Wpis przeznaczony jest dla osob doroslych. Czytasz na wlasna odpowiedzialnosc. Enjoy.
Zycie jest dla mnie jednym wielkim potwierdzeniem tego, ze fizyka ma sens. Oczywiscie szkoly probowaly rok rocznie obrzydzic mi ten przedmiot robiac banalne zagadnienia trudniejszymi niz moglabym zrozumiec, ale ja mialam swoj rozum. Jest akcja, jest reakcja, nie ma akcji, nie ma reakcji.
I tak, kolega Pana Prady mial impreze urodzinowa w jednym z najbardziej "posh" klubow w Londynie. Gdzie Armand de Brignac miesza sie z Dom Perignon, celebryci mieszaja sie z "rich kids of instagram" i pod ktory wrecz nie wypada podjechac metrem. Siedze na kanapie w czerwonym jumpsuit od Valentino (poszlam na te impreze tylko pod warunkiem, ze Pan Prada zabierze mnie na zakupy, gdzie bede mogla sobie kupic cos stosownego. Po przeprowadzce mam w szafie tylko czarne jeansy i koszule), sacze Kir Royal, ktorego kolor akurat pasowal mi do stroju. Wieszkosc osob byla juz "higher than the Empire State" (chociaz w Londynie mozna powiedziec, ze "latali wysoko ponad Shard") od "bialej damy" wciaganej ukradkiem pod stolem. "To dlatego te dziewczyny sa takie chude" pomyslalam. Od dluzszego czasu probuje zrzucic pare kilo, ktore dziela mnie od mojego wyimaginowanego idealnego obrazu mnie, ale musialabym upasc nizej niz jezdzi londynskie metro, zeby siegnac po to swinstwo. O ile w zyciu nie wciagnelabym, zeby schudnac, to w obliczu kolejnych kilku godzin spedzonych na nudnawej imprezie zastanawialam sie, czy nie sprobowac. Nie przepadam za takimi przesadzonymi imprezami rodem z "My sweet 16". Duzo bardziej wole wypad w miasto z prawdziwymi przyjaciolmi, ktory moze sie zakonczyc rownie dobrze na dachu Sharda jak i w innym panstwie.
Tak siedze, usmiecham sie, rozgladam na czym tu zawiesic oko, zeby nie patrzec na dziewczyny pozerajace wzrokiem mojego chlopaka. Cale szczescie Pan Prada zawsze byl "ten piekny", wiec jest przyzwyczajony do "achow i ochow" na swoj temat. Dlatego zawsze tlumacze siostrze, ze to nie jest tak, ze wezmie brzydala, to bedzie miala spokoj. Nie, nie. Brzydal, niedowartosciowany przez cale zycie, jak zobaczy, ze sie podoba, zacznie sie wyrabiac przy dziewczynie, to potem kazda inna, ktora na niego zwroci uwage bedzie dla niego interesujaca. Sprawdzone, potwierdzone. Pieknis nie jest az tak lasy na komplementy i wbrew pozorom bedzie bardziej wierny niz brzydal.
Sacze tego drina, rozgladam sie i oczom nie wierze. W lozy obok siedzi nie kto inny jak moja byla kochanka- Tania. Z chlopakiem i kilkorgiem znajomych. "Ja pierdole" pomyslalam zwiezle, jak zawsze w takich sytuacjach. Tania od tygodnia nie pojawiala sie w pracy i dowiedzialam sie, ze wziela kilka dni wolnego zaraz po tym jak "zerwalysmy". Jakie bylo prawdopodobienstwo, ze spotkamy sie w tak wielkim miescie? Z pozoru zadne, a rzeczywistosc jest taka, ze Londyn jest czesto zbyt maly dla dwoch osob. Wierze w energie i to, ze mysli generuja zdarzenia. Probowalam nie wpadac w panike. Pan Prada jeszcze nigdy nie spotkal Tani na zywo, juz ja sie o to postaralam. A tu- loza obok. Aktorka ze mnie zadna. Od razu zorientowal sie, ze sie wierce niecierpliwie, zerkam ukradkiem. I ona rowniez to zauwazyla. Udawala, ze mnie nie widzi.
- Ide na papierosa- powiedzialam w koncu
- Ide z toba- Pan Prada mial juz wstawac
- Nie, nie, zostan, wiem, ze nie lubisz kiedy pale- polozylam reke na jego ramieniu i pocalowalam go w policzek.
Wedlug moich obliczen Tania powinna sie pojawic w ciagu kilku minut. W rzeczywistosci nie zdazylam sie dobrze zacignac Vogue'm, a juz stala przy mnie ze swoim Marlboro Light.
- Masz moze zapalniczke?- zapytala.
Pachniala tak mocno Chanel Mademoiselle, ze az zakrecilo mi sie w glowie. Podalam jej zapalarke lekko drzac, troche z zimna troche z nerwow.
- Nie wierze w przypadki- zaczela monolog- Nie moge przestac o tobie myslec, a dzis sie spotkalysmy.
"Jest cos magicznego w tej chwili. Balkon, Londyn noca, chlodny wieczor, stroj od Valentino, Chanel i dym papierosa"- mysli plynely, nadmiar babelkow spozytych z nudow huczal w glowie. Liczylam, ze porozmawiamy, ale nie mialam jej nic do powiedzenia.
Zgasilam do polowy wypalonego cigareta i chcialam odejsc. Zlapala mnie za reke, popatrzylysmy sie na siebie. Moze troche za duzo dramaturgii w tym opisie, ale tak wlasnie bylo. Brakowala tylko tu-dummmmm! rodem z brazylijskiej telenoweli. Wtedy punkt kulminacyjny wieczoru. Zapach Cartier Declaration i…
- Ty pewnie jestes Tania- Pan Prada pojawil sie tak niespodziewanie jak moj okres tydzien wczesniej- Nazywam sie (…), jestem chlopakiem Tatarki.
