piątek, 15 maja 2015

Co sie wydarzylo w czasie egzaminow



I po egzaminach.

Zastanawialam sie czy dozyje tego dnia. Ale tak na powaznie, bylo ciezko. Nikt nie mowil, ze na architekturze jest latwo, ale w tym roku to juz bylo przegiecie. To ze ludzie spia na uczelni to u nas norma, ale na koniec tego semestru wielu sie najzwyzajniej wprowadzilo wraz z wlasna posciela, czajnikiem i sztuccami. Wybuchy placzu i paniki innych studentow obnizaly moje morale. Ja plakalam tylko raz i zaraz o tym opowiem. Pare razy przyjechala karetka, w tym raz po mnie i tez o tym opowiem. Wczoraj przy oddawaniu porftolio kolezanka mi powiedziala: "wyobraz sobie,ze jutro sie wyspisz, zjesz normalne jedzenie, zrobisz to co robia normalni ludzie". Powiedzialam, ze nie mam zamiaru rezygnowac z croissantow i kawy-mojego zestawu sniadaniowo-obiadowo-kolacyjnego przez ostatni miesiac. I ze nie wiem jak wroce do normalnego trybu dzien-noc, bo praktykowalam tryb 2 godziny snu-6 godzin pracy-2 godziny snu- 6 godzin pracy. Niektorzy moi znajomi wybrali tryb 30 minut snu-6 godzin pracy-szalency samobojcy. To po nich najczesciej przyjezdzaly karetki. Kiedy to sie czyta, moze sie wielu osobom wydawac przesada, ale prawda jest taka, ze bylo jeszcze gorzej niz to opisuje. Presja byla na tyle duza, ze znajoma powiedziala, ze gdyby zlodziej chcial ja okrasc oddalaby laptopa, telefon, portfel, ale za USB na ktorym ma portfolio by byla w stanie zabic czlowieka.

Najpierw opowiem o moim oczyszczajacym placzu w uniwesyteckiej toalecie. Ponizenie poziom hard. Swietnie sie trzymalam dopoki nie znalazlam w mojej uniwesyteckiej szafeczce (gdzie profesorowie wkladaja kartki z opinia o nas) komentarza "ogolnie ok, ale srednio". AVERAGE. To jedno slowo mnie rozbilo. Gdyby napisali "zle" wzielabym to na klate. Ale "srednio"... Zwlaszcza, ze ostatni projekt byl moim zdaniem moim najlepszym ever. Zwlaszcza, ze byl zatwierdzony i stworzony pod wplywem kilku innych profesorow. "Srednio" to takie slowo, ze nawet nie wiadomo co zmienic w tym projekcie. No i sie rozkleilam. Pozniej zadzwonilam do przyjaciolki i spacerowalam o 12 w nocy po Oxford Street zaczepiana przez sobotnich melanzowiczow, bo to sobota w nocy byla, kiedy odczytalam opinie. Kolezanka powiedziala mi cos waznego. Ze nie da sie wszystkich uszczesliwic (co wiedzialam, ale zapomnialam) i najlepiej zebym zrobila ten projekt tak jak czuje. Tak zrobilam i nie poszlam na kolejna "opinie", bo stwierdzilam, ze jesli znowu mi cos zasugeruja to nawet nie zdaze tego zmienic przed oddaniem portfolio. Ocena pokaze. Juz wiecej nie plakalam. 

A z ta karetka... Ludzie... Krew z nosa leciala mi regularnie, ale sie tym mocno nie przejmowalam. Czulam sie coraz gorzej, ale wiedzialam, ze to przez toksyny, ktore kumulowaly sie w moim ciele z braku snu i odpoczynku. No i pewnego dnia poczulam, ze odplywam. Zamiast poprosic kogos o pomoc, to w calej swojej madrosci poszlam do lazienki i zamknelam sie w kabinie. Jako nastolatka czesto omdlewalam, wiec wiedzialam ci robic. Polozylam sie na podlodze (teraz wydaje mi sie to obrzydliwe, ale w tamtym momencie nic nie bylo obrzydliwe) z nogami do gory i leze. Leze i nic mi nie lepiej, przy kazdej probie wstania znowu ciemno w oczach. Postanowilam poprosic znajomych, zeby po mnie przyszli. Dzwonie do jednej kolezanki- zajete, drugiej- nie odbiera, kolejna osoba-wylaczony telefon. Ze bylam w desperacji, podjelam desperackie kroki. Zadzwonilam do Krolewicza Pierolonego, bo widzialam go kilka godzin wczesniej na uczelni, wiec byla szansa, ze jeszcze jest. Odebral i przyszedl mi na ratunek. Pechowo to wszystkie sie ulozylo biorac pod uwage nasze wczesniejsze spotkanie tego samego dnia. Tego samego dnia zaczepil mnie na korytarzu (byl ze swoja dziewczyna, teraz juz pewnie ex) i zapytal mnie gdzie drukuje portfolio, bo on przeciez nie bedzie stal w tych kolejkach na uczelni. Ja dowiedzialam sie o miejscu, gdzie drukuja kartki A2 i nie ma zadnych kolejek, bo ja tez w kolejce nie mialam zamiaru stac.

