piątek, 16 stycznia 2015

O pasji i leku

Im wiecej zajec,tym wiecej czasu. Przed czasem oddalam projekt na uczelnie, wiec moglam wybrac sie na relaksujace americano i cos napisac. Zauwazylam, ze kawa jest o wiele smaczniejsza i lepiej dziala, gdy sie jej nie pije zbyt czesto. 

Dzis piatek, wiec moge podsumowac wywiady, ktore odbylam w tym tygodniu z projektantami, ktorzy moze beda z nami pracowac. Dla mnie bardzo wazne jest, zeby zaiskrzylo, ale jak nie zaiskrzy to trudno. Dziekuje, wychodze, zapominam. Moja biznespartner bierze sprawe zbyt personalnie i nie moze zniesc, gdy ktos nie szanuje sztuki albo marnuje swoj talent. Raz nawet wyszla z interview, bo stwierdzila, ze projektantka marnuje nasz czas. Wytlumaczylam jej, ze to tylko biznes, nie moze odbierac personalnie tego, ze ktos zaczal opowiadac o swoich sprawach z chlopakiem (powaznie, obca dziewczyna zaczela nam opowiadac o takich rzeczach!). Po prostu trzeba podziekowac, wyjsc, zapomniec. Ja sama jestem troche rozczarowana tym tygodniem jesli chodzi o projektantow. Tak sie ulozylo, ze w tym tygodniu rozmawialysmy tylko z projektantami bizuterii. Mialam bardzo duze nadzieje jesli chodzi o pewne osoby, bo widzialam internetowe portfolia, a jedna dziewczyna studiowala projektowanie bizuterii w Japonii. I tak sie zawiodlam, bo wiekszosc bizuterii byla kiepskiej jakosci. Nie gorszej niz w sieciowkach, ale skoro projektantka liczy sobie £70 za naszyjnik, ktory jest zrobiony z tanich materialow, no to prosze Was. Jako firma mamy juz kontakty z miejscami, gdzie mozna kupic stal znakomitej jakosci, wiec zaproponowalysmy takie zmiany.

 Haha, a w zeszlym tygodniu ogladalysmy projekty ubran jednej dziewczyny, a moja biznespartner pomacala material i mowi "co to za dziadostwo? Przez rekawiczke czuje, ze to chlam". To byl koniec interview, bo ja nie moglam wytrzymac ze smiechu, kolezanka poczula sie urazona, ze w ogole ktos chcial takie cos sprzedac, a projektantke zatkalo. Byl to tani, chinski material i nie musialam nic dotykac, zeby to wiedziec, ale mam zasade, ze nie wypowiadam sie negatywnie o projektach. Po prostu albo sugeruje zmiane dostawcy materialow albo, gdy nie ma nadziei, dziekuje za kontakt. Ale jak kolezanka z mina jakby dotykala psiej kupy mowi projektantowi w twarz, ze to chlam, to nie moge wytrzymac ze smiechu, musze sie tego oduczyc. I kolezanke oduczyc takiej bezposrednosci, bo to nieprofesjonalne. Ciesze sie jednak, ze moja binespartner reaguje zywiolowo, bo wiem, ze czuje pasje, milosc do calej sprawy. Gdy nam na czyms zalezy, ciezko opanowac emocje.

Wracajac do projektantow to na 12 osob, ktore spotkalysmy, moze 3 bedziemy promowac. Nie chodzi o to, ze ludzie nie maja talentu, bo rzeczywiscie w wiekszosci maja, nie chodzi o kiepskie materialy, bo to mozna latwo i szybko naprawic, nie chodzi o zawyzone ceny, bo to mozna zmienic. Chodzi o brak pasji, glodu, ciekawosci. Umilowania zycia. Kiedy zapytacie czlowieka z pasja o cos z nia zwiazanego, zobaczycie iskierki w jego oczach, od razu poczujecie fale energii, bedziecie wiedzieli, ze ten czlowiek kocha to o czym mowi. Takich ludzi szukamy. Bo jak nie ma pasji, robi sie cos tylko dla pieniedzy, to nawet dobre oswietlenie nie pomoze. Gdy robicie cos z miloscia, czujecie glod wiedzy, nie mozecie sie doczekac kolejnego wyzwania, z nadzieja patrzycie na kolejny dzien, predzej czy pozniej pieniadze przyjda. 

