Nie pisalam, bo mialam klopoty i wspanialy czas jednoczesnie. W tym momencie wiem po co bylo te cale "przedstawienie", ale zacznijmy od poczatku.
W moim doroslym zyciu, czyli od 6 lat, bylam juz i bogata i biedna, dosiegalam zupelnego dna, za chwile wznosilam sie na wyzyny. Dopiero teraz zrozumialam znaczenie tej paraboli ("boli" w paraboli jest chyba tez nie bez znaczenia). Z dnia na dzien zaczelam zarabiac doslownie 10 razy mniej. To jedno 0 mialo wplyw na wiekszosc aspektow mojego zycia podporzadkowanym pieniadzom. Kiedy sie zorientowalam w sytuacji powiedzialam "ja pierole" w czterech jezykach.
Wiedzialam, ze sytuacja potrwa od 2-6 miesiecy, bo jak znam siebie, to zaraz znowu cos wymysle i bede spokojnie saczyla Don Perignon na tarasie mojego apartamentu. Wiedzialam, ze jesli bedzie bardzo-bardzo zle, moge sie zwrocic do moich rodzicow, chlopaka, przyjaciol, czyli ze dupa nie az tak gleboka. Wiedzialam tez, ze jestem w stanie to dzwignac o wlasnych silach.
Jeszcze zebyscie sobie nie pomysleli, ze to bankructwo mnie przypadkowo spotkalo... a skad! Sama odwaznie (glupio) powlazilam w niekorzystne dla mnie inwestycje, nie majac pojecia o inwestowaniu. To jak przy grze w zdrapki- wygrasz raz, drugi, a za trzecim wyskakujesz ze skarpetek. Tak bylo. Nawazylam piwa, ktore pozniej musialam wypic.
W pierwszym momencie sie zalamalam. Czlowiek szybko sie przyzwyczaja do dobrego- wlasne mieszkanie w dobrej dzielnicy, karnet na silownie, dodatkowe lekcje jezykow, doszkalanie sie, taksowki, kosmetyczki... z dnia na dzien musialam z tego zrezygnowac. Lamentom nie bylo konca. Postanowilam jednak na razie nie mowic najblizszym jak wyglada moja sytuacja, sprobowac sama wszystko naprawic. Zdawalam sobie sprawe, ze jesli mi sie uda, bede duzo pewniejsza siebie.
Pierwszy warunek jaki sobie postawilam to to, ze nie moge zawalic nauki jezykow (od kilku mesiecy ucze sie intensywnie niemieckiego i francuskiego). Drugi- nie zawale diety i treningow. Trzeci- w koncu naucze sie poslugiwac finansami, podatkami etc.
No tak, ale jak to zrobic, kiedy no cash-no flash? Jezyki byly latwe do ogarniecia. Zaczelam uzywac aplikacji typu Duolingo, czytac w Internecie artykuly, sluchac sluchowisk. Codziennie, uczciwie 1,5 godziny. Przyznam, ze chodzenie na prywatne lekcje jest dobre, ale przy odpowiedniej motywacji (albo lekcja albo przez 2 dni nic nie bedziesz jadla) mozna osiagnac takie same albo i lepsze wyniki.
Dieta i treningi rozwiazaly sie same. Okazalo sie, ze nie dosc, ze nie stac mnie na taksowki, to metro tez jest drogie. A do pracy 6 km. Najpierw pomyslalam, ze upadlam na glowe, a pozniej sprobowalam raz dziennie zamiast metra isc na piechote. Czulam sie jakbym odkryla Ameryke- co za wspanialy pomysl! Kardio+ na sluchawkach nauka jezykow albo audiobook+ nie dosc, ze za darmo to jeszcze oszczedzam na transporcie+odkrywam nowe miejsca w moim sasiedztwie. Dieta jest prosta, kiedy sie nie ma pieniedzy. Restauracje kusza sosami smietanowymi do malzy, deserami, lampeczkami wina (brunch bez drinka to tylko pozne sniadanie) i takie tam. Przyznam, ze wciagu ostatniego roku moze ze dwa razy zajrzalam do kuchni- raz zeby usmazyc mojemu chlopakowi nalesniki na sniadanie, bo zasluzyl, a drugi raz chyba zgubilam sie po pijanemu. Poszlam wiec do supermarketu. Ja pierole, do tej pory zylam w jakiejs cholernej Nibylandii. Okazalo sie, ze warzywa i owoce sa tanie. Mozna je kupic jeszcze taniej na targu. Owoce morza sa drogie i trzeba je umiec ugotowac. W sumie juz dawno chcialam zostac 100% wegetarianka.
