poniedziałek, 7 października 2013

Romans z Panem R? Chyba zwariowalam!




Znowu pisze o 4 nad ranem... taki los architekta. Mam cos wspolnego z emerytami- spie w dziwnych godzinach i mam znizki.

Nie moglam poczekac z postem do jutra, bo jutro opadna emocje i juz nie bedzie sie liczylo. Pamietacie jak bylam na Seminarium Biznesowym kilka dni temu? Tam poznalam kilkoro fajnych ludzi w tym przystojniaka w wieku mojej mamy.
Tak mi zawrocil w glowie. Wymienilismy sie wizytowkami i... zapomnialam o sprawie. Dzis wchodze na Facebooka, zeby rozjasnic umysl przed robieniem projektu, a tam wiadomosc. Od niego. Znalazl mnie na Facebooku. Pisze, ze bardzo go zainteresowalam ta renowacja fabryk i mieszkan (chwile rozmawialismy na seminarium), ze sam od zawsze interesowal sie architektura, ale zycie poprowadzilo go w strone biznesu w czystej postaci. I ze w tym momencie wspolpracuje z kilkoma architektami, ktorzy zajmuja sie renowacja (glownie kosciolow)- zamienianiem ich w mieszkania. I ze jesli bylaby mozliwosc, czy chcialabym sie spotkac, powiedziec jakie mam zdanie na temat tych renowacji, czy moze moja firma rowniez chcialaby sie podjac tego wyzwania.
Ta. Juz uwierze, ze chcesz ze mna o inwestycjach rozmawiac. Kiedys sie mowilo "czy spotkamy sie na film?", w Krakowie ponoc umawiali sie "na herbate". W Londynie widocznie na "rozmowy o inwestycjach". Jak zwal, tak zwal, jeden czort. Ale wlasciwie nie mam nic przeciwko. To znaczy nie napisalam mu tego. Napisalam, ze bardzo chetnie spotkalabym sie, zeby omowic ten temat.


Zbadalam teren- zona od 92 roku (mialam wtedy roczek!) po jakims kiepskim studium, raczej pani domu, zniezbyt zadbana, 2 dzieci, sporo mlodszych ode mnie. Duzo zdjec z wakacji (glownie bez rodziny), sporo zdjec ze spotkan biznesowych (naprawde komus sie chce to uwieczniac?!). Zainteresowania- architektura i design, rozwoj osobisty, nurkowanie (mielibysmy o czym gadac), sentencje "Simplicity is the essence of genius" (Och!). Ostatnia podroz- Catalonia (kolebka architektury modernistycznej).
Liczylam na to, ze jest wdowcem albo chociaz rozwodnikiem. Umowmy sie- nie pisal do mnie by rozmawiac o interesach, tego mozemy byc pewni. Ja mam 22 lata, on 40+, wiec nie zgrywajmy gluptasow, wiemy o co sie rozchodzi. Biznesmen znudzony zyciem, zonka, szuka odskoczni.
I tu jest moj dylemat, bo na cudzym nieszczesciu swojego szczescia nie zbudujesz. Moglabym troche poswirowac z takim starszym przystojniakiem, prawdopodobnie moja kariera nabralaby tempa (chyba nie watpicie, ze juz sprawdzilam, gdzie R. ma wtyki?). No i nie ukrywam, ze bardzo mi sie spodobal od samego poczatku. Ale z drugiej strony, czy to jest warte?

Co myslicie?

2 komentarze:

  1. nie znam go, Ciebie dobrze też nie znam, ale jak dla mnie to on się nadje na krótki romans dla przyjemności i pchnięcia kariery do przodu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tez o tym mysle... napisze cos, jesli podejme decyzje :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...