niedziela, 13 października 2013

Nie wszystko idzie po mojej mysli, ale biore to na klate


Dzisiejsza historia nauczyla mnie tego, ze nie zawsze dostajemy to, co chcemy. I ze zycie to nie film.


Mialam kiedys przyjaciolke. Taka, wiecie, prawie zawsze w jednej lawce, takie same zajecia pozalekcyjne, zakladalsmy razem zespol muzyczny, potem razem pisalysmy bloga. Wszystkie swieta spedzalysmy razem, bo jestesmy daleka rodzina. Tak bylo az do pechowego miesiaca matur, kilka lat temu, kiedy to wszystkim puszczaly nerwy. Ona zachowala sie wobec mnie bardzo nielojalnie. Wtedy bylam wsciekla, ale dzis wiem, ze bylo to spowodowane zazdroscia, ktora narastala przez lata. To ja jako pierwsza mialam chlopaka, ja dostawalam lepsze oceny, rodzice stawiali mnie na piedestale, pozniej moi partnerzy robili to samo. Czas matur to specyficzny moment, w ktorym ludzie chca cos zmienic w swoim zyciu i prawdopodobnie moja kolezanka nie chciala juz zyc na planecie Tatarka. Wtedy nie widzialam problemu, dzis prawdopodobnie zrobilabym wszystko, by przyjaciolka nie czula sie gorsza. Nie rozmawialysmy od tamtego momentu- ja wyprowadzilam sie do Lonynu, zalozylam firme, zaczelam studia architektoniczne, ona wyjechala do Szkocji, wziela slub. Postanowilam do niej zadzwonic i porozmawiac. W koncu juz nie mamy 18 lat, jestesmy doroslymi kobietami.

Problem nr 1: zdobycie numeru telefonu

Okazalo sie, ze to wcale nie takie proste. Odezwalam sie do kilkorga znajomych, ktorzy na pewno maja z nia kontakt. Nie chcieli mi dac numeru, bo uwazali, ze uzyje go do niecnych celow. Swieta nigdy nie bylam, ale zeby takie cos?! W koncu moj ex, z ktorym znamy sie jak lyse konie, wzial sprawy w swoje rece, bo wiedzial, ze takie porywy serca zdarzaja mi sie rzadko. Tym sposobem dostalam numer telefonu.

Problem nr 2: nie ten czas, nie to miejsce

Zadzwonilam, ale okazalo sie, ze kolezanka byla na jakiejs imprezie i nie mogla rozmawiac. Ok, odezwe sie pozniej.

Problem nr 3: nie mamy o czym rozmawiac

Dzis napisalam do niej sms-a, w jakich godzinach jest dostepna pod telefonem. Odpisala mi "ale o co ci chodzi, bo nie wydaje mi sie, zebysmy mialy o czym rozmawiac". Napisalam, ze chcialabym porozmawiac, dowiedziec sie co u niej, bo kilka lat nie rozmawialysmy. Odpisala, ze jest zaskoczona moim telefonem i ze serio nie mamy o czym gadac, ale zyczy mi powodzenia w pracy i na studiach.
- Jak chcesz, jesli chcialabys porozmawiac, ja zawsze jestem na to gotowa. Rowniez powodzenia.

Jak widzicie, czasem dobre checi to nie wszystko. Ja na jej miejscu na pewno bym porozmawiala. Chociaz, z drugiej strony, nie wiem co ja zmusilo do zatajenia przede mna bardzo waznej informacji, te 3 lata temu. Moze rzeczywiscie zrobilam cos zaprawde zlego i nawet tego nie zauwazylam (co by mnie w ogole nie zaskoczylo). Dlatego chcialam to wyjasnic.

No nic, probowalam? Probowalam. Moze kolezanka przetrawi te sytuacje i zadzwoni. W moim swiecie takie sytuacje rozwiazuje sie w ciagu paru godzin. Nie lubimy sie? Ok. Porozmawiajmy, spotkajmy sie na kawe albo wodke, let's make this world a better place!




2 komentarze:

  1. może ją zaskoczyłaś (na pewno) i musi to sobie przetrawić?
    a może na prawdę nie macie o czym rozmawiać? pewnie obie się zmieniłyście przez ten czas dość mocno, możliwe, że nie koniecznie w kierunku, którego spodziewałaby się, czy oczekiwała ta druga?

    OdpowiedzUsuń
  2. Chcialam wlasnie to sprawdzic. Ja tam uwazam, ze zycie jest za krotkie, zeby z kims nie rozmawiac, mam nadzieje, ze kolezanka uwaza tak samo i szybko sie odezwie :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...