poniedziałek, 28 września 2015

Drama Queen






Pierwszy dzien szkoly byl dla mnie jak ukrzyzowanie polaczone z podtapianiem.
Spodziewalam sie najgorszego, a przyszlo jeszcze gorsze. Sytuacja na ten moment wyglada tak, ze zaczynam 3 rok studiow architektury w Londynie, rzucilam mojego doczesnego chlopaka i karma daje mi po dupie. Zerwalismy definitywnie z Panem Prada z wielu roznych powodow. Bardziej ja zerwalam niz on. Karma najwidoczniej uznala, ze wyrzadzilam mu straszna krzywde i mnie nie oszczedza.



Zacznijmy od dnia dzisiejszego, a potem nieco sie cofne, zeby opowiedziec Wam jak bardzo zostalam upokorzona w ostatnim czasie. Po zerwaniu z Panem Prada zdawalam sobie sprawe z tego, ze wielu ludzi na uczelni sie ode mnie odwroci. Zwlaszcza, ze to on byl tym od utrzymywania kontaktow, ja sie niekoniecznie lubilam udzielac w studenckim towarzystwie. Oliwy do ognia dolala wiadomosc, ze nad glownym projektem bede pracowac z chlopakiem, ktory podobal mi sie w tamtym roku (bylam juz wtedy z Prada, wiec nic nie zaszlo). Tylu studentow na uczelni, a nas polaczyli w grupe. Nikt nie wierzy ze to przypadek, zwlaszcza, ze jestem znana z manipulacji grupami. Juz nawet Krolewicz Pierolony powiedzial, ze nie wierzy w przypadki i zebym sie nad soba zastanowila. Dodatkowo moja dawna grupa chyba mocno mnie obgadywala w czasie wakacji, bo tylko Norweg Zimny Jak Fiordy chcial ze mna rozmawiac. Nawet Ropuch, ktory tak sie we mnie kochal w tamtym roku, znalazl sobie rownie urodziwa Zabunie i na moje "hej, co tam" objal wybranke i jadowicie usmiechnal. Zostalam oficjalnie uznana za tredowata. Lunch zjadlam z kolezanka, ktora "nie lubi tych gowniarzy" i z wyboru sie z nikim nie zadaje. Ja lubie sobie sama posiedziec w bibliotece, ale zeby tak sama caly czas i odtracona… Karma, daj spokoj, ja juz nie bede! Na domiar zlego nie jestem w tej grupie, w ktorej chcialam byc. Chcialam trafic do "politycznego aspektu architektury", a trafilam do "duchowej analizy klienta". Cudnie po prostu.

Przeszlosc wyglada rownie slonecznie. A wszystko sie zaczelo od rozstania z Panem Prada. Jeszcze kiedy bylismy w zwiazku w pracy robilam projekt m.in. z fajnym chlopakiem. Nie zwrocilam na niego uwagi, ale raz, drugi przyniosl mi kawe, ciasteczko. Potem rozwiazal MOJ problem z szefowa, mimo ze go nie prosilam. Byl ode mnie wyzszy stopniem i caly czas mi pomagal. Kiedy skonczyl sie projekt z zaskoczeniem stwierdzilam, ze jest mi przykro i prawdopodobnie sie juz nigdy nie zobaczymy. On sie nie spieszyl do wyjscia z biura, ciagle przechodzil przy moim biurku, w koncu zagadal, ze moze bysmy sie jeszcze spotkali, ja bez wahania odpowiedzialam, ze dam mu znac kiedy bede wolna. Na odchodne przytulil mnie tak, ze wiedzialam, ze napisze wkrotce. Minelo kilka dni, postanowilam, ze to najwyzszy czas, zeby napisac i napisalam, ze mam wolny wieczor, ze moze bysmy gdzies wyszli. Nie odpisal. Do tej pory. Tak mnie to ubodlo, ze poszlam do Belgo spic sie dobrym, belgijskim piwem i zagryzc malzami.

Do panteonu nieszczesc dolaczylo jedno, ktore mi pokrzyzowalo plany. Po przeprowadzce, calkiem udanej pozmienialam wszystkie adresy i juz myslalam, ze jest wszystko ok. Niestety, wazny list z kodami do mojej firmy poszedl na stary adres i nie moge go odzyskac. Probowalam gadac z ksiegowa, zeby wyslali mi to jeszcze raz, ale mailem albo na nowy adres. Sorry Winetou. Kto w dzisiejszych czasach wazne informacje przesyla poczta?!

Dramat, mowie Wam, gdyby nie to, ze przyjaciolka przypomniala mi, ze trzeba planowac 18-stke mojej siostry- Niuniusia, to bym sie zakopala w poscieli na cala zime. I ogladala seriale. Nie ogladam seriali w ogole.  

Jak widzicie- raz na Panu Pradzie, raz pod Ropuchem. Staram sie nie tracic ikry i oddalam sie temu, czym zajmuje sie kazdy architekt w depresji- dekorowaniu nowego mieszkania. Zawsze lubilam ciemne wnetrza- duzo purpury, czerni, ciezkie zaslony. Teraz zupelnie mi sie odmienilo i postawilam na wnetrza skandynawskie. Kolezanka ocenila, ze mi bardziej Nowy Jork wychodzi. Life.

Jeszcze jedna rzecz, ktora mnie rozsmieszyla dzis. Opowiadalam mojej kolezance o managerce, ktora ewidentnie byla cale zycie wysmiewana przez dziewczyny atrakcyjniejsze od siebie, a teraz dorwala sie do wladzy i sie odgrywa. Kolezanka powiedziala "tak, jest suka, ale to my je tworzymy".  


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...