszystko konczyc przed czasem, bo inaczej caly misterny plan pojdzie sie kochac. Podejmuje wyzwanie- rozwinac firme bez brania pozyczek i z sukcesem, ukonczyc drugi rok archiektury z niezlymi wynikami (powyzej 60%), nie rezygnowac z przyjemnosci i przezyc w zdrowiu. Nie bedzie latwo, ale bedzie warto.
Widzę, że u Ciebie wszystko idzie pełną parą :) oby tak dalej. Powodzenia! :D
OdpowiedzUsuń