niedziela, 8 września 2013
I don't fit in anywhere
Zycie towarzyskie zawsze bylo najslabszym ogniwem mojego zywota. To znaczy, schody zaczely sie okolo 17 roku zycia, kiedy zaczelam wyraznie zauwazac falsz, klamstwa, oblude. A strasznie bylam na to wyczulona. Potrafilam najlepszej kolezance wytknac klamstwo i przestac sie z nia przyjaznic, bo z oszustami nie chcialam miec nic wspolnego. Juz nie potrafilam rozmawiac z osoba, ktora mnie oszukala. Nigdy sie nie klocilam ani nie wyzywalam, bo bylam ponad to, ale grono znajomych szybko zaczelo mi sie kurczyc. Zauwazylam pewna zaleznosc- im bardziej sie z kims zaprzyjaznilam, tym bardziej sie w tym momencie nienawidzimy. Nienawisc to troche za mocne slowo, po prostu sie unikamy. Mnie unikaja, dla jasnosci. Bo ludzie szybko zaczynaja sie spoufalac i popelniac serie nietaktow. To wina ich rodzicow, ktorzy nie wytlumaczyli im jak zachowywac sie z klasa. I tak podam kilka przykladow.
Mialam kolezanke na polskiej uczelni. Zaprosilam ja nawet do siebie, bardzo milo spedzilysmy czas w Londynie. Nie powinnam tego pisac, ale napisze, ze jej przyjazd dal mi nieco po kieszeni, bo to ja placilam za wiekszosc restauracji, taksowek, rozrywek. Ale robilam to z przyjemnoscia, bo to przeciez moja przyjaciolka, a pieniadz jak to pieniadz, raz jest, raz nie ma. Potem ona wrocila do Polski, przez kilka tygodni dzwonilysmy do siebie, pisalysmy, ja za niedlugo przylecialam do Warszawy, w dzisiejszych czasach nie ma czegos takiego jak "mieszkasz za daleko". W pewnym momencie kontakt nam sie urwal. Staralam sie do niej dzwonic, pisac, ale zaraz zbywala mnie zdawkowymi tekstami typu "U mnie ok, musze leciec". Po pol roku bez kontaktu napisala mi sms-a "Czy moge wpasc do ciebie w listopadzie?". Rece mi opadly. Nie zgodzilam sie, ale powiedzialam, ze we wrzesniu (teraz) bede w PL, wiec chcialabym sie z nia umowic na kawe. I co? Pech chcial, ze akurat TEN tydzien ma caly zajety. I kiedy nie wejde na Facebooka, to ona akurat jest dostepna.
Druga historia opowiada o moim koledze z Polski. Jak bylo miedzy nami dobrze, to bylo idealnie. Denerwowal mnie swoim pesymistycznym podejsciem do zycia, ale ja jestem tak radosna osoba, ze chetnie dzielilam szczescie na dwoje. Wiecie, ze jestem zajeta osoba, zawsze costam sobie wynajde do roboty, ale robie ta z wielka przyjemnoscia i nigdy w zyciu nie uslyszycie ode mnie, ze "pracuje za ciezko" albo "mam juz dosc". Robie swoje i nie narzekam. Ktoregos dnia kolega pyta sie mnie, czy mam czas w przyszlym tygodniu.
- Zalezy na co. Jesli zapraszasz mnie na drinka w Paryzu, to oczywiscie ze tak.
- Nie... wiesz, jestes taka dobra kolezanka... napisalabys za mnie referat?
- ?!
Gdyby mnie poprosil o sprawdzenie gotowej pracy, zrobilabym to z przyjemnoscia, ale dobrze wiem, ze leserowal caly rok, a teraz nie wyrabia sie z materialem. Poczulam sie obrazona.
- Czy ty sadzisz, ze jestem jedna z tych dziewczyn, ktore zrobia dla chlopakow wszystko, by sie im przypodobac? Wiesz, ze mam swoja firme, zaraz czeka mnie IELTS, przygotowanie do studiow architektonicznych, a ja mam sie zajmowac twoim referatem?