Nie wiem co sie dzieje z dzisiejszym pokoleniem artystow. Skad to wypalenie w mlodych ludziach? Jeszcze bylabym w stanie zrozumiec zmeczenie u dziadka lat 70, ale ludzie w wieku 20-30 lat powinni az kipiec energia, kochac zycie. I tak, jedna projektantka mowi, ze chcialaby projektowac wiecej, ale musi znalezc nowe lokum i prace mniej meczaca i lepiej platna, ze w Londynie to nie latwe...  Czyli tak naprawde projektowanie nie jest jej pasja, szuka wymowek. Kiedy cos mnie interesuje to robie wszystko by sie w tym kierunku rozwijac. Na przyklad kocham teatr, a kiedys nie bylo mnie stac na dobre bilety, wiec wyszukiwalam okazji, gdzie za £10 moge obejrzec sztuke (czasem na stojaco). Stalam pod teatrem tuz przed sztuka, zeby zapytac w okienku, czy maja moze jakis bilet "last minute". Nie mowilam, ze nie mam z kim isc, ze za daleko, ze za drogo, ze siedzenia kiepskie. Szukalam sposobu, zeby sie tam dostac, a nie wymowek. Tak samo mialam z architektura. Kiedy mialam do niej wieksze serce, to doslownie stawalam na rzesach, zeby moc sie edukowac w tym kierunku, co tydzien, dwa latalam z Londynu do Warszawy na wyklady (potem dostalam sie na uczelnie w Londynie, wiec bylo juz latwiej). I na wykladach bywalam czesciej niz mieszkancy stolicy. Musialam miec gdzies rysowac projekty, a wynajmowalam maly pokoik. Kupilam wiec szklany blat, ktory wazyl ponad 30 kg. Kiedy lezal na podlodze zajmowal niemal cala powierzchnie ( nie ze on taki duzy, tylko pokoj taki maly). Gdy go nie uzywalam opieralam go o sciane. Ale czy narzekalam, ze to za trudne? Ze musze zmienic mieszkanie, zeby miec gdzie projektowac, a w ogole to latanie 3 razy w miesiacu z Londynu do Warszawy to jakas paranoja? Wrecz przeciwnie, dziekowalam losowi, ze moge sie uczyc czegos, co mnie interesuje i, ze moglam sobie pozwolic na zakup blatu i biletow. Dlatego tak wkurzaja mnie wymowki. Wiem, ze czlowiek moze duzo, kiedy ma serce do czegos i czuje glod sukcesu. Dlatego wybaczylabym sobie i innym brak talentu, ale nie potrafie wybaczyc braku checi i braku ciekawosci. Nie umiem tez wybaczyc paralizujacego strachu przed dzialaniem. Ja jestem w srodku takim bojazliwym Prosiaczkiem. Czasem kupno kawy budzi we mnie takie emocje jak u niektorych skok na bungee. To chyba sie nazywa neurotyzm, ktos mi tak powiedzial, nie wiem dokladnie, ale to na pewno jakas wada umyslu. Znalazlam jednak w tym leku przed wszystkim zalete- zamowienie pizzy przez telefon jest dla mnie tak samo emocjonujace jak zakladanie wlasnego biznesu- ten sam poziom strachu. Dlatego wlasnie nie obawiam sie duzych zadan. Wada mojego mozgu stala sie zaleta. Nawet nabralam pewnej wprawy w zalatwianiu waznych spraw. Mysle, ze codziennie nalezy robic cos ekscytujacego, czego sie obawiamy, co jest dla nas niewygodne, zeby nauczyc sie walczyc z lekiem. 

Dobra, lece sprawdzic, czy juz mi ocenili projekt i czy na uczelnie dotarl kolega, ktory mi ostatnio wpadl w oko. 

czwartek, 15 stycznia 2015

Nie jestem Charlie

W pierwszych slowach mojej wypowiedzi chcialabym przypomniec, ci ktorzy mnie czytaja regularnie wiedza, ze nie jestem osoba nazbyt tolerancyjna. Jakby na jednym koncu postawic naziste, a na drugim czlowieka otwartego na obce kultury, religie i rasy, to stalabym przy naziscie. Taka jest brzydka prawda o mnie. Dlatego czytajac ten tekst musicie wiedziec, ze kieruje mna zdrowy rozsadek, a nie glupia, slepa otwartosc na wszystko i wszystkich.

wtorek, 13 stycznia 2015

Work hard and don't give a... damn


Ciagle w biegu, ale to dobrze. Staram sie wysypiac, uzywam zatyczek do uczu i opaski na oczy, zeby nic mi nie ukradlo nawet minuty cennego snu. I'm staying hungry.

