niedziela, 16 lutego 2014

Popieprzone to wszystko

Chocbyscie nie wiem co robili sobotniego wieczoru, mnie nie przebijecie.
Spedzilam cudowne 4 godziny w… areszcie. Ja, ktora nigdy nikogo nawet nie popchnela, nigdy nie jechala na gape, w zyciu nie cpala ani nie robila nic nielegalnego, dzis stalam sie przestepca. Jak? Posluchajcie…


Od dawna nie mialam okazji wyjsc nigdzie ze znajomymi z uczelni, wiec dzis wybralismy sie do klubu. Wiedzialam, ze bede musiala wracac w srodku nocy sama, wiec wzielam ze soba gaz pieprzowy. I to bylo to moje przestepstwo. Przy wejsciu do klubu ochrona znalazla w kieszeni mojego plaszcza maly spray. Nie krylam sie z nim zupelnie. Wiedzialam, ze to nie jest tak do konca legalne, ale sadzilam, ze za posiadanie gazu dostane mandat lub upomnienie. Rok temu zostalam napadnieta i okradziona, pozniej miesiacami balam sie wychodzic z domu, a gaz dawal mi jakiekolwiek szanse w starciu z gwalcicielem/zlodziejem. Ochrona klubu wezwala policje, zostalam przesluchana na miejscu w jakiejs kanciapie, moi znajomi spanikowali (pozniej mi powiedzieli, ze mysleli, ze mialam ze soba narkotyki). Policjanci byli mili i nawet probowali ze mna dowcipkowac, ale mnie wcale nie bylo do smiechu. Zwlaszcza, ze powiedzieli mi, ze "mam prawo do zachowania milczenia, bo kazde slowo moze byc uzyte przeciwko mnie". Tak, naprawde mowia te regulke. Pozniej przyjechal radiowoz. Poprosilam policjanta, zeby mi nie zakladal kajdanek, to takie upokarzajace. Zalozyl dopiero w radiowozie. Gdy jechalismy na komisariat wszystko wydawalo mi sie komiczne. Ja drobna kobitka, ktora w zyciu nawet muchy nie skrzywdzila, jadaca w malej klitce, w kajdankach jak kryminalista, obok policjant-dryblas pilnujacy, zebym nie uciekla. Na miejscu juz mi sie nie chcialo chichotac. Zabrali mi wszystko, zostalam tylko w sukience. Pani policjantka doklanie mnie obszukala. Zapytali, czy chce do kogos zadzwonic, wezwac adwokata, tlumacza, powiadamic ambasade. "Nie, nie, nie, nie zrobilam nic zlego, chce to szybko wyjasnic i wyjsc". Wzywanie adwokata oznaczaloby dla mnie noc w areszcie. Pozniej zabrali mnie do pomieszczenia, gdzie wzieli moje odciski palcow (bardzo dokladnie, kazdy palec i cala dlon), DNA (patyczkiem grzebali mi w buzi) i zrobili mi "sesje zdjeciowa". Jeszcze niedawno smialam sie z Justina Biebera i Lindsay Lohan, teraz sama mam pamiatke na cale zycie. "Nie, to nie moze sie dziac naprawde". Po tych przyjemnosciach policjant kazal isc za soba. Myslalam, ze ide juz na przesluchanie, wiec nawet troche mi ulzylo. W koncu bede mogla powiedziec, ze jestem niewinna, a gaz mam tylko do ewentualnej obrony. Jakiez bylo moje przerazenie, gdy policjant otworzyl drzwi aresztu i zamknal za soba zasuwe, zostawiajac mnie w pomieszczeniu 2x2,5m (policzylam plytki). Pomieszczenie bylo wylozone tanimi plytkami w kolorach morskim i kremowym, w lewym rogu stal sedes (zupelnie nieogrodzony, po prostu sedes), na przeciwko mnie znajdowala sie koja z materacem i poduszka. Zadnego okna, zadnej umywalki, z gory lypalo na mnie oko kamery. Z niemalym obrzydzeniem usiadlam na "lozku" i rozplakalam sie jak dziecko. "Boze kochany, moja firma, moje studia, pewnie wysla mnie do Polski i zabiora paszport, moje zycie jest skonczone". Wtedy zrozumialam dlaczego w wywiadzie zapytali mnie, czy mam lub mialam mysli samobojcze. Tak, panie policjance, jestem wdzieczna, ze zabraliscie mi pasek, bo prawdopodobnie w tamtym momencie znalalabym sposob by sie gdzes w tym karcerze powiesic. Poplakalam i troche mi ulzylo. Trzezwo ocenilam swoje polozenie -"chujowo". Obejrzalam materac i poduszke. Byly na nich wyskropane paznokciem pseudonimy wczesniejszych "lokatorow". "Billy Rozrabiaka", "Chytry Johnny". Przez chwile tez mialam ochote cos wyskrobac, ale " Pieprzowa Tararka" brzmialo glupio, wiec sobie odpuscilam. W celi nie bylo zegara, wiec zupelnie stracilam poczucie czasu, przez co coraz bardziej wpadalam w panike. "A co jesli otworza dopiero za tydzien? Moze rzeczywiscie powinnam do kogos zadzwonic". Postanowilam odmowic rozaniec na palcach. Jedna dziesiatka, druga, trzecia… W koncu przyszedl po mnie policjant i zabral na przesluchanie. W pokoju przesluchan byl zegar, ktory mowil, ze od prawie dwoch godzin klepalam modlitwy. Przesluchanie bylo nagrywane na kasete. Powiedzialam cala prawde, ze zostalam napadnieta, ze sprawca nie zostal zlapany, ze przeszlam depresje i do dzis dnia boje sie wychodzic z domu. I ze nigdy tego gazu nie uzylam, ale ze wzgledu na szkole i prace, czesto wracam do domu po zmroku i w razie czego, wolalabym miec chociaz cien szansy na przezycie. Policjanci mowili, ze rozumieja moja sytuacje, ale gaz jet nielegalny i koniec. Zapytalam wiec (juz poza nagraniem) co ma zrobic kobieta taka jak ja- drobnej budowy, ktora czesto musi chodzic sama? Policjanci nie umieli mi odpowiedziec. Bo paralizator, gaz, noz… to wszystko jest nielegalne. Napomkneli cos o kursach samoobrony, ale chyba sami nie wierzyli w swoje slowa widzac moja posture i wiedzac jak wygladaja bandyci. Facet zawsze ma ogromna przewage fizyczna nad kobieta. Ostatecznie posiedzialam w areszcie jeszcze godzine i zostalam wypuszczona (2 kwietnia musze wrocic, bo gaz zostal wyslany do analizy). Policjanci mnie pocieszali, ze dzis maja duzo wiecej powazniejszych przestepstw. Powiedzialam, ze moze i tak, ale wiekszosc z tych ludzi nie ma tyle do stracenia, co ja.

