Im wiecej zajec,tym wiecej czasu. Przed czasem oddalam projekt na uczelnie, wiec moglam wybrac sie na relaksujace americano i cos napisac. Zauwazylam, ze kawa jest o wiele smaczniejsza i lepiej dziala, gdy sie jej nie pije zbyt czesto.
Dzis piatek, wiec moge podsumowac wywiady, ktore odbylam w tym tygodniu z projektantami, ktorzy moze beda z nami pracowac. Dla mnie bardzo wazne jest, zeby zaiskrzylo, ale jak nie zaiskrzy to trudno. Dziekuje, wychodze, zapominam. Moja biznespartner bierze sprawe zbyt personalnie i nie moze zniesc, gdy ktos nie szanuje sztuki albo marnuje swoj talent. Raz nawet wyszla z interview, bo stwierdzila, ze projektantka marnuje nasz czas. Wytlumaczylam jej, ze to tylko biznes, nie moze odbierac personalnie tego, ze ktos zaczal opowiadac o swoich sprawach z chlopakiem (powaznie, obca dziewczyna zaczela nam opowiadac o takich rzeczach!). Po prostu trzeba podziekowac, wyjsc, zapomniec. Ja sama jestem troche rozczarowana tym tygodniem jesli chodzi o projektantow. Tak sie ulozylo, ze w tym tygodniu rozmawialysmy tylko z projektantami bizuterii. Mialam bardzo duze nadzieje jesli chodzi o pewne osoby, bo widzialam internetowe portfolia, a jedna dziewczyna studiowala projektowanie bizuterii w Japonii. I tak sie zawiodlam, bo wiekszosc bizuterii byla kiepskiej jakosci. Nie gorszej niz w sieciowkach, ale skoro projektantka liczy sobie £70 za naszyjnik, ktory jest zrobiony z tanich materialow, no to prosze Was. Jako firma mamy juz kontakty z miejscami, gdzie mozna kupic stal znakomitej jakosci, wiec zaproponowalysmy takie zmiany.
Haha, a w zeszlym tygodniu ogladalysmy projekty ubran jednej dziewczyny, a moja biznespartner pomacala material i mowi "co to za dziadostwo? Przez rekawiczke czuje, ze to chlam". To byl koniec interview, bo ja nie moglam wytrzymac ze smiechu, kolezanka poczula sie urazona, ze w ogole ktos chcial takie cos sprzedac, a projektantke zatkalo. Byl to tani, chinski material i nie musialam nic dotykac, zeby to wiedziec, ale mam zasade, ze nie wypowiadam sie negatywnie o projektach. Po prostu albo sugeruje zmiane dostawcy materialow albo, gdy nie ma nadziei, dziekuje za kontakt. Ale jak kolezanka z mina jakby dotykala psiej kupy mowi projektantowi w twarz, ze to chlam, to nie moge wytrzymac ze smiechu, musze sie tego oduczyc. I kolezanke oduczyc takiej bezposrednosci, bo to nieprofesjonalne. Ciesze sie jednak, ze moja binespartner reaguje zywiolowo, bo wiem, ze czuje pasje, milosc do calej sprawy. Gdy nam na czyms zalezy, ciezko opanowac emocje.
Wracajac do projektantow to na 12 osob, ktore spotkalysmy, moze 3 bedziemy promowac. Nie chodzi o to, ze ludzie nie maja talentu, bo rzeczywiscie w wiekszosci maja, nie chodzi o kiepskie materialy, bo to mozna latwo i szybko naprawic, nie chodzi o zawyzone ceny, bo to mozna zmienic. Chodzi o brak pasji, glodu, ciekawosci. Umilowania zycia. Kiedy zapytacie czlowieka z pasja o cos z nia zwiazanego, zobaczycie iskierki w jego oczach, od razu poczujecie fale energii, bedziecie wiedzieli, ze ten czlowiek kocha to o czym mowi. Takich ludzi szukamy. Bo jak nie ma pasji, robi sie cos tylko dla pieniedzy, to nawet dobre oswietlenie nie pomoze. Gdy robicie cos z miloscia, czujecie glod wiedzy, nie mozecie sie doczekac kolejnego wyzwania, z nadzieja patrzycie na kolejny dzien, predzej czy pozniej pieniadze przyjda.
