Moi znajomi kupili mieszkanie. Kobietka designer, facet fotograf, takze czyste szalenstwo. Jak mozecie sie domyslic, od tygodnia w tym ich mieszkanku wiory leca. Burza, przebudowuja, ale z tego co ostatnio widzialam, idzie na dobre. Kolezanka wymyslila, ze w sypialni chce miec kilka czarno-bialych zdjec wielkosci A2. Kiwam glowa, slucham jej, nie wiem po co mi o tym mowi...
- Tatarka, zapozowalabys ze mna do tych zdjec?
Pozniej dowiedzialam sie, ze zdjecia maja byc w stylu "buduarowym", w bieliznie i ogolnie delikatna erotyka. Pewnie, ze sie zgodzilam. Kiedys mialam krotka historie z photomodelingiem i bardzo mi sie podobalo. Znajomych lubie, sama chetnie wywolam sobie kilka takich zdjec. Dzis poszlysmy na zakupy bielizniane. Ojoj, wpuscic dwie kobiety do sklepu, to... dobrze, ze istnieja karty kredytowe- mozna udawac, ze nie wie sie ile sie wydalo. Poszalalysmy, ale pieknej bielizny nigdy za wiele (zwlaszcza, ze pierze sie ja czesciej niz inne czesci garderoby, wiec szybciej sie niszczy, tak sobie to tlumacze). W ogole, cenie sobie takie lekko pikantne akcje, zwlaszcza z osobami, ktore dobrze znam. A "dobrze znanymi osobami" nazywam te, z ktorymi przetrwalam kilka 3-4 dniowych imprez. Moze sie to wydawac smiesze i zalosne, ale wierzcie mi, ze nic tak nie laczy grupy ludzi jak 3 dni razem w towarzystwie alkoholu. A jak jeszcze to jest domowka w fajnym domu, hoho. Tesknie do takich zabaw, bo ostatnio zrobilismy sie stanowczo za dorosli.
Wplyw, jaki maja na mnie sny, jest ogromny. Kilka dni temu snilo mi sie, ze umowilam sie z Mariano di Vaio w Plazie, w Nowym Yorku. Obudzilam sie z usmiechem na ustach, taki repertuar snow mi odpowiada. W dobrym humorze sprawdzilam loty do Nowego Yorku na nastepne wakacje i... zabookowalam. Coz innego moglam zrobic po takim snie? Wize musze sobie zalatwic (wciaz mam polskie obywatelstwo). I to troche ryzykowne bookowac na rok do przodu, ale jestem kobieta wielkich marzen i niewiele rzeczy moze mnie powstrzymac.
Dopoki Bog mi pozwala byc na tym swiecie, chce zobaczyc, przezyc, doswiadczyc jak najwiecej. Czasem sie martwie tym, ze czegos nie zdaze zrobic, ale to tylko czasami. Swiadomosc, ze doznam czegos nowego nakreca mnie i dzieki niej co rano wyskakuje z lozka (jesli zrobie to za szybko, zaplatuje sie w kabel od laptopa, upadam na dywan, a to dziala lepiej niz kawa). Czasami denerwuje mnie, ze jesli chce cos zobaczyc, musze najpierw na to zarobic i zmarnowac kilka dni, ale tak juz jest skonstruowany swiat- za darmo mozna co najwyzej dostac kopa w dupe.
Teraz mam maly dylemat, jak tu moja siostre zachecic do liceum w Londynie. Co prawda zostal jej jeszcze rok gimnazjum w PL, ale takie rzeczy zalatwia sie wyjakowo wczesnie. Siostra mowi cyt. "pierdole to", bo ona chce zostac gwiazda rocka. A jak ona cos pierdoli, to bardziej niz ja. Jest jeszcze taki problem (wyzwanie), ze ja chcialam siostre wziac do siebie, ale rodzice mowia, ze nie, ja jestem dorosla, nie beda mi dokladac problemow. Jakos to musze wykalkulowac. Bo oni sobie wymyslili, ze wynajma mieszkanie w Londynie i raz jedno bedzie z Niunkiem, raz drugie, zeby nie sprzedawac domu w Warszawie. Przeciez to paranoja jakas. Mama jest za liceum w Warszawie, ale ja znam moja siostre- zawali testy gimnazjalne, bo akurat bedzie "pracowac nad nowa piosenka" i dostanie sie do jakiegos shitowego liceum. Po co marnowac 3 lata? Dlaczego chce pchac siostre do Londynu? Nie musi byc Londyn, moze byc Paryz, Berlin... Nowy York ;). Chcialabym by spojrzala na swiat troche inaczej, zlapala te zajawke na zycie, jak ja. Pamietam jak nauczyciele w liceum zabijali we mnie kreatywnosc- egzaminy pod klucz, wypracowania pod klucz. Po liceum chcialam isc miedzy innymi na kulturoznastwo. Boze moj kochany, codziennie modle sie i dziekuje za to, ze przejrzalam na oczy. Nie wyobrazam sobie, co by bylo, gdybym nie zostala architektem. Cale zycie zmarnowane. Nati wciaz ma w sobie to, co u mnie prawie zabili- dar, te swiatelko w srodku, ktore pozwala widziec wiecej i dzielic sie tym z innymi. Jesli dalej bedzie miala dobrych doradcow, znacznie wczesniej zorientuje sie, co jest jej przeznaczeniem. Musi tylko znalezc w sobie odwage, by odrzucic znajomych z PL(swoja droga ,w wiekszosci bez amicji i przyszlosci) i zawalczyc o siebie. Tlumacze jej, ze ma latwiej, bo nie bedzie walczyc sama- ma mnie, rodzicow. Szybko pozna nowych ludzi, ktorzy beda ja nakrecac pozytywnie i kreatywnie, stworzy wiecej, niz inni moga sobie wyobrazic. A ja stane na rzesach, by zapewnic jej najlepszych nauczycieli i warunki do tworzenia. Jesli tylko znajdzie w sobie odwage.
jesteś wspaniałą siostrą :)
OdpowiedzUsuńTo jedna z niewielu rzeczy, na ktorych naprawde mi zalezy :)
Usuń