Jestem zaskoczona jak wszystko plynnie dziala. Mimo godzin spedzonych na uczelni( a daja nam niezly wycisk), zdazylam umowic i spotkac sie z ksiegowym, prawnikiem, znalezc i skontaktowac z nowym fotografem (bo inny fotograf nie moze przyleciec z Portugalii w ciagu nastepnego miesiaca) no i jeszcze mam umowione kilka rozmow z designerami na ten tydzien ( zdazylam isc jeszcze do kina na Exodus i Foxcatcher, zeby zachowac higiene pracy). Reszte spraw zalatwia moja biznespartner, ktora swoja droga pracuje na pelny etat. Ludzie sa zaskakujaco pomocni. Myslalam, ze beda jakies problemy z rejestracja firmy, kontraktami, ale okazuje sie,ze prawnik i ksiegowy robia to wszystko za nas. Myslalam tez, ze bedzie problem z projektantami itd, ze nie beda sie palic do pracy, a tu ludzie z calej Europy chca z nami rozmawiac i wspolpracowac. Tez troche mialam obawy co do prawdziwych profesjonalistow, ktorzy maja juz sukcesy na swoim koncie, czy chcieliby wesprzec nowy, niepewny biznes, okazuje sie, ze wszyscy jestesmy tylko ludzmi. Z moja biznespartner umowilysmy sie na samym poczatku- go hard or go home, wiec kontaktujemy sie z ludzmi, ktorzy na pierwszy rzut oka nigdy w zyciu nam nie odpisza i... Na ten moment tylko jedna osoba nam NIE odpisala (ale moze jeszcze odpisze). Najbardziej mnie rozwalilo jak dzis na mailu znalazlam odpowiedz prywatna (nie pisana przez asystentke), przez znana fotograf z Berlina, ze w tym momencie pracuje nad projektem wlasnie w Niemczech, ale ma ochote w tym roku odwiedzic Londyn i, ze moze w lutym. 

Ekscytuje sie tym niesamowicie. Na wiele z tych osob nas zwyczajnie nie stac, bo obie mamy po 23 lata i wciaz zarabiamy zwyczajne pieniadze, ale ku naszemu zaskoczeniu duzo osob zgodzilo sie pracowac za duzo nizsze stawki niz zwykle biora, bo spodobala im sie idea firmy. Moi i kolezanki rodzice, kiedy zobaczyli, ze my tak na powaznie, spotkali sie i zdecydowali, ze nas dosponsoruja. Nie zgodzilysmy sie, chociaz z pieniedzmi, jak to z pieniedzmi- lepiej miec niz nie miec. Postanowilysmy, ze ten jeden raz chcemy zrobic cos w 100% same, na swoj rachunek. Jak nie wypali, to zwrocimy sie o pomoc do rodzicow i przyznamy im racje, ale jak wypali to nikt nam oka nie zapruszy. Wkurza mnie usprawiedliwianie sie ludzi "tobie wyszlo, bo rodzice, bo Londyn, bo costam". Tym razem chce sobie i innym udowodnic, ze moge zrobic cos z niczego, bez niczyjej pomocy, tylko dzieki sile charakteru, umyslu i pracowitosci. 

Prowadzenie firmy to rowniez swietna okazja do poznawania ludzi o podobnych zainteresowaniach i ambicjach. Moja biznespartner chcialaby byc w przyszlosci aktorka. No i dzieki naszym nowym kontaktom dostala cynk o castingu do... nowego Rockiego. Do Rockiego to i ja bym sie zglosila, gdyby nie to, ze casting odbywa sie w Filadelfii, a mnie wciaz nie chca przyznac wizy, po mojej akcji z aresztem. Dobra, dobra cwaniaczki, jeszcze zobaczymy. Wracajac do Rockiego, dla mnie zagranie w najnowszej czesci byloby ukoronowaniem mojego zycia. Zostalam wychowana na tych filmach, calej historii, ktora towarzyszyla tworzeniu filmu. Zaryzykuje wrecz i napisze, ze historia Sylvestra Stallone miala duzy wplyw na moje decyzje, dodawala mi odwagi. Pomijajac to, ze jestem aktorskim drewnem i moglabym co najwyzej zagrac przechodnia :D. Jakkolwiek, trzymam kciuki za kolezanke, never try, never know. 

