sobota, 9 kwietnia 2016

Do not tell me you are innocent



Szybko zaliczylam przyjazn z Francuzeczka. Latwo przyszlo latwo poszlo, ale od poczatku…

Londyn z miesiaca na miesiac zaczal sie przeobrazac w drugie Los Angeles. Wszyscy na diecie- "a ty co ucinasz? tluszcz czy cukier?", fit, joga… juz nawet nie mozna normalnie wyjsc na drinka, bo jecza, ze jutro o 5.00 rano maja spotkanie z mistrzem zen, a frytki (moje ulubione danie o 3 nad ranem) to juz w ogole "no, no,no". Co sie stalo z moim miastem napedzanym kofeina i tytoniem?! Zaczelo mnie to zloscic, bo wygladalo na to, ze na i mnie predzej czy pozniej trafi. Soki ze szpinakiem, te sprawy… i trafilo- jak grom z jasnego nieba. W najmniej spodziewanym momencie.


Pojechalam z rana do mojej pani prawnik. To znaczy nie mojej prywatnej, tylko takiej, ktorej place za godziny. Przed kancelaria odpalilam Vogue i myslalam o niebieskich migdalach, kiedy ni z tego ni z owego jakis fagas mowi "przepraszam, tu nie wolno palic".  Jak mi cisnienie skoczylo, za te wszystkie fit-fighterki, w ktore zmienily sie moje znajome…

- Sluchaj, bede palic gdzie mi sie podoba, nie ma tu zadnego zakazu. To wciaz wolny kraj!- obudzila sie we mnie Xena wojownicza ksiezniczka, obronczyni ucisnionych palaczy

Po chwili okazalo sie, ze zartowal i to tylko taki jego sposob na zagadanie ze mna. Cienki jak kompot ze szmaty. Okazalo sie, ze korzystamy z uslug tej samej prawniczki i ze on jest trenerem fitness. Ale jakim…o dziewczyny… Po paru minutach wymienilismy sie wizytowkami, a ja juz czulam smak koktajlu ze szpinakiem. Pomyslalam, ze jesli zaczniemy sie umawiac, to na pewno bede musiala popracowac nad cialem, bo o ile zle nie jest, to przy takim facecie "srednio dobrze" to "raczej kiepsko". Tak tez sie stalo. Zadzwonil, umowilismy sie. Spotkalismy sie raz, drugi i bardzo spodobala mi sie ta nowa sytuacja. Nie czuje sie przy nim przetrenowana intelektualnie (chociaz u facetow zazwyczaj wole blyskotliwa inteligencje niz fajny wyglad), ale za to zalet ma caly wachlarz. Swietnie wyglada, lubi drogie restauracje i ciagle zaskakuje mnie prezentami. Do tego umie gotowac. Czegoz wiecej moze chciec zapracowana bizneswoman, jak nie faceta, z ktorym mozna sie pokazac na jakims waznym wydarzeniu, ktory ugotuje kolacje (a jesli nie to zabierze do takiej, ze wcale nie zatesknisz za domowym jedzeniem), wykupi znienacka podroz do Toskanii i w dodatku nie analizuje kazdego wypowiedzianego przez nia slowa? Ideal. Na ten moment mojego zycia- ideal. A na imie mu Ian.

Ta moja "przyjaciolka" Francuska umawia sie z kolesiem z pracy. Jest taki nudny, ze on zaczyna mowic, ja zaczynam ziewac. Typowy flegmatyczny Angol, wielbiciel rugby. Uchodzi za pieknisia w firmie, dla ktorej robie projekty i chyba z tego powodu tak go brala. Ja trzymalam za nich kciuki, bo w sumie, czemu nie? Francuzeczka zaproponowala, zebysmy wybrali sie w dwie pary do Sushi Samba. Pomyslalam, ze to dobry pomysl, lubie te miejscowke, a tez chcialam zeby kolezanka poznala Iana, bo to najwyzszy czas byl. Fajnie bylo, drineczki, sushi i nawet nie zauwazylam jak la petite francaise wreczyla mojemu chlopakowi swoj numer. Bo ona tez jest taka pro fitness i tez trenuje ludzi w wolnych chwilach. A tak naprawde jest anorektyczka. Za dlugo cierpialam na problemy z odzywianiem, zeby nie zauwazyc u niej wszystkich symptomow. To akurat nie jest az takie wazne. Nawet przez mysl mi nie przeszlo, ze cos tu nie gra. Bo przyjaciolka przeciez, wyjezdzamy razem, spotykamy sie ciagle.