- Dlaczego mialabym ci powiedziec? To sekretne miejsce. A w ogole to i tak nie zasluzyles

- Jeszcze nie zasluzylem?- powiedzial z takim usmiechem, ze kazdy wiedzial o co chodzi wlacznie z jego dziewczyna, ktora ewidentnie mnie nie lubi (to jest jego nowa, juz nie Elfik niestety, bo z Elfikiem do tej pory sie bardzo lubie) a ja sie jej nawet nie dziwie- pozniej przypomne ci na ucho.

Takie sugerowanie takich rzeczy i to przy swojej obecnej dziewczynie. Zastanawia mnie ta sprawa, bo kazdy wie, ze Krolewicz jest macho i lawirant, ale jak ja z nim krecilam, to nigdy mi nie dawal powodow do zazdrosci. Teraz mysle, ze dlatego ze ja mu dawalam caly czas. 

I tego samego dnia przyjaciolka jego dziewczyny widziala nas dwoje wychodzacych z kabiny w lazience. Co prawda moja twarz miala kolor zielono-szary i na pewno nie wygladalismy jakby w tej toalecie mialo cos zajsc,ale nie zdazyli mnie wniesc do karetki, a ta laska juz przyleciala z morda. To znaczy ta jego dziewczyna poinformowana przez kolezanke. 

-No chyba z nia nie pojedziesz?!- wyleciala z uczelni.
Pojechal, ale to juz chyba z czystej przekory. W szpitalu spedzilam kilka godzin, podlaczyli mnie do kroplowki, powiedzieli, ze musze przystopowac, a w tym czasie Krolewicz wrocil do siebie do mieszkania. Dzwoni pozniej czy juz mnie puszczaja do domu. Powiedzialam, ze za jakies 30 minut, a on ze wysle po mnie taksowke, zebym sama nie wracala.
- Sama sobie zamowie taksowke do domu, nie martw sie
- Do mnie masz przyjechac tym cabem. Mieszkam blizej, a ty nie powinnas byc sama.

Z jednej strony mial racje, a z drugiej-z nim tez nie powinnam spedzac tego wieczoru. Ostatecznie wsiadlam do tej, ktora on przyslal i za chwile lezalam w jego lozku (nie z nim dla jasnosci) z earl greyem, ciasteczkami i laptopem na kolanach. On siedzial przy biurku i robil projekt na komputerze stacjonarnym, a ja z lozka mialam na niego dobry widok. Popracowalismy tak kilka godzin. Przez moment nawet pomyslalam, ze gdybysmy sie troche postarali to tak mogloby byc zawsze. Szybko odgonilam te mysli przypominajac sobie, ze to Krolewicz Pierolony- z nim nie da sie byc w normalnym, zdrowym zwiazku. Ze mna tez nie. Okolo 4 nad ranem postanowilismy sie przedrzemac. Ja obrocilam sie do sciany i zasypialam. Wydarzylo sie cos, czego nie jestem pewna. Juz zasypialam, juz zaczynaly mi sie pojawiac obrazy, kiedy poczulam, ze on sie do mnie przytulil i pocalowal mnie w kark. Nie jestem w stanie stwierdzic, czy to mi sie przysnilo, bo kiedy rano zadzwonil moj budzik, on juz bral prysznic. Nie rozmawialismy o tym. Hmm.

W nastepnym wpisie napisze o chlopaku, ktorego poznalam w drukarni, to tez niezla akcja byla, ale juz teraz nie mam czasu o tym pisac.


4 komentarze:

  1. Ty jak zwykle - pełno przygód :)

    OdpowiedzUsuń
  2. "I'd rather die than fade away" przeciez ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uważaj na siebie. I zacznij zdrowo jeść! :(
    tyle się dzieje, czekam na częstsze notki, bo zaglądam tutaj codziennie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram sie pisac czesciej, bo faktycznie tyle sie dzieje, ze wielu rzeczy nie zdaze opisac i troche szkoda, bo fajne historie czasem omijam :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...