Dobra, wracam do projektow, teraz musze wszystko konczyc przed czasem, bo inaczej caly misterny plan pojdzie sie kochac. Podejmuje wyzwanie- rozwinac firme bez brania pozyczek i z sukcesem, ukonczyc drugi rok archiektury z niezlymi wynikami (powyzej 60%), nie rezygnowac z przyjemnosci i przezyc w zdrowiu. Nie bedzie latwo, ale bedzie warto.

niedziela, 4 stycznia 2015

O profesjonalnym lizaniu pupy z dlugoletnim stazem


 Mialam wczesniej cos napisac, ale ciagle cos, jak nie urok to czkawka, stopki Dziamka, nosek Niuni, te sprawy. Pisze dzis. Swieta minely mi pracowicie, ale zdazylam najesc sie pierozkow i obejrzec kilka swiatecznych filmow. Ba, nawet ciasteczka upieklam.

Pracowicie, bo musialam objechac kilka fabryk metali, zeby porozmawiac z szefami na temat produkcji moich drobiazgow. Wspolzalozycielka naszej firmy zostala w Londynie na swieta, wiec musialam sama pozalatwiac. No nie jest to kaszka z mleczkiem ani banan z maslem orzechowym. Pot, krew i lzy raczej. Glowne problemy sa 2:

1. Jestem kobieta
2. Mam 23 lata

Wlasciciele, szefowie takich fabryk to najczesciej faceci lat 50+ i traktowali mnie jak dziecko. Faktycznie, aparycje mam nieszczegolnie dojrzala, ale hart ducha wiekszy niz niejeden stary wyga. Jeden nawet wylecial z tekstem "Pani jest mloda, ladna, znajdzie sobie pani bogatego meza, a nie sie taka brudna robota zajmuje". No i tak, najezdzilam sie, nic nie zalatwilam. Nie poddaje sie, w Polsce jest wiecej tego typu fabryk, na pewno znajdzie sie jakas odpowiednia. Kolejnym ciosem bylo nagranie w Krakowie. Studio znalazlysmy z kolezanka w Internecie, wizazystka, fotograf i modelki to nasi znajomi, wiec zalatwianie poszlo szybko. Problem przyszedl z najmniej oczekiwanej strony. Studio bylo niedoswietlone, mimo ze wlasciciel obiecywal, ze bedzie jak trzeba. W moim doswiadczeniu jako architekt, wiem ze swiatlo jest najwazniejsze. Mozesz zrobic piekny dom, a nie ustawisz dobra strona do slonca, to mozesz go juz zaczac burzyc. Z drugiej strony, z byle czego mozesz zrobic swietny budynek robiac duze okna, burzac sciany i bawiac sie swiatlem sztucznym. Kazalam zalatwic wiecej lamp, ale w zwiazku z tym, ze w Polsce padal snieg, a ja mialam tylko 2 dni w Krakowie, potem szybki lot do Warszawy po walizke i spowrotem do Londynu na Sylwestra, to lampy nie dotarly na czas. Wyszlo jak wyszlo, strata czasu i pieniedzy. Po obejrzeniu materialu moja wspolniczka powiedziala:

"Modelki moga byc chujowe, my mozemy cos spieprzyc, ale jak swiatlo jest kiepskie, to nic nie pomoze"


Sad but true, robimy od poczatku w Londynie. Nasza znajoma, ktora robi zdjecia do znanych gazet modowych, a na co dzien mieszka w Portugalii przylatuje za kilka tygodni, mam nadzieje ja zwerbowac. Ok, moglysmy puscic te srednie nagranie, ale nie tedy droga. Zakladajac firme postanowilysmy, ze stawiamy na jakosc w kazdym calu, tak tez bedzie.

Teraz smiesznosci dnia. Spotkalam sie na kawe ze znajoma, ktora zajmuje sie m. in. rekrutacja w pewnej znanej firmie.

- Tatarka, ja juz nie moge, jak ty sobie radzisz z wybieraniem CV?
- Nie mam problemu odkad wspolpracuje z Calineczkami i Szalonymi Kapelusznikami. Praca z artystami jest zupelnie inna, kazdemu polecam. Krotka pilka- albo masz talent albo nie masz talentu.


W firmie architektonicznej bylo zupelnie inaczej, w koncu zrezygnowalam z rekrutacji i Jo musial weryfikowac pracownikow, ktorych wybierala dziewczyna do tego wybrana, bo to nie na moje nerwy. Nawet zostalam oskarzona o rasizm. No, ostro bylo. Ale wrocmy do kolezanki.

