Z wiekiem nauczylam sie doceniac momenty. Probuje uchwycic kazdy szczegol, zrozumiec sens. Kiedys uwazalam sie za pechowca, dzis mimo ze nie czuje sie w pelni usatysfakcjonowana, wiem, ze mam wiecej szczescia niz rozumu. Kazdy dzien przynosi wiele takich chwil.
Kilka momentow szczescia, ktore udalo mi sie zauwazyc:
1. Gdy przylatuje do Warszawy z lotniska zazwyczaj odbiera mnie tata. W samochodzie czeka na mnie kanapka z polska bulka, jakims serem, pomidorem… nie ma piekniejszego uczucia niz pierwszy gryz polskiego jedzenia po glodowym locie (bo samolotowe jedzenie… niech ktos sie w koncu tym zajmie). W zimie przywozi mi rowniez herbate z cytryna w termosie, przez co serce mi mieknie jak maselko na toscie.
2. Za kazdym razem mowie "Dzien dobry" ochroniarzowi w moim przydomowym Tesco. To typ "grumpy grandpa"- stara zrzeda. Nigdy mi nie odpowiada. Ostatnio, po wielu, wielu miesiacach, jako pierwszy powiedzial mi "dzien dobry". I to byl taki moment szczescia.
3. Niedawno wybieralam sie ze znajomymi z uczelni na drinka i cos mnie naszlo, zeby napisac do dawnej kolezanki, ktora akurat pomieszkuje w Londynie. Nie rozmawialysmy od miesiecy. Dolaczyla do nas. Od tamtej chwili jestesmy nierozlaczne. Chodzimy razem na wystawy i na stanowczo za dlugie spacery okropione stanowczo za duza iloscia kofeiny. Mam odciski na stopach.
4. W UK, gdy czegos juz nie potrzebujesz- butow, walizki, kanapy- wystawiasz to przed dom na tzw "wystawke". Szukalysmy z kolezanka poczty i zawedrowalysmy na nieznane tereny naszego osiedla. Ktos wystawil przed domem pudelko. Minelysmy je, ale wrocilysmy i postanowilysmy zobaczyc co jest w srodku. A w srodku byly sliczne, malenskie filizaneczki do espresso (wraz z talerzykami). Niektore mialy potluczone uszka, wiec wybralysmy te w najlepszym stanie. Mily "prezent".
5. Znudzila mi sie moja dlugosc wlosow, wiec zamowilam na Doczepiane.pl zestaw dopinek. Przesylka doszla ekspresowo, a jakosc wlosow jest swietna. W poniedzialek ide do mojej fryzjerki, by nieco mi pocieniowala i dobarwila wlosy, zeby wygladaly jak najnaturalniej.
6. Rzucilam palenie na dobre i wcale nie brakuje mi papieroskow. Juz nie pasuja mi do image. Wlasciwie, czuje sie lepszym czlowiekiem nie palac.
7. Jeszcze przed "spring break", siedzialam w pracowni i photoshopowalam zdjecia mojego projektu, kiedy dostalam sms-a od Pana Prady "Gdzie jestes?". Napisalam "Na 5 pietrze w pracowni". Po jakichs 15 minutach Prada pojawil sie z pudelkiem Haagen Dazs dla mnie.
- Gelato?
- Chetnie.
8. Bajgle z serkiem Philadelphia i lososiem.
9. Dzwonilam do siostry i powiedziala, ze umyla moj rower, zebysmy mogly pojezdzic, jak przylece.
10. Pogoda w Londynie jest w tym momencie idealna na spacery. Pada, bo pada, ale nie ciagle, a i ja w koncu z cukru nie jestem.
11. Po meczacym dniu wybralam sie do kina Empire na Leicester Sq. Uwielbiam kino i musze cos obejrzec conajmniej kilka razy w miesiacu. Nawet kinowe popcorn i nachosy mi smakuja. Wiem, ze to troche obrzydliwe, ale jednak. Sprawdzilam repertuar, nie moglam sie zdecydowac, wiec podeszlam do okienka i zapytalam, co mi zaproponuja. Mila pani powiedziala, ze wlasnie dzis otworzyli sale IMPACT, na ktorej graja "Pompeje" i , ze koniecznie musze wyprobowac. Nie zastanawialam sie ani minuty. WOW. Nie wiem dlaczego Empire nigdzie nie rozreklamowalo tej sali. Siedzenia jak w lozy dla vipow (mozna tez polozyc sie na poduchach na podlodze), wielki ekran, swietne naglosnienie. Mimo piatku, bylo moze z 6 osob na olbrzymiej sali. Swietny film, troche jak "Gladiator". Jesli macie mozliwosc, wyprobujcie sale IMPACT w Empire, warto. Mam zamiar sie wybrac na balet z Royal Opera House w… kinie. W grudniu graja balet "Alicja w Krainie Czarow".
12. Wracalam skads, mijalam Trafalgar Sq, byla piekna pogoda. Naszla mnie ogromna chec poczytania czegos na schodach The National Gallery. Niedaleko znajduje sie ksiegarnia Waterstones, wiec popedzilam tam w podskokach. Postanowilam, ze kupie pierwsza kasizke jaka mi sie rzuci w oczy. Wybralam "It's not how good you are, it's how good you want to be" Paula Ardena. Po drodze zahaczylam o sklep, zeby tak na sucho nie czytac. Bardzo przyjemnie czytac inspirujaca (choc pelna truizmow) ksiazke i zagryzac ciasteczkiem zbozowym. Musialam wygladac bardzo zachecajaco, bo dosiadlo sie do mnie wielu ludzi, zeby poczytac swoje gazety i ksiazki.
13. Odwiedzilam sklep Nike na Oxford Circus i obejrzalam nowa kolekcje butow do biegania. Piekne! Takie buty zacheca kazdego leniucha. Podniecilam sie i kupilam siostrze bluze i spodenki na letni jogging.
I wiele innych, o ktorych mi sie zapomnialo.
Musimy bardziej zwracać uwagę na te dobre momenty, bo nie można całe życie się smucić i ze wszystkiego rezygnować "bo mi się nie chce". Staram się tak właśnie postępować choć nie zawsze mi wychodzi ;) Bardzo dobrze, że rzuciłaś palenie, mój tata już wiele razy próbował i mu się to nie udało. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńja rzucam, zmniejszam ilość, ale jeszcze nie zrobiłam tego decydującego kroku - inspirujesz. trochę :)
OdpowiedzUsuńZ tym paleniem to musialam, bo mi zdrowie podupadlo dosc powaznie. Mam slaby organizm, intensywne zycie i papierosky by mnie wykonczyly. Powiem tak "nie sztuka uciec, gdy w pupie sztuciec" :D
OdpowiedzUsuń