Juz wczesniej zauwazylam, ze jest z niej flirciara, ale uwazalam, ze to urocze. Nawet byla sytuacja, ze kolega z pracy zaczal ja na powaznie ochrzaniac, ze puszcza do niego "oczka", a on jest zonaty i wierny swojej zonie, i zeby mu to bylo ostatni raz.

Mam urodziny w polowie kwietnia, wiec mniej-wiecej w polowie marca zaczynam swietowac, zeby przyzwyczaic organizm. Francuzeczka byla bardzo tym podekscytowana i juz miesiac wczesniej trula mi o sobocie, w ktorej wyciagnie mnie do super-posh-lokalu i zebym przygotowala najdrozsza kiecke z szafy. Nie nastawialam sie na ten wypad za mocno, bo powiem Wam, ze w tym momencie juz przejadly mi sie takie nadete miejsca i wole w dzinsach i skorzanej kurtce posiedziec gdzies na Shoreditch. No ale tak gadala, gadala to zaczelam sie cieszyc i pozyczylam od kolezanki bardzo elegancka kreacje. Bardzo mi sie podobalo jak w niej wygladam wiec tez zaczelam sie ekscytowac. W sobote, doslownie 2 godziny przed spotkaniem, Francuzeczka zaczela mi wysylac smsy, ze jest bardzo chora i ze mnie przeprasza i ze wynagrodzi mi w nastepnym tygodniu. Troche sie zezloscilam, bo w "nastepnym tygodniu" prawdopodobnie nawet nie bede spala. Dobrze wie, ze ze mna trzeba sie umawiac duzo wczesniej. Zlosc mi szybko minela i poszlam z inna kolezanka wybawic sie na Camden, bo przeciez musialam wykorzystac wolny wieczor.      

Aries constellation

Ze 2, 3 dni pozniej spotkalam sie z Ianem, gadamy, smiejemy sie i on w koncu wypala:

- Wiesz, mialem dziwna sytuacje. Ta twoja kolezanka, Francuzka ciagle do mnie pisze i pyta sie kiedy pomoge jej w treningu. Kazalem jej sie umowic telefonicznie z moja aststentka, bo ja przeciez nie znam wszystkich rozkladow zajec na pamiec i...

- Kontynuuj- zasial we mnie ziarno niepewnosci

- W koncu wepchnalem ja na sobote wieczor, bo wiem ze jest twoja przyjaciolka i zaraz bys mi mowila "Ian, trenujesz bogate angielskie milf-y, a nie masz czasu dla mojej przyjaciolki?"

- Na TE sobote? 2 dni temu?- udawalam, ze nic sie nie dzieje, a bog wojny juz spiewal mi do ucha swoja piesn

- Tak, dokladnie. I ona do mnie mowi, zebysmy nie mowili nikomu o tym spotkaniu. Tatarka, powiedz, czy ona ma mnie za zlego trenera? Czy uwaza, ze to obciach cwiczyc w moim studio? Wiesz jak musze dbac o moja reputacje!

Kochany, glupiutki Ian. Nie zalapal, ze moja przyjaciolka, za moimi plecami probowala mi uwiezc chlopaka. Postanowilam mu tego nie tlumaczyc.

- Nieee, skad, mowila mi ze to byl swietny trening! Po prostu ten jej facet jest zazdrosny o wszystkich kolesi i pewnie chciala uniknac klotni.

- To kamien z serca! Wiesz jak mi zalezy, zeby kazdy byl zadowolony z treningu, z wygladu studio, tak sie staram…

Przez reszte spotkania udawalam, ze wszystko jest ok, ale moj mozg pracowal na zwiekszonych obrotach. Ufam Ianowi, jest szczery do bolu, nie umie klamac i czasem mowi mi nawet wiecj niz chcialabym wiedziec, a Francuzce od poczatku nie do konca wierzylam. Kilka rzeczy w jej zyciorysie sie nie zgadzalo, dodatkowo jej znajomi to tylko mezczyzni i tylko Francuzi. Nawet ze studiow w Londynie nie wyniosla zadnych znajomosci. Serio? Ja po pierwszych 2 tygodniach studiowania zwiekszylam ilosc znajomych o conajmniej 60 osob, z niektorymi wciaz mam kontakt. Z natury jestem nieufna i zadaje duzo pytan. Wiekszosc ludzi nie umie klamac, a ja mam dobra pamiec. I tak zapytam o niby drobna rzecz, zanotuje w pamieci odpowiedz, pozniej zapytam o ten sam fakt za kilka miesiecy i jesli odpowiedzi sa rozne… no coz.  

Napisalam sms-a do mojej prawdziwej, sprawdzonej od 10 lat przyjaciolki, ktora swoja droga nie lubila Francuzeczki, wlasciwie bez powodu (mowila, ze ona widzi rzeczy, ktorych ja nie chce widziec).

"Czas zniszczyc fracuskiego pudla"
"Myslalam, ze nigdy nie przejrzysz na oczy!"- odpisala

Zemsta jeszcze nie nastapila. Kiedys bylam w goracej wodzie kapana, podejmowalam za szybke decyzje. Dzis czekam az opadna emocje. Nie spotykam sie juz z Francuzka, mowie, ze jestem zajeta. Zapytala, czy organizuje cos na urodziny, odpowiedzialam, ze moi przyjaciele orgaznizuja dla mnie 3-dniowa impreze niespodzianke, zgodnie z prawda. Powiedzieli mi tylko, zebym miala wolne przez te 3 dni. Oczywiscie moja przyjaciolka przypilnowala, zeby nikomu nie strzelilo do glowy zapraszac Francuzki. Na razie tylko ja i ona wiemy co zaszlo.

Wiecie, nie chodzi tu o Iana, bo prawdopodobnie ten zwiazek nie przetrwa roku, mimo ze jest kochany, sliczniusi i mnie bawi. Strata przyjazni boli mnie duzo bardziej, a nie umiem wybaczyc braku lojalnosci. Gdyby on mnie zdradzil z jakas dziewczyna, wkurzylabym sie, zerwala prawdopodobnie, bo nie jestesmy na tak glebokim etapie, zebym myslala o wybaczaniu i odbudowie, ale by mnie to nie bolalo. Brak lojalnosci ze strony osoby, ktora wprowadzilam w moj swiat zapiera mi dech.


4 komentarze:

  1. Tatarka, czytam Cię od dość dawna i zawsze w Twoich perypetiach odnajduję kawałek swoich. Z tego też powodu lubię tutaj od czasu do czasu wracać, zawsze trochę otuchy.
    Od niedawna jednak coś mi tu nie pasi, bo odnoszę wrażenie, że opuszczasz się z ojczystym językiem.
    Faktem jest, że gdy przebywamy dłużej za granicą, to jest trudniej w tym temacie lecz to nie powód do ignorancji.
    PS.
    To suka, dokładnie.
    Niedawno "rozstałam się" z przyjaciółką. Poszło o zasady, wiem co czujesz.
    Pozdrawia lojalna czytelniczka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rowniez zauwazylam, ze sie opuszczam w jezyku. Pismo to pikus, bo tekst moge sprawdzic, ale kiedy nie mowie przez kilka dni po polsku, to zaczynam mowic jak Dzoana :D Postaram sie troche poczytac po polsku, moze mi pomoze ;)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...