UWAGA! W tym wpisie bedzie duzo przeklenstw, bo przechodze fascynacje Quentinem Tarantino (kolejny raz i czuje, ze znowu zalacza mi sie fascynacja Kubrickiem) i mam taka osobowosc barwno-bunczuczna ("bunczuk" to symbol wladzy przywodcy w oddziale tatarskim, takze wszystko sie zgadza). Tatarka bawi i uczy.
P.s Po napisaniu postu stwierdzam, ze wcale ich tak duzo nie bylo.
Jestem typem osoby, ktora robi kilka rzeczy na raz, co jest zazwyczaj dramatyczne w skutkach. Nie umiem powiedziec sobie "Ok Tatarka, przez ten tydzien bedziesz pracowac tylko nad swoim portfolio, bo jakos trzeba zaliczyc ten rok (do kuwy nedzy)". Jak sobie tak powiem to moge miec 100% pewnosc, ze zaczne w niedziele 6 dni pozniej, bo akurat w tym tygodniu mialam ochote czytac ksiazki w jezyku staroangielskim.
Z ta uczelnia… caly czas nachodza mnie mysli, zeby to rzucic (w pizdu), bo zwyczajnie mam inne plany, a architektura jak to architektura- takes it all. W ogole wychodze z zalozenia, ze w zyciu powinno sie robic tylko rzeczy, przy ktorych "czuje sie jak w domu". Archtektura taka dla mnie byla, ale ten caly uniwersytet, niepotrzebne stresy, ludzie, ktorych w wiekszosci nawet nie lubie, sprawily, ze przestalo mi sie te cale projektowanie podobac. Caly czas mam wrazenie, ze glowna ambicja moich znajomych ze szkoly jest siedzenie reszte zycia w biurze pod czyims batem. A nauczyciele wlasnie do tego nas szkola. W ogole mnie nie inspiruja. Sama musze dusic temat, zeby wydobyc chociaz kilka kropel zyciodajnej Nawet ten Norweg, co Wam o nim opowiadalam dwa posty temu, zapytal mnie co mam zamiar robic po studiach. Odpowiedzialam, ze na pewno rozwijac dalej te firme, ktora zaczynamy z kolezanka no i mam zamiar zajac sie filmami. "To po co studiujesz architekture?" zapytal wrecz oburzony, jakbym conajmniej komus miejsce zajmowala.
- Sluchaj, dzieki architekturze nauczylam sie planowania projektow, programow, w ktorych mozna robic animacje, obrabiac filmy, robienia rysunkow, ktore przydadza mi sie zarowno w marketingu (chodzby do rozrysowania planu reklamy) jak i do filmu. Nauczylam sie porzadkowac moja wiedze w formie portfolio. Podstaw biznesu, bo architekt musi umiec sprzedac swoj projekt. Szukania informacji, ktorych nie znajdzie sie w Google. Ktory inny kierunek nauczylby mnie tego wszystkiego naraz?
Z tym chodzeniem do lozka to tez, tak mi sie pozmienialo. Kiedys (wcale nie mocno dawno) gustowalam w pieknych chlopcach. Roznie tam w glowie mieli, czesciej pusciej niz pelniej, ale z ladnym cialem to zawsze milej. Zreszta, u mnie to rodzinne- tatus pieknis, obaj dziadkowie tez amanci, takze zly przyklad z domu wynioslam. Tak jeszcze na szybko wtrace, bo sytuacje byly mocno zenujace, jak moje nauczycielki wypytywaly sie mnie o mojego tate. Mama zawsze ojca wysylala na wywiadowki, a tamte glupialy. Ale wracajac do moich upodoban, wyglad zupelnie przestal mnie krecic. Wiadomo, ze pierwsze wrazenie jest wazne, ale jakbyscie widzialy mnie sliniaca sie do ekranu kiedy Tarantino opowiada o robieniu filmow… Ta pasja, energia, bystrosc, pewnosc siebie, poczucie humoru. Dla mnie to najlepszy afrodyzjak. Powiedzialam do kolezanki, ze tak naprawde to nawet teraz, co chlop po 50-tce jest, bym go z lozka nie wyrzucila. Kolezanka powiedziala, ze jestem obrzydliwa. Nawet kiedy mial 30-stke to bylaby to z mojej strony perwersja. Tak powiedziala.
Takze w tym momencie nawet piorunujaco inteligentny Azjata z mojej grupy (ktorego nazywam Ropuchem ze wzgledu na wyjatkowo orginalna urode) ma szanse. Ale nikomu o tym nie opowiem, bo takiej akcji to by mi nikt nie zapomnial.
And you can't ask Tatarka to keep calm |
- Listen to me, nie musze pisac na wizytowce how big my cock is- powiedzial nowy architekt i poczulam, ze koniecznie musze go poznac.
Koles jest na tyle pewny siebie i tego, ze jest swietnym architektem, ze nie musi nikomu swiecic w oczy swoim pochodzeniem ani pieniedzmi tatusia. Musimy sie poznac blizej.
Czekam na dalszy rozwój <3
OdpowiedzUsuń