My mood today |
Tak mialam z Panna K. Znamy sie jeszcze z Polski, ale nigdy szczegolnie za soba nie przepadalysmy, ot znajomosc dla samej znajomosci. Po latach okazalo sie, ze laczylo nas wiecej niz myslalysmy. Panna K preprowadzila sie do Londynu, by rozwijac swoje aktorskie zdolnosci. I tak mieszkalysmy w jednym miescie, az zwrocilysmy uwage, ze coraz czesciej bierzemy udzial w tych samych eventach, chodzimy na te same filmy do kina, mamy coraz wiecej wspolnych znajomych… wtedy nadszedl czas by stanac twarza w twarz, no przeciez nie jestesmy dziecmi. Umowilysmy sie raz, drugi i… kompletne szalenstwo! Mamy podobne zainteresowania, lubimy taki sam lifestyle, idziemy w podobna strone. Jestem kompletnie zauroczona jej osoba. O ile wydaje mi sie, ze jestem w 100% hetero, to zdarza mi sie zauroczyc w kobiecie. Nie w zaden erotyczny sposob, nie, nie, takie rzeczy byly ekscytujace w liceum. Tylko tak… nie wiem. Powinno byc slowo na relacje miedzy dwoma kobietami, ktora nie jest seksualna, a raczej sensualna… hm… jestem pewna, ze Francuzi wymyslili na to jakies okreslenie.
Thank you my Dear Friend that we had an argument about love |
- She's a lion! As a moon sign and as a person- powiedzialam do Jo zachwycona (ale mam nadzieje, ze kolezanka nie powie tego o mnie, bo moj znak zodiaku to baran :D).
I tak wczoraj spedzilysmy cudowy wieczor. Najpierw poszlysmy na obiad do Tuttons Brasserie na Covent Garden. Panna K uwielbia te okolice, a ja lubie dekadenckie miejsca z widokiem na ludzi, wiec bylo idealnie. Jedzenie moglo by byc lepsze, ale po wizycie w Polsce mam zawyzone standardy. Najwazniejsze, ze mieli pyszne mojito, moje letnie uzaleznienie. Przygrywal nam na gitarze grajek uliczny. Same hity: "Ain't no sunshine", "It's a wild world", "Killing me softly". Ostatnia piosenke odspiewalysmy z grajkiem. Wybralysmy sie rowniez do kina na "Grace of Monaco". Film mial dobre momenty, Nicole Kidman byla jego wielkim plusem. Nie sprawdzam rezyserii, zeby sie nie sugerowac przy kolejnych filmach, ale zaskoczyla mnie (zupelnego laika jesli chodzi o filmy) i moja kolezanke (ukonczyla szkole rezyserska) forma filmu. Zupelna parabola. Super moment-dluzyzna-super moment-dluzyzna. A na sam koniec idealna piosenka, ale zupelnie nie pasujaca do filmu. Uznalysmy, ze caly film powinien byc w klimacie tej piosenki:
Po filmie mialysmy sie zbierac, ale noc byla taka piekna, ze pochodzilysmy po centrum. Ku naszej uciesze i zdziwieniu mimo polnocy wciaz byla otwarta lodziarnia. Kolejka az za drzwi wychodzila. A lody… to byly najlepsze lody jakie jadlam w zyciu. Idealnie smietankowe, nie wodniste, swiezy wafelek, dla takich lodow warto zyc.
Ciezko zabrac mi sie do pracy. Tylko bym przesiadywala w restauracjach, popijala koktaile, opalala sie, czytala ksiazki, biegala po muzeach, teatrach i operach. Hmmm… a moze by z tego zrobic prace? Wlasciwie mam troche wyrzuty sumienia, ze nie robie nic konstruktywnego, ale czuje, ze jestem zakochana. W ludziach, w pogodzie, w naturze, w sobie, w muzyce, w sztuce i kocham wszystko i jestem taka szczesliwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz