czwartek, 12 lutego 2015

Mam gruba skore i elastyczne serce




Sa momenty, kiedy po prostu wiesz.


Ostatnio z biznesem i architektura szlo mi niezle, a nawet odswiezylam kontakty z Panem Prada, wszystko zrobilo sie takie stabilne. Pamietajcie jednak, ze "Stabilizacja motylka to szpilka".Tak sobie myslalam, ze ida walentynki i moze tym razem zamiast "walic drinki" zaproponuje Panu Pradzie jakis wylot na dzien, dwa. Wiecie jak jest- kobieta delikatnie zasugeruje, westchnie "ach, chcialabym spedzic choc weekend w jakims cieplym miejscu, jestem taka zestresowana" po to, zeby pozniej facet myslal, ze to on wpadl na ten wspanialy pomysl wylotu na Azory.
However, tak sobie nawet snulam male fantazje na ten temat, az trafilo mi sie 10 minut wolnego wciagu dnia i weszlam na Facebooka. Poczulam jakby ktos przypial mi elektrode do serca. Lup! Jakas Francuzka wstawila zdjecie jak swietnie bawili sie ona, Pan Prada, jej kolezanka i dobry kumpel Prady w londynskim Circusie. Kilka dni temu. Na poczatku odechcialo mi sie kontynuowania wszystkich projektow. Mialam ochote wrocic do domu, zakopac sie w lozku i nie wychodzic az mi przejdzie. Albo poleciec do Polski i nie wracac przez miesiac. Albo przynajmniej wydudnic butelke wina. Wylaczylam telefon uciszajac lawine wiadomosci typu: "Przeciez widze, ze odczytalas wiadomosc, odpisz", "W jakiej skali sa te elewacje?".  Wzielam gleboki oddech, potem drugi i trzeci, ale potem przestalam, zeby sie nie hiperwentylowac. Spojrzalam przez okno, a tam wcale nie lepiej. "Dobra" Pomyslalam i znowu wlaczylam telefon, zeby zadzwonic:

- Gdzie jest, kurwa, ten numer?- przywitalam maja bizespartner
- Jaki numer?
- Ten, na ktory mialam zadzwonic- wyjasnilam z dokladnoscia szefowej z "Diabel ubiera sie u Prady" (znowu ten Prada, ze tez nie moglam go inaczej nazwac)
- Przeciez ustalilysmy, ze poczekamy, bo teraz nie mamy czasu ani pieniedzy na te inwestycje.
- Na nic nie czekamy, teraz robimy. Jak ciagle bede czekac na cos albo na kogos to mi tylek przyrosnie do krzesla od tego siedzenia i czekania na odpowiedni moment (ten tekst byl bardziej niecenzuralny, ale mnie tez dzieci czytaja, musialam go ukrocic)
- That's my girl- skwitowala kolezanka- juz ci wysylam

Potem sie juz dziala czysta magia, bo energie, ktora sie w nas wytwarza podczas takiego zdarzenia, mozemy wykorzystac na trzy sposoby- niszczac siebie, niszczac innych (badz przedmioty naokolo), badz robiac cos konstruktywnego. W ciagu ostatnich 2 dni faktycznie zerwalysmy dachy. Dzis m.in. siedzialam 3 godziny w kawiarni i pisalam moje nowe opowiadanie. Nie moglam przestac, dlugopis sam pisal.


Dzis zrozumialam, ze cale zycie to walka nas samych z nami samymi. To, co sie wydarzylo, to nie walka "ja kontra Prada", czy "ja kontra blond Francuzka" albo "ja kontra profesorowie" itd. To jak zareagowalam zalezalo tylko ode mnie. Kiedy pokonamy sami siebie, nikt inny nie jest w stanie nam zrobic krzywdy. Kazdy ma swoje przeznaczenie, a ja czuje, ze moim jest "pokonywanie grawitacji". I robie to kazdego dnia, mimo ze czasem tego nie zauwazam. Ty prawdopodobnie rowniez.

"I've got thick skin and an elastic heart"  


2 komentarze:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...