Dzisiejsza sytuacja nie nauczyla mnie niczego. Nie powiedzialam tego na komisariacie, ale gdybym miala wybor- zostac zgwalcona lub zamordowana na ulicy (gdy mnie napadnieto- koles rzucil mnie na ulice i szarpal-  dookola spacerowali ludzie z psami i nikt nie zareagowal) albo posiedziec w areszcie za posiadanie gazu lzawiacego- wybralabym areszt. Policjant zapytal mnie jak sie czuje. Powiedzialam, ze jestem przerazona, bo koles, ktory mnie napadl prawdopodobnie zrobil to i gorsze rzeczy jeszcze wiele razy i mozliwe, ze nigdy nie poniesie za to konsekwencji. A ja chcialam tylko miec mozliwosc obrony. Ten gaz mogl byc dla mnie "zyc albo nie zyc". Dzis mnie wypuscili, ale nie wiem jakie konsekwencje poniose. Moge stracic firme, moga nie wylac z uczelni, moge byc wyslana do Polski, moze nawet dostane 3 miesiace wiezienia. Pamietacie o moim wyjezdzie do Stanow na studia w przyszlym roku? Nie mam nawet co marzyc o wizie. Od dzis mam brudne papiery. Nikt nie bedzie dociekal z jakiego powodu siedzialam w areszcie. Areszt to areszt.

Mam dopiero 22 lata, a przezylam wiecej niz niejeden przez cale zycie. Dobrych rzeczy tez, ale te zle zaczynaja mnie przygniatac. Wiem, ze "predzej umre niz wyblakne", ale dlaczego, dlaczego, dlaczego nie moglabym miec w koncu normalnego zycia? Przez dluzsza chwile pomartwic sie tym, ze szef w pracy jest niemily, ze nie wyrobie sie z praca domowa, ze nie podobam sie chlopakowi, ktory mi sie podoba. Nie, ja musze sie martwic tym, jakie firmy wchodza na rynek, tym, ze bank zamknal konto mojej firmy, a musze wyplacic pracownikom pensje (ok, to juz zalatwilam, ale daje jako przyklad moich problemow codziennych), tym ze mam brudne papiery, tym, ze prawdopodobnie nie dostane wizy do Ameryki, mimo ze mam tam miejsce na dobrej uczelni, co wplynie na moja dalsza kariere. Popieprzone to wszystko. Wezme cos na sen i zadzwonie do rodzicow, moze cos wymysla. Tu powinnam napisac jakis moral "Nie noscie przy sobie nielegalnych rzeczy, bo bedziecie ukarani". W idealnym swiecie mialo by to sens. W swiecie, gdzie bandyci chodza na ulicach, a uczciwi ludzie nie maja prawa sie bronic… nie wiem co mam Wam radzic. Moze "Starajcie sie nie pakowac w klopoty".  

2 komentarze:

  1. Jezu, współczuję. Przeczytałam to wszystko na jednym oddechu. Ja chyba w tym małym pomieszczeniu miałabym klaustrofobie. No wlaśnie, Ciebie zamykają za taką głupotę, a tamten co napadł dalej jest na wolności jakby nigdy nic. I przed chwilą sobie myślałam jak ja mam źle, bo skończyły mi sie ferie. Ale biorąc po uwagę Twoje problemy, to moje to jest nic. I naprawdę myślałam, że takie rzeczy to tylko w filmach. Że za takie coś od razu kajdanki. Masakra...

    OdpowiedzUsuń
  2. chujowo.
    z drugiej strony nie byłaś do tej pory karana, więc może to jakoś złagodzi konsekwencje.
    nie wiem, co mam Ci napisać, żeby było lepiej.
    po prostu trzymaj się i nie daj złamać okolicznościom.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...