Wchodze na maila uniwersyteckiego, widze wiadomosc od profesor, ze fajnie jakbysmy jutro przyszli na 10.30 (a w planie mamy wolne), bo bedzie wyklad z tego jak robic research architektoniczny. "I don't give a fuck" pomyslalam, bo mysle raczej zwiezle. Zamknelam skrzynke, weszlam na Facebooka. A tam panika, bo ktorys profesor zmienil temat pracy (a briefy dostalismy z 2-3 dni temu). Bunt. Mnie ta sytuacja smieszy, bo ile mozna zrobic w 2-3 dni, zwlaszcza, ze jest weekend? Ja nawet nie zaczelam projektu, bo musze go przetrawic, pomyslec, poszukac informacji. No i imprezowalam 2 dni. Czy mam wyrzuty sumienia, ze niektorzy pracowali caly weekend, a ja zapijalam gin tonikiem? Ani mysle.
Pozniej zastanowilam sie, czy przypadkiem nie mam zbyt olewczego podejscia do sprawy. To w koncu architektura, no i dobra uczelnia. Z drugiej strony nie jestem typem osoby sleczacej nad ksiazkami. Stawiam na efektywnosc (i efektownosc). Czasem zajmuje mi to wiele godzin, ale mozecie byc pewni, ze jestem wtedy na architektonicznym haju- nie czuje zmeczenia, glodu, pranienia, zniechecenia. Jestem w tym dobra. Nie jestem wzorowym uczniem, bron mnie od tego Aniele Strozu.
- Tatarko, dlaczego twoje portfolio jest takie niedopracowane? Przeciez te pomysly sa swietne, ale realizacji brakuje perfekcji. Gdybys sie przylozyla od strony technicznej moglabys sie starac o stypendium- zagadnal mnie profesor przy wystawianiu stopni na polrocze
- Nie zalezy mi na stypendium. Moje prace duzo by stracily, gdybym zaczela sie roztkliwiac nad szczegolami. Nie mam na to czasu ani ochoty- odpowiedzialam szczerze
Profesorowie uwazaja, ze marnuje swoj talent bedac "srednim" uczniem. Ze przy odrobinie staran moglabym byc prymuska. Zupelnie mi na tym nie zalezy. Nie sadze, by dostawanie 95% zamiast 70 zmienilo by cokolwiek w moim zyciu. Oprocz tego, ze nie mialabym czasu na moja firme, przyjemnosci, rodzine, a i tak uwazam, ze "architecture takes it all". Ostatnio zadzwonilam do taty i opowiedzialam mu, ze jedna z moich kolezanek nie wytrzymala napiecia i musiala pojechac do domu rodzinnego, zeby dojsc do siebie.
- A ty nie masz depresji? Albo jakiegos malego zalamania? Tez moglabys troche podochodzic do siebie w domu.
- Tato…
Dodatkowo mam pewna teorie. Obserwujac moich znajomych i znajomych moich rodzicow, doszlam do wniosku, ze osoby trojkowe-czworkowe odnosza w zyciu wieksze sukcesy niz prymusi. Prysmusi zazwyczaj potrzebuja kierownika, ktory wskaze im droge. Podejrzewam, ze wiekszosc tych nadgorliwcow z moich studiow zostanie "Cad-monkeys"- malpkami od Cada. Czyli glowny architekt rzuci pomysl, a ich praca bedzie bezmyslne rysowanie bez mozliwosc dodania czegos od siebie. Umarlabym w takiej pracy juz 3 dnia. Ale ja to ja i moge sie mylic.
W mojej racji utwierdzila mnie rozmowa z profesorem (ktorego wczesniej nie znalam, a on mnie a i owszem). Bylo to w trakcie robienia przez nas wystawy. Wieszalam moj projekt na sciance.
- Zastanawialem sie, ktora to ta Tatarka
- To ja, milo mi
- Widzialem twoje projekty, nie sa perfekcyjne, nie sa dopracowane. Ale robia wrazenie i zwracaja uwage.
Czyli jest tak, jak powinno byc- po tatarkowemu. Moje projekty sa jak ja- ich piekno nie jest oczywiste, ale robia wrazenie i zwracaja uwage. Nie mam zamiaru nic zmieniac poki czuje sie usatysfakcjonowana. A ze ktos uwaza, ze robie za malo, olewam sprawe… to niech robi wiecej, zeby mi udowodnic jak leniwa lajza jestem.
The best teachers I ever had |
Jestem na tyle dorosla, ze wiem, ze nie warto sie o nic zabijac. Chyba, ze ma sie ochote dac z siebie 110%, to wtedy jest to jak najbardziej wskazane. Moj komfort psychiczny, czas, zdrowie sa wazniejsze od studiow, architektury, tego co powie profesor. Chce robic swoje, na moich warunkach.
"Nie idz na kompromisy. Rob swoje, a jesli to, co z siebie dajesz, nie jest tym, czego od ciebie chca , musisz byc przygotowany, zeby odejsc"
Jestem gotowa odejsc. Ale na razie swietnie sie bawie na tym boisku. Dlaczego nie dopracowalam portfolio, skoro chcialam by bylo lepsze niz portfolio Krolewicza Pierolonego (a byl ode mnie lepszy o 10%)? Bo robie projekt kompleksu mieszkalnego dla 2500 ludzi w razie katastrofy lub wojny nuklearnej. Lub w razie zagrozenia zycia na ziemii statek kosmiczny, ktory pozwoli na przetrwanie gatunku i dotarcie na Ziemie nr 2. W drugim przypadku rozpatruje to oczywiscie jako architekt, a nie fizyk. Czyli, ze zakladam, ze ktos przede mna wymysli jak rozwiazac problem grawitacji. Robie to dla zabawy i podejrzewam, ze projekty takich "miast" juz istnieja. Wierzcie mi, ze projektowanie miasta przyszlosci to duzo wieksza frajda niz rysowanie mleczarni. Z ta mleczarnia dla koz… musze ja ugryzc po swojemu.
P.s. Znalazlam w Londynie sklep, w ktorym sprzedaja Sobranie. Tak u mnie wyglada niepalenie. Nie pale przez 2-3 miesiace, nawet mnie nie ciagnie, pozniej spotykam na swojej drodze Sobranie, Black Devile, Djarumy, wypale paczke i znowu kilka tygodni abstynencji. Bardzo to nieladnie.
Dwie piosenki, ktore zdominowaly w ostatnich dniach moja playliste:
A do sniadania ogladam… "Greys Anatomy". W czasach liceum obejrzalam 2 sezony i bardzo mi sie podobalo. Zakochalam sie po raz drugi. I chce miec kubek termiczny Izzy.
"Pick me, choose me, love me"
"You are my person"
"Seriously?!"
"More tequila. More love. More anything. More is better"
"Enough is enough"
Chcialabym mieć takie zdrowe podejście do wszystkiego, jednak to nie takie proste. :) ale prawdą jest, ze lepiej w życiu wychodzi osobom towarzyskim i z dystansem niż prymusom ;)
OdpowiedzUsuńZ czasem sie nauczysz, ze trzeba pracowac madrzej, a nie ciezej :)
Usuńrób po swojemu - do tej pory tylko dobrze na tym wyszłaś :)
OdpowiedzUsuńStaram sie, ale w mojej pracy nie zawsze sie da. Czasem klient ma pomysl ni przypial-ni wypial, placi duzo kasy, wiec robie takiego dziwolaga i udaje, ze to nie moj projekt :D.
Usuń