I taki byl koniec naszej przyjazni. Po miesiacu zapytal mnie, czy "przeszedl mi foch". Odpisalam mu wiec, ze on chyba czegos tu nie rozumie- ja nie jestem siksa, ktora strzela fochy- obraziles mnie i nie przeprosiles.
Kolejna sytuacja, to taka, ktora ubodla mnie dosc mocno. Mialam przyjaciolke od urodzenia. Zawsze byla troche interesowna, czesto pomagalam jej przy pracach domowych, kiedy jeszcze mieszkalam w Polsce. Po roku mojego pobytu w Londynie, chciala do mnie wpasc, na co sie bardzo ucieszylam. Nie bardzo mialam warunki i pracowalam w dramatycznych godzinach, ale szef zgodzil sie mi dac 3 dni wolnego. Uzgodnilam z nia, ze przyleci do mnie na 3-4 dni. Gdyby przyjechala na wiecej, to musialaby sobie sama radzic w Londynie, bo ja pracowalam calymi dniami. Kilka dni przed jej przylotem poinformowala mnie, ze jej rodzice powiedzieli, ze na 3-4 dni to jej sie nie oplaca przylatywac, ze ona ma juz bilet na 2 tygodnie i ze bede ja musiala odebrac z Liverpoolu. Bilet w jedna strone pociagiem London- Liverpool kosztuje +£50, ktorych oczywiscie wtedy nie mialam. Powiedzialam jej o tym. Zareagowala tak, ze nie wiedzialam co mam powiedziec. Napisala mi, ze "to w takim razie nie bede ci robic problemow, czesc". I usunela mnie ze znajomych na FB. Przyjaciolka od urodzenia.
Takich sytuacji bylo znacznie wiecej i mam wrazenie, ze jestem jakas kaleka towarzyska. To znaczy, znakomicie dogaduje sie z obcymi ludzmi, gorzej z przyjaciolmi. Rodzice zawsze mi powtarzali, ze kiedys w koncu trafie na ludzi na moim poziomie, ale mam wrazenie, ze z roku na rok jest coraz gorzej. Wymagam duzo od siebie, wiec od innych rowniez. Dodatkowo ostatnio zlapalam sie na tym, ze nie pozwalam ludziom wejsc w moja sfere przyjazni. Mam juz dosc ciaglych niepowodzen na tej plaszczyznie, to za duzo mnie kosztuje.
Chcialabym miec przy sobie osoby o prostej duszy i przyjaznym nastawieniu. Takie osoby nie maja kompleksow, gdy chce sie pochwalic moim sukcesem, bo same osiagaja swoje sukcesy i mozemy cieszyc sie swoim szczesciem wzajemnie. Nakrecac sie pozytywnie, razem przekraczac granice. Takie osoby mowia "spieprzylem, przepraszam", a nie odwracaja kota ogonem. Ale potrafia rowniez wybaczyc, gdy ja popelnie blad. Takie osoby maja honor i nie musza klamac. Takiej osobie moge dac klucze do mojego mieszkania, zolwia Mr Dziama do opieki i nie bac sie, ze cos pojdzie nie tak.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
hm.... ja sie "przejezdzam" na ludziach odkad pamietam. Zbyt czesto trafiam na osoby mega roszczeniowe zyciowo, nie empatyczne, niedojrzale emocjonalnie. Z moja dawna najblizsza przyjciolka od lat nie mam takiego kontaktu, jak kiedys... zycie nam sie inaczej potoczylo, ona zalozyla rodzine, ja nie... bywa. Brakuje mi od dawna bliskiej osoby, ale niestety nie umiem, nie potrafie takiej poznac. Wychodzi na to, ze dobry przyjaciel to naprawde na wage zlota.
OdpowiedzUsuńOj tak, ale podobno prawdziwy przyjaciel gdzies tam istnieje, wiec warto szukac :)
UsuńMoże się przydać
OdpowiedzUsuńhttps://ebookpoint.pl/ksiazki/jak-przygotowac-sie-do-egzaminu-ielts-poradnik-studenta-dla-studenta-justyna-tarnowska,s_005r.htm