Nie wiem co sie dzieje z dzisiejszym pokoleniem artystow. Skad to wypalenie w mlodych ludziach? Jeszcze bylabym w stanie zrozumiec zmeczenie u dziadka lat 70, ale ludzie w wieku 20-30 lat powinni az kipiec energia, kochac zycie. I tak, jedna projektantka mowi, ze chcialaby projektowac wiecej, ale musi znalezc nowe lokum i prace mniej meczaca i lepiej platna, ze w Londynie to nie latwe... Czyli tak naprawde projektowanie nie jest jej pasja, szuka wymowek. Kiedy cos mnie interesuje to robie wszystko by sie w tym kierunku rozwijac. Na przyklad kocham teatr, a kiedys nie bylo mnie stac na dobre bilety, wiec wyszukiwalam okazji, gdzie za £10 moge obejrzec sztuke (czasem na stojaco). Stalam pod teatrem tuz przed sztuka, zeby zapytac w okienku, czy maja moze jakis bilet "last minute". Nie mowilam, ze nie mam z kim isc, ze za daleko, ze za drogo, ze siedzenia kiepskie. Szukalam sposobu, zeby sie tam dostac, a nie wymowek. Tak samo mialam z architektura. Kiedy mialam do niej wieksze serce, to doslownie stawalam na rzesach, zeby moc sie edukowac w tym kierunku, co tydzien, dwa latalam z Londynu do Warszawy na wyklady (potem dostalam sie na uczelnie w Londynie, wiec bylo juz latwiej). I na wykladach bywalam czesciej niz mieszkancy stolicy. Musialam miec gdzies rysowac projekty, a wynajmowalam maly pokoik. Kupilam wiec szklany blat, ktory wazyl ponad 30 kg. Kiedy lezal na podlodze zajmowal niemal cala powierzchnie ( nie ze on taki duzy, tylko pokoj taki maly). Gdy go nie uzywalam opieralam go o sciane. Ale czy narzekalam, ze to za trudne? Ze musze zmienic mieszkanie, zeby miec gdzie projektowac, a w ogole to latanie 3 razy w miesiacu z Londynu do Warszawy to jakas paranoja? Wrecz przeciwnie, dziekowalam losowi, ze moge sie uczyc czegos, co mnie interesuje i, ze moglam sobie pozwolic na zakup blatu i biletow. Dlatego tak wkurzaja mnie wymowki. Wiem, ze czlowiek moze duzo, kiedy ma serce do czegos i czuje glod sukcesu. Dlatego wybaczylabym sobie i innym brak talentu, ale nie potrafie wybaczyc braku checi i braku ciekawosci. Nie umiem tez wybaczyc paralizujacego strachu przed dzialaniem. Ja jestem w srodku takim bojazliwym Prosiaczkiem. Czasem kupno kawy budzi we mnie takie emocje jak u niektorych skok na bungee. To chyba sie nazywa neurotyzm, ktos mi tak powiedzial, nie wiem dokladnie, ale to na pewno jakas wada umyslu. Znalazlam jednak w tym leku przed wszystkim zalete- zamowienie pizzy przez telefon jest dla mnie tak samo emocjonujace jak zakladanie wlasnego biznesu- ten sam poziom strachu. Dlatego wlasnie nie obawiam sie duzych zadan. Wada mojego mozgu stala sie zaleta. Nawet nabralam pewnej wprawy w zalatwianiu waznych spraw. Mysle, ze codziennie nalezy robic cos ekscytujacego, czego sie obawiamy, co jest dla nas niewygodne, zeby nauczyc sie walczyc z lekiem.
Dobra, lece sprawdzic, czy juz mi ocenili projekt i czy na uczelnie dotarl kolega, ktory mi ostatnio wpadl w oko.