Poznalam nowego kolege na uczelni. Od poczatku cos bylo z nim nie tak- jechal ze mna w windzie na gore, nie minela chwila, a widzialam go za oknem, na dworze. Caly czas mialam wrazenie, ze sie teleportuje, ale pomyslalam, ze to zmeczenie. Dzis:
- Zaraz ci cos opowiem, tylko wroce z fajka- powiedzial i poszedl na zewnatrz.
Nie minela minuta, patrze, a on siedzi przy stoiku i klei model. Szybko sie uwinal.
- No opowiadaj.
- Ale co?
- To co mi miales opowiedziec.
Za chwile wszedl smierdzacy papierosami... brat blizniak! Potem okazalo sie, ze wszyscy o tym wiedzieli, ale smiesznie bylo obserwowac moje zaskoczenie. Dranie.
***
Moj kolega kupil rower tydzien temu. Po dwoch dniach mial wypadek- potracil go samochod. Cale szczescie nic sie nie stalo, tylko rower do naprostowania. Dzien po odebraniu z warsztatu, rzeczony kolega pojechal na swiezo nareperowanym rowerze do sklepu i przyczepil go na parkingu dla rowerow. Wyszedl ze sklepu... klodka odpilowana, roweru brak.
***
Postanowilam, ze musze sie zaczac socjalizowac z moja grupa na studiach. Mam znajomych w innych grupach i zawsze umawiamy sie na lunch i na imprezy po szkole, ale na uniwerku spedzam ok 8 godzin dziennie, wiec pasowaloby miec "swoich ludzi" w grupie. Obnizylam standardy 2 razy, wzielam trzy oddechy i rozejrzalam sie, gdzie tu jakies psiapsioleczki cwierkaja. Znalazlam calkiem pokazna grupka "chichotek". Profesor oprowadzil nas od St Paul do stacji Bank, wiec nogi wchodzily wszystkim w tylek i bylismy glodni. Patrze, dziewczyny siadaja na schodzkach i wyjmuja pudelka z lunchem.
- Hej, moge sie przysiasc? Mam paczke Vogue i gumy mietowe.
- Jasne, siadaj.
Tym sposobem zyskalam kilkoro fajnych znajomych, choc mialam o nich kiepskie zdanie.
***
Okazalo sie, ze jeden z moich kolegow podkochuje sie skrycie w jednej z dziewczyn, ktore dzis poznalam. Nie wiedzial jak ma do niej zagadac, wiec ucieszyl sie, ze zaczelam sie z nia kolegowac. Nie patyczkowalam sie. Jak tylko mi napisal na What's Uppie jak wyglada sprawa, zawolalam go i ich zapoznalam. Dziewczyna sie podekscytowala, bo fajny ten kolega, fajny. Kolega byl troche speszony, bo nie spodziewal sie, ze to tak od razu. Jak wracalam do domu, dostalam od niego wiadomosc: "Zabije cie! Ale i tak cie kocham i wisze ci kawe".
***
Palilam papierosa przed szkola i akurat przechodzil moj tutor (nauczyciel). Odruchowo go zakrylam.
- Ty sie nie chowaj, tylko mnie poczestuj, tez mialem ciezki dzien.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz