środa, 23 kwietnia 2014

Czy kazdy musi byc super-extra-multi-cziki-cziki?



Jestem teraz na planecie "Tatarka i architektura", ale postanowilam sie na chwile wyrwac i napisac Wam o czyms, co mna dzis wstrzasnelo.


Jedna z moich kolezanek z Warszawy napisala na Facebooku notke. Nie wiem czy moge tak sobie wstawic czyjes slowa bez pytania, wiec powiem o co chodzi. Napisala: "Dlaczego kazdy musi byc super, extra, najlepszy we wszystkim? Nie chce juz walczyc." Dalej bylo o tym, ze w dzisiejszych czasach trzeba byc na maksa, starac sie byc orginalnym i bogatym za wszelka cene. Ze ludzie slabsi, biedniejsi sa nazywani cyt. "zenada, lamus". Ludzie jej komentowali cyt. "Ja tam lubie byc lamusem".

Zastanowilam sie nad tym chwile. Napisalam jej, ze warto byc najlepsza wersja siebie dla siebie, nie dla innych i nie przejmowac sie czczym gadaniem. Kolezanka odpowiedziala, ze w dzisiejszych czasach gdy sie nie ma iPhone, Ray Ban'ow, markowych ciuchow i nie wstawia setek zdjec na Instagramie, to ciezko zdobyc znajomych, jest sie niewidzialnym i nieciekawym. Inteligencja i wiedza sa mniej wazne. Seriously?! Gdyby napisala to 15-latka, to bym sie nie zdziwila, to taki glupi wiek, ale post zostal napisane przez kobiete lat 25.

Zastanowilam sie nad sprawa glebiej i stwierdzilam, ze wlasnie jest na odwrot. W dzisiejszych czasach, gdy kazdego na wszystko stac, wszystko mozna kupic, prawdziwe wartosci, jak milosc, przyjazn, rodzina, wiedza, sa drozsze od diamentow. Mam na mysli to, ze dzis nie mam pieniedzy na Lambo, ale bardzo mozliwe, ze za 5 lat bede miala. Albo wezme kilka kredytow i auto jest moje. Duzo trudniej znalezc prawdziwego przyjaciela albo milosc. Ludzie zaczynaja glupiec, bo okazalo sie, ze nie mozna sie przytulic do pieniedzy.   



Na mojej uczelni studiuje wiele bardzo bogatych osob (zazwyczaj majetnych z domu). Ja jestem z klasy sredniej. Co prawda mam wspomniane Ray Ban-y i iPhone, ba nawet stac mnie na codzienna kawe ze Starbunia i markowe ciuchy, ale w Londynie to zaden luksus. Kazdy, kto pracuje moze sobie na to pozwolic. Za to nie stac mnie jeszcze na luksusowe mieszkanie w centrum, jakim moze sie pochwalic Pan Prada, Krolewicz Pierolony i kilkoro innych znajomych. Ani razu nie poczulam sie przez to gorsza, czy odtracona. Nawet o tym nie myslalam do tej pory. Warszawa jest bardziej okrutna. Pamietam czasy liceum, gdzie NIE WYPADALO pokazac sie w innych spodniach jak Wranglery, czy Levisy. NIE WYPADALO nie miec ciuchow z Zary. Albo Emu. Powaznie. Gdy ukazal sie pierwszy iPhone, jego posiadanie gwarantowalo przebywanie w "modnym" towarzystwie. To bylo kilka lat temu, wiec teraz jest pewnie jeszcze gorzej. Sama nigdy nie doswiadczylam nieprzyjemnosci, bo rodzice zawsze wczesniej czy pozniej kupowali mi "atrybuty wladzy". Mimo wszystko presja, by wygladac jak modelki z okladek Vogue byla tak silna, ze wiele dziewczat, w tym ja, mialy zaburzenia odzywiania. Wiem, ze kilka osob z "gorszej" grupy sie cielo, byly rowniez proby samobojcze.

W Londynie zyje sie znacznie bardziej na luzie. Czesto najgorszy obdartuch jest znanym miliarderem. IPhona posiada kazdy, kto go chce posiadac, a Zara to szmatka jak kazda inna. Nawet marki jak Chanel nie sa nieosiagalne. Wszystko jest dla ludzi. Sa oczywiscie rozrywki i rzeczy ekstremalnie ekskluzywne i niszowe, ktorych nie znajdziecie miedzy LV a Michaelem Korsem. Rzeczy tylko dla elity, ale to juz zupelny snobizm dobry dla znudzonych zyciem arabskich ksiezniczek. Kto bogatemu zabroni?;)

Na mojej uczelni liczy sie wiedza i doswiadczenie. Jak ktos umie obslugiwac kilka programow, to jest gosc. Kazdy go chce znac, bo "a moze pomoze". Osoby wybitnie utalentowane zna kazdy, bo inspirujemy siebie nawzajem. Spodnie od Armaniego? Buty od Louboutin? Nikogo nie dziwia, na nikim nie zrobia wrazenia.

Dobra, juz powiedzialam, ze w Londynie tekst kolezanki zupelnie sie nie zgadza i bardzo mnie to cieszy. Mozna sie skupic na rzeczach naprawde waznych. Np jak przeleciec najlepsze laski na uczelni, tak zeby narzeczona sie nie dowiedziala (tak, wciaz pije do Krolewicza). Wszystkich sie nie da, ale trzeba probowac.

A w Polsce... jak sobie radzic z naciskiem, by byc super-extra-reka-jak-zlamana-nakurwiam-wegorza- nananananana? Przede wszystkim przedstawic sie samemu sobie:

- Kim jestes?- powiedziec do siebie przed lustrem- lamusem? nudziarzem? czy kim? (zwyciezca :D)
- No... ja jestem Tatarka i chcialabym byc architektem.
- Chcialabys? 
- Jestem Tatarka i zostane architektem.

Trzeba wiedziec kim sie jest i czego sie chce od zycia. I dazyc do tego. To, ze dzis kolezanka ma drozsze spodnie od ciebie, wcale nie znaczy, ze za 20 lat nie przyjdzie do ciebie pozyczyc 2 zl na wino. Ty, to nie ubrania, ktore nosisz, nie telefon, ktorego uzywasz. Nie mogles sobie wybrac rodziny, ani kraju w ktorym sie urodziles. Wszystko inne zalezy od Ciebie:

To, jak wygladasz zalezy od tego jak sie odzywiasz, ile pracujesz nad swoim cialem.
To, jakie ubrania nosisz, jakim autem jezdzisz, zalezy od tego, czy madrze pracowales (zauwaz, ze nie ciezko)
To, jak wyglada Twoje zycie zalezy od tego, czy dobrze je rozplanowales
To, czy jestes szczesliwy zalezy od tego, czy starales sie otaczac dobrymi ludzmi i dawac cos od siebie
To, w jakim kraju mieszkasz zalezy tylko od Twojej decyzji

Trzeba miec twarda dupe, by byc w zyciu szczesliwym. Wiele razy przegrywalam i wiele razy przegram. Stracilam wielu przyjaciol i wiele szans. Ale o cos mi szlo. O cos zawsze walczylam. I do przodu i do przodu. Jak moj zolw Dziajmdziuc. Dziajmdzius jest duzym zolwiem, ale nie zdaje sobie z tego sprawy. Pcha sie w male szczeliny, bo "glowa sie przeciez miesci". Powinnismy brac przyklad z Dziamka. W kazdym momencie zycia. "Jak sie glowa miesci, to reszta jakos przejdzie". Przede wszystkim nie nazywac siebie "lamusem". Znac swoja wartosc. Ogolnie, chyba zapetlilam sie z tematem i nie napisalam wszystkiego, co chcialam napisac. Jakkolwiek, probowalam i zrobilam to najlepiej, jak na ten moment bylam w stanie.

Dziekuje za przeczytanie, niech moc bohaterskiego zolwia Dziajmdziusia bedzie z Wami.

Nie wstawiam odpowiednich obrazkow, bo pisze z PC, na ktorym mam rzeczy tylko do pracy. Mozecie wiec nacieszyc oko fotkami, ktore zrobilam podczas szybkiego "researchu" okolicy, w ktorej powstanie moj projekt. Byla paskudna pogoda, brodzilam w wodzie po kostki, odchorowalam, a zdjecia musialam oczywiscie powtorzyc.
      

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...