Podali sobie rece. Prada emanowal meskoscia i elegancja, jak zawsze w momentach kiedy chce komus zaimponowac.
- Musimy juz isc- powiedzial i zanim zdazylam zaprotestowac bylam juz przy stoliku w kubie- Nie spotkasz sie z nia wiecej.
Byl zdenerwowany i… podniecony(?). Szybko pozegnal sie ze znajomymi, co kolezanki skomentowaly smutnymi minami. Pomogl mi zalozyc plaszcz i powiedzial:
- Pokaze ci gdzie jest twoje miejsce
Ale tak powiedzial, ze bardzo, bardzo chcialam zobaczyc a motylki z brzucha przeniosly sie nizej. W taksowce trzymal dlon na moim udzie znacznie wyzej niz zazwyczaj i sciskal mocno, co w polaczeniu z drganiami samochodu na wybojach nakrecilo mnie do tego stopnia, ze zastanawialam sie, czy nie zrobi mi sie morka plama na tym pieknym kostiumie. Pojechalismy do niego, weszlam pierwsza do windy, on za mna i nie zdazylam sie odwrocic, a on przylgnal do moich plecow calujac mnie w szyje i masujac mnie miedzy nogami. Wszystkie postacie z mojej glowy zaczely tanczyc taniec godowy "jest, jest, jest, bedziemy mialy seks!" spiewaly.
- O mamo- powiedzialam po polsku, bo ta jego zarlocznosc zrobila na mnie wrazenie. Zawsze byl namietny, ale rzadko bywal taki hmmm… no wiecie.
Nie zdazyly sie zamknac drzwi do mieszkania a ja juz stalam cala golutka jak mnie Bog stworzyl. Kreacja od Valentino, ktora tak deliktnie zakladalam, tak uwazalam, zeby nie ubrudzic podkladem, wyladowala na podlodze jak ostatnia szmata. Ideal siegnal bruku. I ja tez siegnelam bruku, bo doprowadzil mnie do takiej ekscytacji, ze bylam gotowa go blagac, zeby mnie ostro zerznal. A on sie ze mna bawil. Wciaz byl w ubraniu. Przywarl biodrami do mojej pupy i poczulam jak twardy i duzy jest. Delikatnie dotykal palcami mojego krocza cwiczac granice mojej cierpliwosci.
- Ok, jestem zmeczony, ide spac- powiedzial nagle i skierowal sie w strone sypialni, zostawiajac mnie pod sciana mokra i gotowa
- Co!?- krzyknelam- Nie, nie, musisz dokonczyc co zaczales.
- Myslalem, ze wystarczy ci tyle. Nie wydaje mi sie, zeby Tania mogla ci dac wiecej- Rozpial koszule pokazujac opalony tors.
- Daj spokoj, tak sie nie robi- nie wiedzialam jak mam zaregowac na te nagla zmiane frontu
- Zeby do czegokolwiek wiecej doszlo, musisz mnie ladnie przeprosic- udawal mocno obrazonego- Zdradzilas mnie z dziewczyna, w jakim swietle mnie to stawia?
Dobrze wiedzialam co go udobrucha. Podeszlam do niego, pocalowalam w usta, a potem zaczelam schodzic nizej i nizej, az wyladowalam na kolanach, tak jak juz wczesniej zapowiadalam. Niekoniecznie blagalam na tych kolanach, ale na pewno "przepraszalam". W koncu poczul sie dosc przeproszony i wzial mnie na podlodze mocniej niz kiedykolwiek mu pozwolilam. Nie musze chyba wspominac, ze odbylo sie to bez jakichkolwiek zabezpieczen. "Jutro bedziesz mi szukal tabletki po, madralo" przeszlo mi przez mysl. Kiedys moze napisze co mysle o takich tabletkach, ze nie uwazam ich za najlepszy pomysl, ale wierzcie mi, ze w tamtym momencie, po kilku kieliszkach szampana, bylam bardzo "tu i teraz". Napieral na mnie mocno biodrami, a ja na kazde jedno pchniecie odpowiadalam dwoma, zeby czuc go jeszcze glebiej, jakbym zupelnie stracila wszystkie limity. Jedna reka trzymal mnie za posladki i kontrolowal tempo. Druga, to sciskal piersi to pociagal za wlosy az popiskiwalam z bolu i rozkoszy. Nie trwalo to dlugo, bo wczesniej odpowiednio rozgrzana, szybko poczulam narastajace cisnienie w podbrzuszu az do wybuchu w glowie i szybkiego pulsowania miedzy nogami. Wtedy chcialam, zeby przestal albo przynajmniej zwolnil i zazwyczaj przestaje, ale nie tym razem. Teraz wpychal sie we mnie az sam nie skonczyl, co doprowadzilo mnie do kolejnego wybuchu.
Tej nocy niewiele spalismy, a nastepnego dnia niewiele siedzialam, za to wyslalam kilka wiadomosci w stylu "juz ci tak nie pozwole- nie moge siadac" i "jestem cala w siniakach!".
- Nie podobalo ci sie?- odpisal
Chcialam napisac "Nie, wszystko mnie boli", ale rekordowa ilosc orgazmow jakiej doswiadczylam poprzedniego dnia i to, ze ani przez chwile nie pomyslalam o Tani, mowilo samo za siebie.
Woow, niezły erotyk wyszedł. Pomyśl nad napisaniem jakiejś książki odnośnie relacji damsko-męskich. Opisałaś wszystko tak,jak z jakiegoś hollywood`zkiego filmu :D
OdpowiedzUsuńczekam na dalsze wieści :) mam nadzieję, że Wam się ułoży