Z jedzeniem nie ma duzych problemow, bo jak ktos sie urzadzil socjalnie, to moze codziennie chodzic na kawe/obiad za darmo. To znaczy na koszt znajomych. Ale nie zeby byc naciagaczem, a skad! Moj byly ksiegowy dal mi kiedys bezcenna rade- zawsze stawiaj pierwsza. To zlota rada. Wiesz, ze cie dzis stac- stawiaj wszystkim. Kupuj prezenty bez okazji. Jesli dobrales sobie odpowiednich znajomych, odplaca ci sie, kiedy bedzie taka potrzeba. Don Corleone wierzyl w przyjazn, ja rowniez. W ostatnich miesiacach bardzo mi sie ta wiara przydala. Chocby z roznymi wyjsciami na eventy albo z kosmetykami. Jedna z kolezanek pracuje w firmie kosmetycznej z gornej polki. Ma 90% znizki na wszystko. Powiedzialam przy niej, ze musze sobie kupic tansze cienie do powiek, bo na drozsze mnie w tym momencie nie stac. Chyba moja historia zlapala ja za serce, bo nastepnego dnia przyniosla mi wielka torbe kosmetykow wszelkiej masci- od cieni po kremy. Sasiad napisal do mnie sms-a, czy chcialabym 2 bilety do kina za darmo, bo kupil dla niego i dziewczyny, a nie moga isc. Mnostwo mialam takich sytuacji.
Co do nauki o biznesie, kiedys nakupilam sobie ksiazek o tej tematyce i otworzylam je moze raz. Teraz przyszedl moment na dzialanie. Czytam, notuje, az sama nie wierze, ze mam taka motywacje. Nic tak nie motywuje jak £27 w portfelu do konca miesiaca. W internecie jest duzo wykladow do wysluchania, takze warto korzystac, zamiast ogladac kolejny filmik o konturowaniu albo "blondynki kontra brunetki".
Dodatkowo w koncu cos powstrzymalo mnie przed popalaniem i popijaniem alkoholu, zdrowsza bede.
Chcialabym czesciej pisac, ale dni mijaja mi teraz duzo szybciej, staram sie nie spedzac zbyt duzo czasu na pustej rozrywce. Mam nadzieje, ze niezaleznie od Waszego obecnego statusu majatkowego, post zmotywowal Was do brania z zycia garsciami i szukaniu mozliwosci, a nie wymowek.
Ach, jakże dzisiaj trafiłam! Myślałam, że znowu czeka mnie istna prasówka po takim czasie, a tu tylko jeden wpis!
OdpowiedzUsuńTatarka, trzymam mocno, mocno kciuki.
W przypadku ludzi chcących się rozwijać bieda to stan największej kreatywności ;), pobudza szare komórki aby w lepszych czasach korzystać z nich z podwójną efektywnością. Odkąd człowiek zda sobie z tego sprawę - przestaje być biedny dość szybko. Zresztą sama kiedyś czytałam Twojego posta o biedzie umysłowej. Podpisuję się obydwiema rękami.
Klasa i samoświadomość kosztuje ale nie da się tego kupić. Schemat często widoczny i dość żałosny : tona pieniędzy, a za nią dziecko we mgle.
W końcu!
OdpowiedzUsuńNie Ty jedna przeżywasz dołki. Pamiętam jak nieraz miałam sytuacje wzlotowe i upadkowe. Najważniejsze, żeby sobie poradzić w każdej sytuacji. W końcu jesteśmy niezależne i pewne siebie!
Tatarka, gdzie jesteś?! :)
OdpowiedzUsuń