Dla wiekszosci ten moment nastepuje zaraz po zdaniu matury. Studia, nowe miasto, nowi ludzie, trzeba samemu gacie prac. Ja rowniez wyprowadzilam sie z domu rodzinnego zaraz po napisaniu matury (nawet nie sprawdzilam wynikow) i wyruszylam poznawac swiat.
Nie uwazam, zeby wiek 18-19 lat byl za wczesny na rozpoczecie doroslego zycia. Im wczesniej, tym lepiej. Na pierwszym roku studiow w Londynie moglam zaobserwowac male tragedie 18-latkow wyrwanych z domu rodzinnego, wrzuconych w wielki, diabelski mlyn. Ciecie sie, tabletki uspokajajace i nasenne, alkohol, depresje. Dziewczyna z 2 roku popelnila samobojstwo. Bylo to dla mnie smutne i niezrozumiale, bo ja juz w gimnazjum bylam gotowa zamieszkac sama. Chcialam sie jak najszybciej wyrwac z domu, poznawac ludzi i swiat. Problem jest w tym, ze niektorzy nie potrafia opuscic gniazda. A zycie poza gniazdem jest… interesujace.
Rzeczy, ktorych sie nauczylam po opuszczeniu rodzinnego domu:
1. Podatki istnieja i sa do kitu.
2. W zimie warto nosic czapke i szalik, bo czasem nie ma sie czasu chorowac. Zwlaszcza ciezko sie choruje, gdy mama nie przynosi goracego rosolku do lozka. Dawno temu przeplakalam pol choroby i juz wiecej nie chorowalam. Przynajmniej nie tak powaznie, zeby nie moc samej sobie zrobic rosolku.
3. Czasem trzeba sie ogarnac, zaplacic za mieszkanie, kupic nowe ciuchy, uzupelnic braki w lodowce. Ale najpierw zlokalizowac co tak wali w tej lodowce.
4. Posiadanie zwierzaka jest praktycznie niemozliwe, gdy zaczynasz dorosle zycie. Nawet zolw Dziajmdzius by nie wytrzymal. Wpada w szal po kilku godzinach w samotnosci i tlucze skorupa o szybe terrarium.
5. Umiarkowanie w jedzeniu i w piciu przyjdzie samo. Zobaczysz.
6. Naczynia nie zmywaja sie same. Czasem mam wrazenie, ze sasiedzi donosza swoje.
7. Jesli ktos jest Twoim przyjacielem, nie wazne na ktorym koncu swiata mieszkasz, nie wazne jak potoczy sie Twoje zycie. Przyjaciel pozostaje przyjacielem.
8. Dobieranie znajomych staje sie trudniejsze niz kiedykolwiek. Dorosli ludzie nosza maski.
9. Im wiecej wymowek, tym wiecej tracisz.
10. Rodzina staje sie dla Ciebie waznejsza iz kiedykolwiek. Widujesz ich rzadko, ale kazde spotkanie jest bezcenne.
11. Zaczynasz rozumiec, ze nie da sie miec wszystkiego na raz. Jesli idzie Ci dobrze w pracy, psuje sie zycie milosne. Zawsze, kuwa, cos.
12. Zaczynasz wpadac w panike, ze nie masz jeszcze wszystkiego. Kolezanka wlasnie sie zareczyla. Kolega ma juz dwoje dzieci. Siostra dostala awans. Ojej-ojej-za co sie zlapac?!
13. Szukasz swojej drogi w zyciu i gdy wydaje Ci sie, ze juz ja znalazlas, juz wiesz co robic ze swoim zyciem... lecisz na pol roku do Indii i wracasz jako medytujaca weganko-buddystka z dreadami do kolan. Namaste.
Z czasem uczysz sie takich rzeczy i… uwazasz za totalna ignorancje, gdy ktos tego nie wie! |
14. Rodzice mieli racje.
15. Dobieranie chlopcow pod kolor butow to nienajlepszy pomysl.
16. Umawianie sie z ksiezniczkami tudziez krolewiczami (pierolonymi w szczegolnosci), lalusiami, zyciowymi wykolejencami, nalogowcami, agresorami, placzliwymi romantykami, meskimi dziwkami i nierobami jest surowo zabronione.
17. Okazuje sie, ze to calkiem normalne isc samemu do teatru, na koncert, do galerii… ba, nawet na kolacje do ekskluzywnej restauracji.
