Ostatnie posty nie byly najwyzszych lotow, ten tez nie bedzie i nie liczcie, ze cos sie zmieni w tej materii. Architektura zaatakowala moj mozg jak nowotwor. Nie chodzi nawet o to, ze zajmuje sie sprawami szkolnymi, bo to jest jedna sprawa, ale ciagle bawie sie programami graficznymi, szkicuje, ogladam tutoriale, inspiracje. To sie robi troche niebezpieczne, bo nie obchodzi mnie nic poza tym. Fuck it.
Wczoraj odbylam ciekawa rozmowe z Krolewiczem Pierolonym (jesli jestes tu nowy i nie wiesz kto to, to synalek bogatych rodzicow, moj kolega z uniwersyteckiej grupy, ktoremu wyraznie sie podobam, przyjaciel Pana Prady, ktory mi sie podoba). W piatek mielismy tutorial- rozmowe z profesorami na temat naszych ostatnich prac. Okazalo sie, ze moj i jego projekt byly najlepsze. Znowu. Siedzimy po tutorialu, szkicujemy nowe inspiracje podszepniete przez profesorow, w koncu Krolewicz przemowil:
- Tatarka, zachowujesz sie jakbys mnie nienawidzila (po angielsku to brzmi mniej dramatycznie)
- Mylisz sie, wlasciwie to lubie cie najbardziej z nich wszystkich- Krolewicz zdebial- Tylko my nie spedzamy kilkunastu godzin w studio, tylko my nie panikujemy i tylko my zgrywamy " I don't care". I to dziala. Gdyby nie ty, bylabym sama i pewnie zaczelabym panikowac jak inni.
- To prawda- wrocilismy do szkicow.
Byl moment, ze pomyslalam "chyba pracuje za malo". Ok, architektura zajmuje 90% mojego zycia, ale tylko czesc, to dzialania szkolne. Wiekszosc moich znajomych z Panem Prada na czele spedza na uczelni kilka godzin dziennie, codziennie. Ja wpadam na uniwersytet, by porozmawiac z profesorami, poradzic sie, posiedziec w bibliotece lub cos wydrukowac na papierze wiekszym niz A4. Modele, szkice robie w domu, prace w programach graficznych w metrze lub w przerwie na lunch. Siedzenie w studio malo na mnie zly wplyw. Porownywalam sie z innymi, zagadywalam, nie dawalam z siebie 100%. W domu robie sobie kawke, wlaczam film, zeby lecial w tle i pracuje do 4 rano. Czesto przy tym popadam w samozachwyt. Widze rowniez roznice w tym jak ja, czy Krolewicz rozmawiamy z profesorami, a tym jak nasi znajomi to robia. Ja znam wartosc swojej pracy, jak odwale maniane, to zdaje sobie z tego sprawe, a nie jak inni obrazam sie na profesora. Kiedy wiem, ze moj projekt jest dobry, to nie pozwole sobie na to, by profesor kazal mi zmienic cala koncepcje. Uwaznie slucham rad, dopytuje, ale zawsze jest to rozmowa rownego z rownym- slucham nauczyciela, jak dobrego przyjaciela, ktory chce dla mnie dobrze. Widzialam jak zachowuja sie moi znajomi- placza, wyzywaja (za plecami), gniewaja sie na profesora. Ostatnio nawet uslyszalam od kolezanki "Nie idz do tej suki, bo powie ci, ze sie nie nadajesz na te studia. Przez nia juz sama nie wiem co mam robic". Oczywiscie, ze poszlam. Moje poczucie wlasnej wartosci jest tak mocne, ze cokolwiek profesor by mi powiedziala, dalej bym robila swoje. Bylo wspaniale, wiedzialam, ze tak bedzie. To, jak ktos cie potraktuje, zalezy tylko od ciebie. Jesli postawisz sie w sytuacji "moja praca jest kiepska, ja sie boje, nie mam pomyslu co mam robic dalej", przegrywasz.
Musisz bronic swojego projektu, nie wazne, czy to twoje zdanie, czy cos, co ugotowalas, czy moze pomysl na przyszlosc. Jesli wiesz, ze to jest dobre, przekonaj innych. Pod warunkiem, ze masz pewnosc, ze nie odwalilas maniany. Ja czesto odwalam maniane i mam odwage sie do tego przyznac sama przed soba.
Pan Prada ostatnio spanikowal, bo profesor powiedziala, ze jego projekt to "festival style". Podlamal sie, bo kilka dni spedzil w studio nad ta praca. To byl jego blad. Tak bardzo sie skupil na zadaniu, ze zapomnial jaki jest jego sens:
- miejsce do czytania
- park (styl modernistyczny)
- 6m2
Jego projekt wygladal jak fajerwerk po wybuchu. Byl dobry, ale nie nadawal sie na miejsce do czytania, ani nie pasowal do parku ani nie mial 6m2 powierzchni. Krolewicz Pierolony, oczywiscie nie czul potrzeby pocieszenia przyjaciela, cieszyl sie swoim zwyciestwem.
- Prada, twoj projekt nie jest zly, po prostu przesadziles- polozylam reke na ramieniu kolegi, co obudzilo wszystkie moje motyle w brzuchu.
- Spedzilem and tym tyle godzin, nie jestem w stanie ciezej pracowac, caly czas chce mi sie spac.
- Zacznij pracowac mniej, a madrzej.
Tyler Durden style i do przodu |
Zycze Wam tego samego. Nie zapomnijcie jednak luzowac posladow, bo ze spietym tylkiem nikt daleko nie zaszedl.
Bitwa- architect vs contractor. Ja padlam ze smiechu, teraz czekam na architect vs engineer, alez bedzie smiechu, bo miedzy nami toczy sie odwieczna walka. Warto przypomniec, ze jeden z moich exow bedzie niedlugo inzynierem, wiec sie posmiejemy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz