czwartek, 27 lutego 2014
Iskierka, zeby radosc z niej rozniecic
Paczek+kawalek tortu czekoladowego+3 makaroniki (2 rozane, 1 migdalowy)
Z tym calym cukrem w zoladku jest mi o wiele lepiej niz bez niego.
Postanowilam nie byc trokami od kalesonow i wziac sie w garsc. Przez ten czas, gdy ja bylam w czarnej rozpaczy, bo areszt, bo bank, bo firma, ludzie na Ukrainie stracili swoich przyjaciol, siostry, braci i stawia mnie to w bardzo zalosnym swietle. A co jak co, ale zalosna byc nie lubie.
Musialam zawalic kilka nocy, by nadrobic zaleglosci w firmie i na uczelni. Wyprosilam profesorow, by zgodzili sie mnie przesluchac w dniu, kiedy przesluchuja druga czesc grupy. Nie bylo latwo, nie chcialam im opowiadac o moich problemach osobistych, ale w koncu dali sie namowic. Rano, w dniu przesluchania (crit day- dzien krytyka, o ktorym juz wspominalam) nie wiedzialam od ktorej strony mam zaczac zakrywanie cieni pod oczami. W ogole stres, smutek i zmeczenie bardzo zmieniaja rysy twarzy na niekorzysc. Postanowilam nie kombinowac, opruszylam tylko twarz Meteorytami Guerlain i tyle jesli chodzi o makijaz. Tak ladnie wygladalam, ze znajomi co chwile pytali sie, czy na pewno wszystko ok. Przyszlam na uniwersytet na 10.00 i okazalo sie, ze musze poczekac az inni zostana przepytani, wtedy dopiero ja, czyli ok 15.30, chyba ze ktos nie przyjdzie, to sie wcisne. Emocje jak na grzybobraniu. Z tych nudow posprzeczalam sie z Krolewiczem Pierolonym. Jakas laska wstawila z nim zdjecie na Facebooku ("Facjata niby owszem, moze byc"- Projekt Warszawiak). On ja obejmuje na tej fotce i postanowilam sie dowiedziec o co chodzi.
- Krolewicz, jak tam twoja nowa dziewczyna?
- Jaka nowa dziewczyna? Nie mam dziewczyny.
- Ta, z ktora tak ladnie pozujesz do zdjec
Moglam nie ruszac. Krolewicz sie zagotowal i poslal mi wiazanke, ze po tym jak cala uczelnia dowiedziala sie, ze ze soba spalismy, a ja poinformowalam wszystkich, ze to nie bylo to, bo wole Pana Prade, nie mam prawa interesowac sie jego zyciem osobistym. Ze mialam szanse, ale to spieprzylam i w ogole nie mamy o czym rozmawiac. Chyba sobe to wszystko wczesniej przygotowal, bo na jednym wdechu mi to wszystko wygarnal.
Z mojego punktu widzenia wygladalo to nieco inaczej, ale mial racje- spieprzylam. No i jeszcze ochrzanil mnie, ze krecilam sie w te i wewte kiedy on mial crita i nie mogl sie skupic. A prawda byla taka, ze przed zajeciami wypilam duze americano z 4 shotami espresso i ciagle mi sie chcialo siusiu. Prada i Krolewicz odbebnili swoje crity jeszcze przed lunchem, a ja zdazylam przejrzec wszystkie fora plotkarskie i znudzic sie tym wszystkim kilka razy. Po lunchu wciaz widzialam "Ladnego i Ladniejszego", co mnie zaskoczylo, bo oni nie zwykli bywac na uczelni, gdy nie musieli. Siedze i ogladam crita kolezanki, widze ze Pan Prada sie kreci. Poszedl naokolo sali i usiadl tuz przy mnie. Wtedy odegrala sie komedia. Poprzez caly ten tlum uczniow i profesorow Prada kiwa do Krolewicza, zeby przyszedl. Tamten kreci glowa, ze "nie". Prada dalej kiwa, Krolewicz dalej kategorycznie odmawia. A ja patrze sie na obydwoch jak na skonczonych idiotow zamiast zajac sie przemowa kolezanki. W koncu Krolewicz rowniez poszedl naokolo sali i wyladowal po mojej prawicy.
- At the end of the day we are still good friends (moglabym to przetlumaczyc na "koniec koncow, wciaz jestesmy przyjaciolmi", ale po angielsku brzmi ladniej)- odezwal sie Krolewicz
Okazalo sie, ze czekali na mnie caly dzien, bo widzieli, ze cos jest ze mna nie tak i chcieli mnie zabrac na obiad i drinka. I to byla najmilsza sytuacja jaka przydazyla mi sie w ostatnim czasie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
chłopaki stanęli na wysokości zadania!
OdpowiedzUsuńTatarko, spadniesz na cztery łapy, w ten czy inny sposób :)
nie daj się i idź po swoje marzenia!
Musi być gorzej, żeby mogło być lepiej ;) też nie lubię sie czuć żałośnie. Dobrze, że powoli wszystko się układa. Trzymam kciuki i powodzenia :)
OdpowiedzUsuń