18. Nauczylam sie, ze nie warto miec na Facebooku ludzi, z ktorymi jest sie na "czesc" i nic wiecej. Nie jestem przewrazliwiona na punkcie prywatnosci, ale moj FB zostal kilkukrotnie wykorzystany przeciwko mnie. Nie wstawialam nigdy na time line prywatnych spraw ani przemyslen, raczej glupotki- smieszne zdjecia z wyjazdow, zdjecia drinkow, sama radosc. Nigdy nie wstawialam smutnych minek, jakichs dolujacych sentencji, bo nie uwazam, ze kogokolwiek by to obeszlo. Moja sprawa. Dawni znajomi, ktorzy nie maja pojecia o moim obecnym zyciu, zaczeli plotkowac skad mam pieniadze na zagraniczne voyage, markowe ciuchy, ekskluzywne restauracje. Zaczely chodzic nieprzyjemne pomowienia, ze znalazlam sobie sponsora, a nawet jeszcze gorsze. Mialam kilka podobnych sytuacji, wiec usunelam ponad polowe "znajomych" i nagle wszystkie plotki ustaly. Zazdrosc potrafi niezle namieszac w zyciu.
19. Radzenie sobie ze stresem. Opanowalam pozycje dystansu. Nie stresuje sie, tak jak robilam to kilka lat temu. Mialam naprawde ciezkie momenty, ktore nie powinny miec miejsca w zyciu zadnej mlodej kobiety, a jednak wyszlam z nich calo. I am titanium.
20. Zgoda buduje, niezgoda rujnuje. Zawsze, w kazdym przypadku.
21. Najwazniejsze- rob snapshoty, zdjecia, zbieraj wszelkie dokumentacje.
Jesli zastanawia Was, co w moim zyciu, to tak:
- Jesli chodzi o moje aresztowanie (mialam ze soba gaz pieprzowy w klubie), to mam przejenanane po calosci. Nie trafilam do wiezienia, nie zostalam deportowana, nie stracilam firmy, ani nie wylali mnie ze studiow. Ba, nawet kary pienieznej nie dostalam. Za to… przez 3 lata bede miala problem z wylotem do Stanow i Emiratow Arabskich. Zgadnijcie ktos sobie juz wil gniazdko w USA? No wlasnie, kuwa mac. Nie wiem jak to ominac, troche mi sie spieszy.
- Pan Prada i Krolewicz Pierolony rozjechali sie do swoich krajow. Niektorzy traktuja Londyn jako miasto uniwersyteckie. Mamy kontakt, mam zaproszenia, moze znajde w wakacje chwile dla moich muppetow-munchkinow. Cale szczescie mieszkaja w Unii Europejskiej.
- Niedlugo lece odwiedzic rodzine i znajomych w PL. Szykuje sie ostre reunion. Nawet mama powiedziala, ze ma dla mnie adwokat (moja nowa milosc, na rowni z tequila- na Wielkanoc wypilam tego tyle, ze prawie sama zaczelam znosic jajka) i, ze mamy co swietowac. Kolezanka zaprosila mnie na spotkanie biznesowe z ludzmi z jej firmy. Nie wiem co mam tam robic, ale mam zamiar pachniec i pieknie wygladac, bo w koncu jestem na wakacjach. Szczerze mowiac bawia mnie spotkania z warszawskimi bananami. Opowiem Wam po powrocie, to sie razem posmiejemy. Malo tego, szykuje sie olbrzymie reunion z moimi bylymi przyjaciolkami z liceum. Sytuacja jest taka, ze nie widzialam ich ze 3 lata i moim zdaniem troche za duzo wody uplynelo. Po powrocie dwa tygodnie detoxu- musze jakos dociagnac przynajmniej do 30-stki.
Na koniec chcialabym Wam polecic tusz do rzes. Skonczyla mi sie Diorshow Mascara, wiec weszlam do Bootsa po wsparcie. Podeszlam do najpiekniej usmiechnietej ekspedientki i poprosilam, zeby dobrala mi tusz, jakby dla siebie wybierala. Od razu zaprowadzila mnie do stoiska Benefit i zaproponowala tusz "They're real". Dla mnie strzal w 10. Trzyma sie bardzo dlugo, a rzesy sa maksymalnie wydluzone i troszke pogrubione. Zmywam go olejami, wiec nie ma problemu z demakijazem.
Jutro znowu ruszam na Clerkenwell Design Week, zobaczyc co tam w trawie piszczy.
Trzymajcie sie, pijcie duzo wody, olejujcie wlosy, peelingujcie i nawilzajcie cialo. I kochajcie wspanialych mezczyzn. Do uslyszenia.
to prada i krolweicz już nie studiują?
OdpowiedzUsuńTatarka, Ty zawsze na cztery łapy spadasz, więc i ten niby-ban na Stany ominiesz :)
Studiuja, ale teraz mamy wolne az do ogloszenia wynikow, wiec sie rozjechali do domow rodzinnych. Mam nadzieje, ze jakos uda mi sie to ominac, bo pokrzyzowal mi ten gaz plany.
UsuńJa jeszcze muszę się nauczyć "życia". Na razie korzystam z tego, że nie mam takich zmartwień jak np. utrzymanie rodziny :D Miłego wypoczynku! :)
OdpowiedzUsuńKorzystaj Anetko, pozniej sie troszke do tego teskni ;)
OdpowiedzUsuń