- Ci ludzie pracowali jak niewolnicy i skladaja podanie, ze dalej chca pracowac jak niewolnicy. "Dlugoletnie doswiadczenie w profesjonalnym lizaniu dupy", zupelna desperacja. A my potrzebujemy ludzi, ktorzy wniosa cos swiezego, nowe pomysly, zamiast "moge pracowac po godzinach, bede na kazde zawolanie za £1500 miesiecznie". 

Posmialam sie, ale po dluzyszym namysle to wcale nie jest smieszne, ze mlodzi ludzie nie maja ambicji badz sa az w takiej desperacji. Podejrzewam, ze w dzisiejszych czasach nie jest latwo o prace, chociaz ciezko mi sie wypowiadac na ten temat, bo od 19 roku zycia, utrzymuje sie sama i tylko raz bylam bez kasy, kiedy bank mi zamknal konta bankowe bez ostrzezenia (do tej pory nie wiem o co im chodzilo, ale nowy bank uwaza, ze jestem wspaniala klientka. Bo jestem). Wtedy jedyny raz zadzwonilam do rodzicow po pozyczke, bo czeki z pieniedzmi bank mi mial wyslac w ciagu 2 tygodni (no comment). A tak to zawsze mialam prace. Jeszcze w Polsce, jak chcialam sobie wymienic komputer, to pojechalam w wakacje przed matura do Holandii zbierac truskawki przez miesiac i zarobilam sobie. Chociaz ja dziewczyna z miasta jestem i nie nadaje sie do pracy w polu. Znajomi sie troche ze mnie podsmiewali, bo przed matura kazdy chcial wyimprezowac sie, wylezec. Moj byly chlopak nawet powiedzial, ze pracowac to on bedzie jak bedzie mial 40 lat. Doszly mnie sluchy, ze w wieku 22 lat pompowal balony na Starowce, zeby miec na dzinsy, bo rodzice przykrecili kurek, kiedy oblal rok studiow. Smialam sie tylko troche. Jak ktos chce pracowac, to sobie prace znajdzie. Jak nie ma pracy, to trzeba sobie samemu stworzyc stanowisko pracy (na przyklad pompowac balony na Starym Miescie :D). Tylko trzeba sie wysilic. Wkurza mnie mocno, jak ludzie narzekaja na brak pieniedzy lub roboty, bo nikt nikomu nie zabrania sie doksztalcac, rozwijac, szukac nowych mozliwosci, interesowac sie nowymi rzeczami. I sie we mnie gotuje jak widze takiego 30-40 latka, ktory nie zna jezykow obcych, ledwo skonczyl szkole srednia (albo i nie), w latach mlodzienczych tylko balowal, zyl na garnuszku rodzicow, spadal z dywanu na podloge i ma pretensje do calego swiata, ze nie ma pracy. Bo Tusk.


No ale mowilam o tych profesjonalistach w lizaniu dupy. Ta desperacja wynika z tego, ze postawili sie w sytuacji, ze sa bez kasy. Mozecie mowic, ze nie znam ich historii, moze mieli ciezka sytuacje rodzinna, ble, ble, ble. Kazdy, kto skonczyl 18 lat, ma komplet nog, rak i sprawna glowe na karku powinien byc w stanie sam sie utrzymac. Jeszcze w czasach szkoly sredniej mialam kolezanki z biedniejszych rodzin, ktore pracowaly kiedy tylko mialy chwile w restauracjach, sklepach, zeby miec na fajne ciuchy. Bo w moim liceum bez ladnych ubran bylo ciezko, taki glupi wiek. Niektorzy znajomi oddawali czesc pieniedzy rodzicom, dla mnie to byl kosmos, ale teraz widze, ze byli zaradniejsi ode mnie. Wiadomo, ze czasem moze byc cieniej w portfelu, bo ostatnio zaszalalo sie na zakupach albo zylo sie ponad stan (co od czasu do czasu jest polecane, zeby widziec do czego sie dazy), ale nie tak, ze od roku ciagle jest sie out of cash. To swiadczy o lenistwie, nierobstwie albo glupocie. Albo o wszystkim jednoczesnie.    

A moje postanowienie noworoczne to pic wiecej szampana :). Sylwestra spedzilam w latach 40, tanczac z oficerami, a szampan byl doslownie wszedzie. Wtedy postanowilam, ze conajmniej raz w miesiacu musi u mnie pojsc Moet & Chandon albo inny Armand de Brignac. Oczywiscie by swietowac kolejny sukces.

Wiecej Moet'a, mniej Prady. Stanowczo.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...