wtorek, 12 listopada 2013
Kilka slow
Projekty mnie wciagnely.
Do tego stopnia, ze w piatek zapomnialam, ze mamy dzien wolny i poszlam na uczelnie, bo MUSIALAM zapytac profesora, czy dobrze mysle. A profesora nie bylo.
Weekend spedzilam na szukaniu rozwiazan do nowego projektu- budka do czytania w Thames Barrier Park. Temat nie bylby dla mnie problemem, gdyby park nie byl tak komunistyczno-odpychajacy i depresyjny. Zdjecia z internetu pokazuja cale nic, jesli chodzi o te miejsce. Jako architekt nie moge wybrzydzac- klient nasz pan, chce czytac w sowieckiej atmosferze, musze mu to umozliwic. Pojechalam tam jeszcze raz, myslalam, ze moze wpadnie mi do glowy kilka nowych pomyslow, cos wiecej niz "zmienmy lokalizacje". Obok znajduje sie lotnisko, wiec co jakis czas jest glosno. Budowa wre, stacja DLR tuz nad parkiem. Wysmienite warunki do rozkoszowania sie literatura.
Opisze moje wrazenia:
- Wchodze do parku. Znajduje sie tuz przy stacji, ktora podkresla jego industrialny charakter. Miejsce zostalo zrobione po to, by "odswiezyc" najbardziej zanieczyszczony obszar w Londynie (powaznie!)
- Po prawej szare bloki, tyle ze w orginalniejszym ksztalcie, niz "wielka plyta" w Polsce. Musieliby mi placic, zebym chciala tam mieszkac.
- Szukam w kieszeni papierosow. Nie mam papierosow. Znajduje "Skinny Shisha", to nie wystarczy.
- Wychylam sie za barierke, by dokladniej zobaczyc tame (a moze chcialam sie rzucic z mostu? juz sama nie wiem). Jesli kiedykolwiek beda krecic jakis film katastroficzny w Londynie, 80% scen spokojnie moze byc nakreconych wlasnie tu.
Postanowilam, ze musze wady zamienic na zalety. Zrobilam mnostwo szkicow, ale wciaz to nie jest to. W ciagu 4- godzinnego researchu ciagle padalo i bylo zimno. Nic sobie z tego nie robilam, nawet gdy poczulam, ze skorzane buty przeciekaja na zamkach. Do 4 rano ukladalam projekty, pomysly, zeby porozmawiac o nich z profesorami. O 7 rano obudzily mnie wymioty, katar i goraczka. Brawa dla mojego ukladu odpornosciowego.
W sobote ze znajomymi mielismy elegancki wieczor, wino, sery, winogrona, bylo przemilo.
Jestem tak wciagnieta w architekture, ze jesli robie cos niezwiazanego z tematem, to wpadam w panike, moje mysli kraza wokol jednego tematu. To staje sie meczace, bo nie moge sobie pozwolic na luksus zajmowania sie tylko projektowaniem. Mam rowniez bardziej przyziemne sprawy, ktore musza byc zalatwione.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
widać, jak bardzo jara Cię architektura - właściwy człowiek na właściwym miejscu :)
OdpowiedzUsuńOj, jara, jara ;)
Usuń